Wieczorami uwielbiałam patrzeć na Huberta bawiącego się z psem, cieszyłam się pomimo że była wojna. Hub nazwał psiaka Lucy. Lucy miała białą sierść i wielkie brązowe ślepka. Była nieziemsko słodka. Ostatnio zauważyłam że Hubert zrobił się nawet troszkę grzeczniejszy.
Pov. Narrator
Wtedy usłyszeli huk. Przerażone rodzeństwo wzięło psa na ręce i skuliło się w kącie piwnicy. Nagle do środka wszedł jakiś żołnierz. Weronika zamarła W bezruchu. Żołnierz zaklął coś pod nosem i... wyciągnął rękę do Huberta mówiąc: no jak tam Hub,jak zdrówko ? A i Werka! Wypiękniałaś. - i Wera i Hub gapili się na faceta jak na głupka a ten rzekł- aaaaa zapomniałem się przedstawić, Sylwek Łopianowski, wasz wujcio.- Weronika wstała i podała rękę mężczyźnie w geście powitania. Ten odwzajemnił to.***
Weronika zabieraj psa i Huba. Idą... po chwili rozległo się kilka strzałów. Zaraz wujek wrócił. -Niemcy, brrrrrrr... cholerne psy... - Hauuuuuu......Lucy zaszczekała jakby obrażona, ale wujcio puścił to mimo uszu.
Wujku!- Wera przerażona krzyknęła. Kiedy wujek się odwrócił zobaczył Niemca niosącego na plecach Werkę. - zabiją mnie, zabiją... ale najważniejszy jest Hubert! opiekuj się nim! Wrzasnęła - wujek strzelił ale spudłował. Niemiec zniknął za drzewami...