Uno

3.8K 290 163
                                    

Walentynki

Można by się spodziewać, że Park Jimin będzie jedną z tych osób, które kochają to święto, zważając na jego słodkie uśmiechy, ciągłe chichoty, subtelną delikatność, to jak potrafi znaleźć dobro we wszystkim i we wszystkich, jak rozczula się nad szczeniaczkami i kociętami, i że zawsze pamięta o urodzinach swoich przyjaciół. Przez to jego ogólne szczęście, którym wydaje się emanować i sposób w jaki przykleja się do innych, niczym mała koala wymagająca uścisków, można by oczekiwać, że będzie wniebowzięty na myśl o dniu wypełnionym słodką i romantyczną miłością, ale zdecydowanie tak nie było.

To nie tak, że ma coś przeciwko idei Walentynek, po prostu jakoś nigdy mu one nie wyszły. No dobra, może to było kłamstwo. Może przez Walentynki i wszystko co się tego tyczy dostaje chuja do głowy. Przede wszystkim było tak dlatego, że Park Jimin nigdy nie miał nikogo kto mógłby być jego walentynką. W całym swoim dwudziestojednoletnim życiu, ani razu nie spędził tego dnia ze swoją drugą połówką, będąc uroczym, trochę tandetnym i w ogóle robiąc te wszystkie słodkie rzeczy, które robią wszystkie pary. Był z kilkoma facetami – jasne, ale żaden z nich nie dotrwał z nim do Walentynek. A tak szczerze to Jimin był prawie pewien, że rzucono na niego jakaś klątwę i nigdy nie spędzi tego dnia ze swoją drugą połówką. Jakby Kupidyn go z jakiegoś powodu nie cierpiał i przez to nie pozwał młodemu różowowłosemu (różowo! Ten drań, Kupidyn, powinien docenić ten gest) zaznać szczęścia tego jednego, feralnego dnia.

Drugim powodem było to, że sympatia chłopaka, w której się kochał już jakieś czternaście i pół miesiąca - jego współpracownik cukierni, Min Yoongi – jest zupełnie ślepy jeśli chodzi o Parka i jego uczucia do niego. Dwa lata starszy, czarnowłosy chłopak ledwie co go zauważa w czasie pracy – no dobra, Jina, Taehyunga ani Hoseoka też nie zauważa. No chyba że po to, żeby opieprzyć Tae za to, że próbował ukraść jedną z perfekcyjnie przyozdobionych babeczek, ale no.

Już od jakiegoś czasu chce wyznać Yoongi'emu, że go lubi (okej, może, że jest w nim rozpaczliwie zakochany) i poprosić go, by był jego walentynką, ale Jimin jest mniej więcej tak odważny jak mysz, która ma stawić czoła wielkiemu kotu. W jego obecności zamienia się w jąkający, spalony na buraka bałagan. Poza tym, jest prawie pewny, że Yoongi nie darzy go żadnymi uczuciami, a ostatnią rzeczą, której by chciał jest zniszczenie ich dziwnej „przyjaźni", ogłaszając mu, że się w nim zakochał. O nie, nie, moi drodzy państwo, nie w tym życiu.

Jimin musi się powstrzymać przed zmarszczeniem nosa, wchodząc do cukierni na swoją poranną zmianę. Dzwoneczek przyczepiony nad drzwiami do okropnych walentynkowych dekoracji, które Jin zapewne wieszał całą noc, ogłosił wszystkim obecnym jego przybycie.

Różowo-czerwone serpentyny wiły się wzdłuż całego sufitu, a wszystkie wstęgi spotykały się w jednym miejscu na środku – przy żyrandolu ze sztucznego kryształu. Papierowe łańcuchy w kształcie serc zdobiły ściany w różowych i czerwonych rządkach, serca z bibuły i małe wycinanki Kupidynów przymocowane były między serpentynami na suficie i właśnie mocno się zatrzęsły z powodu wiatru, który wpadł do lokalu, gdy chłopak otworzył drzwi. Na ladzie i parapetach stały wazony z czerwonymi różami, a ich silnie wyczuwalna woń mieszała się ze słodkim zapachem wypieków powstających właśnie w kuchni.

Jimin chwycił za swój fartuszek wiszący na haczyku za ladą i zacisnął zęby, gdy zauważył przypięte do niego wielkie różowe serce tuż za jego plakietką z imieniem. Pieprzony Kim Seokjin. Westchnął zirytowany i przerzucił go przez głowę, a następnie zaczął, akurat gdy ten drań, o

którym rozmyślał wyszedł z kuchni, niosąc stos białych pudełek z ciastami, które po bokach miały różowy elegancki napis "Słodkie słówka".

Sweet Nothings PL | Yoonmin |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz