Wspomnienie
Mam na imię Julia. Od czterech lat mieszkam w Niemczech, gdzie trenowałam pewną grupę tancerzy, jednak ostatnio nie szło nam najlepiej. Ciągłe problemy finansowe, ledwo starczało nam na utrzymanie lokalu, który wynajmowaliśmy. Czemu mówię o tym w czasie przeszłym? Dlatego, że wyrzucono nas z naszej sali treningowej. Naszego miejsca. Naszej oazy. Wszyscy gdzieś pojechali. Odpuścili. Poddali się i nie zamierzają walczyć. Sama miałam taki zamiar, ale zostałam, bo nie miałam gdzie iść. Podobno prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie, a ja jak najbardziej się z tym zgodzę. Jedyną osobą, dzięki której zostałam w Dortmundzie jest Karina. Pewnie zapytacie kim ona dla mnie jest? To moja jedyna przyjaciółka, która była przy mnie w najtrudniejszych momentach. To tylko dzięki niej nadal jestem tutaj gdzie jestem, ale jak każdy ma swoje wady. Jednak najważniejsza z nich to pasja do piłki nożnej. Ona wielka fanka Borussii Dortmund, ja natomiast olewam każdy mecz. Nigdy nie chciałam iść z nią na żaden, chociaż do stadionu mamy bardzo blisko. Zapomniałam wspomnieć, że wynajmuje z nią mieszkanie, więc ona musi znosić moje codzienne treningi, a ja natomiast muszę znieść każdy mecz, jeżeli akurat nie odbywa się on na pobliskim stadionie. Moja teraźniejszość jest związana właśnie z tym miejscem to od niego wszystko się zaczęło. Pewna osoba zamieszała w moim bardzo uporządkowanym życiu. Każdy dzień wyglądał podobnie, żaden nie różnił się prawie niczym, a zmienił to dopiero pewien mecz... Z jednej strony dobrze, że go spotkałam, jednak nadal mam wątpliwości czy dobrze zrobiłam.