You were mine just yesterday

153 24 12
                                    

Pamiętam naszą ostatnią podróż, gdy mknęliśmy z zawrotną prędkością w ciemną noc. Byliśmy tylko my i gwiazdy na niebie, które miały mieć nas w opiece. Jednak zgubiła nas pewność siebie i przekonanie, że jesteśmy nieśmiertelni. Widziałam jak moje ciało bezwładnie zwisa na pasie bezpieczeństwa. Krzyczałam, ale nie słyszałeś mnie.

Kiedy karetka przyjechała lekarz od razu stwierdził zgon, ale przecież żyłam. Chodziłam, oddychałam i mówiłam, a to oznacza, że żyłam. Dlaczego więc ten lekarz stwierdził, że nie żyję. Dlaczego nie wyprowadziłeś go z błędu Lucas? Przecież słyszałeś jak do Ciebie mówiłam, prawda? Przecież byłam obok Ciebie. Czyżbyś nie czuł mojej obecności?

Wszystko zrozumiałam, gdy zobaczyłam siebie w trumnie. Przerażająco bladą i martwą. Nieodwracalnie martwą, a przecież siedziałam obok Ciebie i trzymałam Twoją dłoń. Ścierałam Twoje łzy, gdy stałeś nad moją trumną i po raz ostatni miałeś okazje ujrzeć mnie na własne oczy. Razem z Sergio i Cristiano odciągaliśmy Cię, gdy wpadłeś w szał, bo mieli zamykać już trumnę, a Ty nie chciałeś się na to zgodzić.

Byłam przy Tobie obecna tylko duchem. Mogłam jedynie obserwować jak cierpisz i obwiniasz się o to co się stało. Widziałam jak snujesz się po domu nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Serce mi się łamało, gdy widziałam jak płaczesz przeglądając nasze wspólne zdjęcia. Wszystkie moje rzeczy zostały tam gdzie położyłam je po raz ostatni.

Wszyscy próbowali wyciągnąć Cię z domu, ale nawet nie otwierałeś im drzwi. Wiem, że przerażało Cię, że mogą coś ruszyć i już nie będzie tak jakbym jeszcze żyła. Każdego ranka schodziłeś po ciuchu do kuchni z nadzieją, że ujrzysz mnie robiącą śniadanie i nucącą swoje ulubione piosenki. Wiem, że marzyłeś by móc zamknąć mnie w swoich ramionach i już nigdy nie wypuścić.

Wiem, że nie czujesz mojej obecności, gdy leżę obok Ciebie i głaszczę Cię po policzku i to boli mnie najbardziej. Nie czujesz, gdy obejmuję Cię od tyłu i całuje policzek, kiedy siedzisz na kanapie i przeglądasz nasze wspólne zdjęcia. Staram się ścierać wtedy Twoje łzy płynące strumieniami, ale nie jestem w stanie. Jestem tylko duchem i nie mogę nic z tym zrobić.

Wiem, że nie widzisz mnie siedzącej na trybunach, gdy trzymam kciuki byś rozegrał kolejne wspaniałe spotkanie. Nie słyszysz jak krzyczę na arbitra, bo nie zgadzam się z jego decyzjami. Wiem też, że nie widzisz jak biegnę do Ciebie by Cię przytulić, ale nie mogę tego zrobić, bo jestem tylko duchem i nie czujesz mojego dotyku.

Jestem tylko duchem i mogę jedynie patrzeć jak każdego dnia cierpisz płacząc godzinami. Nie słyszysz jak proszę Cię byś przestał płakać. Nie czujesz jak głaszczę Cię po włosach chcąc Cię uspokoić. Nie czujesz moich rąk obejmujących Cię. Jestem bezsilna i nie mogę Ci pomóc. Czuję jakbyś jeszcze wczoraj był mój. Jakbym jeszcze wczoraj mogła ścierać Twoje łzy, czuć ciepło Twoich ramion, gdy obejmowałeś mnie. Jednak to wszystko odeszło. Moje ciało spoczywa pod ziemią, a ja jedynie patrzę jak każdego dnia obwiniasz się, że to przez Ciebie nie żyję.

Tylko tyle mogę Lucas. Mogę tylko trwać u Twego boku, chociaż nie masz o tym pojęcia.

Nieśmiertelni [Lucas Vázquez]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz