Obrońcy

227 41 15
                                    


 - Jutro pójdę z tym do dyrektora! - oznajmiła mocno zdenerwowany Oliver. Jego podopieczny, Roy Harper, złapał go za rękaw.

- Nie, Ollie! To tylko pogorszy sprawę!

Blondyn spojrzał na niego poważnie, po czym złapał za ramie i obrócił przodem do lustra, wskazując na napis na jego czole wykonany czarnym markerem.

- Roy, do cholery, masz „Fuck Boy" na czole. - zauważył.

Siedzący na kanapie Hal Jordan zmrużył nieznacznie oczy, popijając herbatę.

- Po prostu... Zostaw to, okej? - poprosił szesnastolatek, wyrywając ramię z uścisku i uciekł spojrzeniem w bok, zasłaniając czoło ręką – Albo znajdź sobie dziewczynę czy coś, to przestaną mnie uważać za twoją zabawkę... - skrzywił się, po czym pokręcił głową – Poradzę sobie z nimi. W końcu się znudzą...

Queen westchnął ciężko i pokiwał z rezygnacją głową. Roy złapał swoją torbę i opuścił salon, zostawiając mężczyzn samych. Blondyn opadł na miejsce koło przyjaciela.

- Szybko to się raczej nie znudzą... - mruknął. Hal pokiwał w milczeniu głową – Chłopak nie zdaje sobie sprawy, jak w Star City załatwia się takie sprawy!

- Dyplomatyczną rozmową?- uniósł brwi. Oliver spojrzał na niego jak na skończonego debila – A, pięścią. - pokiwał w zrozumieniu głową – Ale Roy umie się bić.

- Widocznie w szkole stara się tego nie robić.

Zapadła krótka cisza, po czym Hal wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu.

- Chyba mam pomysł.

* * * *

Poniedziałkowy poranek. Zmora każdego ucznia, a Roya Harpera w szczególności. Przeszedł przez szkolną bramę, pochylając głowę, aby nikt nie zauważył nadal utrzymującego się napisu na jego czole.

- Hej, Fuck Boy! - zaklął pod nosem, słysząc głosy swoich oprawców.

Miał zamiar przejść niewzruszony dalej, ale ci dopadli go z zamiarem dalszego dręczenia.

- Roy! - wszyscy obrócili głowy ku górze, gdzie powoli lot obniżał sam Green Lantern. Szkolne zbiry zamarły w szoku i niedowierzaniu. Podobnie sam Harper. Latarnik wylądował przy nich i podał rudzielcowi podręcznik od matematyki – Jak byłeś u mnie w weekend na korkach z matmy to przypadkowo zapomniałeś. Nie wiedziałem czy będzie ci dziś potrzebny, więc postanowiłem wpaść i go podrzucić. - rzekł z uśmiechem. Speedy wybąkał jakieś ciche podziękowanie, odbierając swoją własność. Jordan spojrzał na jego towarzyszy i dokładnie im się przyjrzał – Dokuczają ci?

- S-skąd, proszę pana! - zawołał dowódca szajki, obejmując Roya po kumpelsku ramieniem – M-my się tylko tak wygłupiamy, n-nie, R-roy?

- Na pewno? - dopytywał bohater – Bo mi to nie wygląda na kumpelskie wygłupy. - zmrużył groźnie oczy, co było widoczne, mimo maski.

- M-my...

- Przepraszamy! - krzyknęli naraz pozostali i cała grupka pobiegła do szkoły, aż się za nimi kurzyło.

- Lantern, co to miało- urwał, widząc, że Hal zdążył już odlecieć w kierunku stojącego na budynku naprzeciwko Arrowa. Po chwili uśmiechnął się delikatnie – Dzięki, zgredy.

Obrońcy ||one-shot||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz