Dziennik wieczorny

162 40 23
                                    

W dzienniku wieczornym mówili o wczorajszym zdarzeniu. Około godziny dwudziestej, w opuszczonej fabryce na obrzeżach miasta, wybuchł pożar. Podobno to wina pozostałości materiałów łatwopalnych, których po zamknięciu budynku nikt nie zutylizował. Wszystko wybuchło w momencie, w którym strażacy dojechali na miejsce. Akcja gaszenia pożaru została przeprowadzona sprawnie. Dopiero po uporaniu się z żywiołem odkryto, jakie żniwo zdążył on zebrać. Dwie ofiary śmiertelne. Prezenter wiadomości nazwał to nieszczęśliwym wypadkiem.

Stwierdzenie to mieszkańcy miasteczka przyjęli z niepoprawnym entuzjazmem, i już nazajutrz na rogu każdej ulicy można było usłyszeć dobyte z trzewi ludzkiego pozerstwa, współczujące głosy, energicznie rozprawiające o owym nieszczęśliwym wypadku, który miał nieszczęście wypaść w tak piękną noc, zabierając dwa życia. Ludzie mówili o wielkim ogniu, buchającym niespodziewanie gdzieś pod wzgórzami, plamiącym granat rozgwieżdżonego nieba. O porywistym wietrze, który niósł z sobą zapach dymu i grozy. O odległym trzasku i łoskocie, towarzyszącym wybuchowi, który, nawarstwiony echem, poniósł się doliną, docierając do wielu nierozumnych uszu. Co odważniejsi, używali swojej bogatej wyobraźni, wcielając się w wyimaginowane role naocznych świadków pożaru, byle ubarwić dyskusję kilkoma malowniczymi elementami i zachwycić sąsiadki swoją heroiczną obserwacją. Owi śmiałkowie rozbudowali krążący w społecznej świadomości obraz o kolejne ciekawe zdobienia, takie jak różnobarwne płomienie, zuchwale trącające zawieszone na nieboskłonie gwiazdy, albo piekielny gorąc buchający z serca walącego się budynku, niczym z rozpalonego do czerwoności pieca. Takie opowieści spotykały się z teatralnymi okrzykami grozy, albo pełnymi płytkiej zadumy spojrzeniami. Nic jednak nie wskazywało na to, by określenie nieszczęśliwy wypadek nabierało w uszach mieszkańców właściwego wyrazu. Zdecydowanie bardziej na miejscu byłoby, gdyby nazwali ów wypadek ekscytującym, zjawiskowym, bądź nawet malowniczym. Idealnym na temat dyskusji przy popołudniowej herbacie.

Jak nieszczęśliwie szczęśliwym wypadkiem był ów pożar, nikt prawa wiedzieć nie miał. Jedyni posiadacze tej świadomości, nie uczestniczyli w rozgrywającym się na targu handlu plotkami. Odeszli wraz z ulatującymi ku niebu płomieniami. Nieszczęście! – mawiano. – Dwóch młodych chłopców, dwa młode życia pochłonięte przez ogień! Jakże okrutny jest los – brzmiały skrzekliwe narzekania gawędzących z klientami sklepikarek. Chwilę potem sprzedawały im produkty na dzisiejszy obiad, i każdy rozchodził się w swoją stronę, z ciężkim sercem, i jeszcze cięższą siatką zakupów. Niedługo później, przy posiłku, nikt nie rozprawiał już o dwóch nastolatkach, których życia zgasły w blasku płomieni. Ich los był przesądzony. Należała im się pamięć. Pamięć ich nieszczęśliwej śmierci.

Nikt jednak nie pamiętał o ich życiu.

O tym, że młodszy z nich miał piękne, długie włosy, których niesforne kosmyki układały się wdzięcznie wokół przystojnej twarzy. O tym, że zawsze pojawiało mu się w głowie milion myśli na sekundę, przez co w mowie gubił się i plątał, nie potrafiąc nadążyć za własnymi wizjami. O tym, że uwielbiał wskakiwać na porzucone belki rusztowań, i tańczyć z wiatrem, obserwując blask chowającego się za wzgórzami słońca.

O tym, że starszy z nich był wysoki i charyzmatyczny, a jego uśmiech nosił w sobie barwiony ciepłem blask. O tym, że był idealnym, cierpliwym słuchaczem, który swoją zaradnością zawsze potrafił znaleźć wyjście z sytuacji. O tym, że lubił przyjemnie chłodne, letnie wieczory, kiedy to mógł bezkarnie leżeć na ziemi i przez dziury w zniszczonym dachu obserwować przebarwiający się nieboskłon nad jego głową.

O tym nikt nie pamiętał.

Dziennik wieczorny bardzo dokładnie zarysował okoliczności wypadku. Każdy w mieście wiedział, że wydarzyło się to około godziny dwudziestej, dnia osiemnastego lipca. Wszyscy znali przyczyny zdarzenia, podobnież jak czas trwania akcji gaszenia pożaru. Wszyscy pamiętali, że tego nieszczęśliwego dnia płomienie zabrały dwa życia.

Nikt jednak nawet nie pomyślał, że ów nieszczęśliwy dzień, dla kogoś mógł być najszczęśliwszym, jaki posiadał.

Bo dziennik wieczorny przemilczał fakt, że osiemnastego lipca wypadały urodziny młodszego z chłopców. Nie wspomniał o tym, że w dniu zdarzenia jego przyjaciel planował niezwykły podarunek.

Bo badająca zgliszcza policja nie była w stanie wydedukować ilości pięknych chwil, które miały tamtego wieczora miejsce. Nie odtworzyła magii uśmiechów i blasku spojrzeń.

Bo plotkujący na ulicach miasteczka mieszkańcy nie fatygowali się rozmyślaniem o ostatnich godzinach przed wybuchem pożaru. Nie prześledzili biegu dwóch serc.

Nikt nie szukał śladów wczorajszych wyznań. Choć były tak świeże, tak piękne, tak żywe. Ich poważny, szczery ton przekuł nić nieśmiałych zauroczeń, w stalowy łańcuch zakochania.

Nikt nie kontemplował czułego ciepła pocałunków. Choć były jak iskry, jak słowa, jak motyle. Ich utajoną potęgę przyćmił żar ognia.

Nikt nie zachwycał się kwitnącym w bramie śmierci uczuciem. Choć było głębokie, niezłomne, wieczne. I niosło z sobą szczęście, jasne i świetliste, niczym płomienna iskra na ułamek sekundy rozbłyskująca na granacie rozgwieżdżonego nieba.

Dziennik wieczorny zapomniał wspomnieć o miłości. Tragedia od zawsze była ciekawsza.

Po dwóch dniach od zdarzenia, w miasteczku zdarzył się kolejny nieszczęśliwy wypadek. Wszyscy zapomnieli o wczorajszym współczuciu, znajdując nowy temat do rozmów.

I tylko zgliszcza strawionej ogniem fabryki zdawały się pamiętać. O słowach, cicho szeptanych w takt płomieni. O dłoniach, które już nigdy się nie rozłączyły. O sercach, które odeszły szczęśliwe.

Razem.

~*~

Wiem, wiem. Wiem, że ten tekst jest dość dziwny. Pomysł na niego wpadł mi do głowy dosłownie parę godzin temu i postanowiłam spróbować. To pierwsza miniaturka, jaką udało mi się napisać od dawna, więc jestem z siebie poniekąd dumna, nawet jeśli tekst jest dość specyficzny. Mało fanfikowy... więc pairing jest zupełnie dowolny. Przypuszczam, że domyślacie się kogo ja miałam w głowie :"D Nie mam pojęcia, co o tym sądzić – będę wdzięczna za każdą opinię! ^^

Do napisania~

Dziennik wieczornyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz