1

188 13 4
                                    

Wracałem ze szkoły pochłonięty muzyką, dobiegającą z moich słuchawek. W pewnym momencie pierwsze nuty melodii zabrzmiały piosenką Jagged'a Stone, którą napisał dla Ladybug...
Czemu wszystko mi musi o niej przypominać?

Nie chcąc dłużej o niej myśleć, odblokowałem telefon by przełączyć na inną piosenkę. To właśnie wtedy przyszło mi powiadomienie z frenchbooka, że moja przyjaciółka ma urodziny

"Marinette...jak mogłem zapomnieć?"Spytałem sam siebie
Przez całą drogę myślałem tylko o niej.

W końcu nie wytrzymałem i wybrałem jej numer...

☆Marinette...Hej tu Adrien i...
♡A..A...Adrien?!!!
☆T..tak chciałem Cię zapytać... nie chciałabyś może ze mną dzisiaj gdzieś wyjść?...
Spytałem będąc lekko zakłopotanym.
...
...
...
Cisza
...
nic...

☆H...halo?
♡aaaa! Ja oczywiście jak słońce na niebie jest i świeci...
Powiedziała na jednym wdechu co troszke mnie rozbawiło.
Zaproponowałem jej spotkanie w metrze... chciałem ją zabrać do kina.
"Uuu...nasz Adrien ma dziewczynę.." Plagg jak zwykle wyolbrzymiał.
"Ile razy mam co mówić...Marinette to tylko przyjaciółka...nic do niej nie czuje i..."
"Ale wtedy to się z nią chciałeś całować..."przerwał mi bezczelnie.
"Cco...kiedy niby?!"
"Hehe... kiedy nagrywaliście ,,Postraszycielke" już nie pamiętam które to było dokładnie ujęcie, ale pamiętam jaki zły byłeś, że Chloe wam przerwała...hihi"
"Ugh...jak ja Cię nienawidzę... okej może i chciałem, ale to dlatego że Marinette jest bardzo ładna i do tego taka słodka i kochana, pozatym chciałem już mieć za sobą pierwszy pocałunek..."westchnąłem przegrany.

Owszem Marinette, mimo iż nie była ,,nią" podobała mi się... czasem zachowywała sie dziwnie, ale była inna niż wszystkie...nie oceniała po wyglądzie i uwielbiała pomagać.

"Coś w tym jest..."stwierdził Plagg.

Wreszcie wróciłem do domu, gdzie od razu wziąłem prysznic i przebrałem się w czyste rzeczy, które założę na naszej rand... na spotkaniu moim i Mari.

"I co na jaki film idziecie?" Ten mały knypek znowu się mnie przyczepił.
"Plagg idź poszukaj sera..."
"Pewnie na 50 tw..."
"Plagg!!!Cholera spadaj!!!" Przerwalem to najszybciej jak tylko potrafiłem.

Już miałem wychodzić z domu,ale nie trudno chyba zgadnąć kto jest takim chamem żeby mnie zatrzymać...
"Adrien mam nadzieję, że pamiętasz że masz dzisiaj lekcje pianina i karate..." mój ojciec. Jedyne co go obchodzi to, to żebym był wiecznie idealny...A może ja nie chce! Nikt nigdy się mnie nie spytał czego tak naprawdę chce... to boli najbardziej, bo wszystkim się wydaje że mam wszystko, gówno prawda... tak naprawdę to nie mam niczego, bo czym jest życie bez miłości?

"Pamiętam, ale dobrze wiesz że przez cały czas ciężko pracuje...dlatego dzisiaj..."
"Nie...nigdzie nie idziesz"odpowiedział zanim mu powiedziałem...

Znowu zepsuł wszystko, jednak nie zamierzałem się go słuchać i gdy tylko wróciłem do pokoju, pod postacią Czarnego kota wymknalem się przez okno...

Po parunastu minutach stałem już odmieniony na peronie metra, oczekując na przyjście jubilatki...o Kurde...nic dla niej nie kupiłem...cholera... trudno...coś się wymyśli.

Zauważyłem ją... i pierwszy raz w życiu ujrzałem w rozpuszczonych włosach i spodniczce  do tego... Aish...W spodniczce , która nie wiele mówiąc odkrywała troszeczkę za dużo.
Aż mi dech zaparło... do tego jej twarz. Widać było że jest zawstydzona i podekscytowana, tak samo zresztą jak ja.

"Marinette...wow...wyglądasz przepięknie" trudno mi było obrać w słowa.
Ona również przygladala mi sie od góry do dołu... nieświadomie przygryzając warge...nie prowokuj mnie proszę...

"T..ty też wyglądasz...jak bułeczki w maśle...cco? nie?! Chciałam powiedzieć że jesteś mega gorący...znaczy!!!Nie aahh!!!"strasznie się jąkała i ledwo mogłem ją zrozumieć..
"Marinette...proszę, nie musisz się przy mnie stresować..."odpowiedziała mi głośnym przełknięciem śliny.

Nadjechał nasz pociąg, więc wsiedliśmy...
Podróż trwała w ciszy, na nieszczęście moja ręka zsunela się z poręczy niżej na jej

  Co speszyło ją jeszcze bardziej......Staliśmy przed wyborem filmu, w końcu wspólnie wybraliśmy horror. Zapłaciłem za bilety i kupiłem jedzenie, dziewczyna broniła się przy kasie i sama chciała zapłacić, ale byłem szybszy.Zajęliśmy swoje miejsca, a reklamy jak zwykle trwały w nieskończoność...

 jeździłem wzrokiem po całej sali, by nie zanudzać się reklamami i tu mój wzrok ugrzęzł na nogach granatowowłosej, które kusiły nie miłosiernie.Moje myśli w tamtej chwili wogule nie powinny mieć miejsca w mojej głowie... 

 Poczułem że jest mi nieco ciaśniej w okolicach rozporka, dyskretnie poprawiłem spodnie i upewniłem sie że nie widziała ona tego gestu.Skanowałem twarz dziewczyny, jeżdżąc wzrokiem po wszystkich jej elementach. Niespodziewanie ona także na mnie spojrzała, co poskutkowało moim rumieńcem.

 "Jezu długo jeszcze będą te reklamy puszczać?!" W tle słychać było narzekania znudzonych ludzi. Po pewnym czasie wreszcie zaczął się film, już na początku pojawiły się elementy grozy i wyczówalne było "to" napięcie... nie trudno było, więc zgadnąć że gdy na ekranie wyskoczyła przyciemniona postać, Marinette zapiszczała cichutko i mocno złapała za moją dłoń, której nie zamierzała puszczać, co wcale mi nie przeszkadzało. 

 Wkrótce potem wyswobodzilem swoją rękę z jej uścisku i objąłem ją ramieniem, na co ona przytuliła się do mojego torsu. To było miłe uczucie, nawet nie skupiłem się na filmie, bo całą swoją uwagę poświęcałem jej...

 Film skończył się, ale ja nie zamierzałem się jeszcze z nią żegnać. Przeszliśmy się do parku,gdzie przy fontannie stał stragan z kwiatami, wypatrzyłem tam czarno-czerwoną różę, którą natychmiast kupiłem. 

"A...Adrien nie...to za dużo "  Spojrzała na mnie trzepocząc rzęsami, co wyglądało uroczo.

"Nie... jesteś wyjątkowa, a wyjątkowi ludzie zasługują na dużo prezentów "specjalnie zaakcentowałem mocnoej ostatnie słowo, a w jej oczach widziałem przez krótką chwilę jakiś blask.
"Dzi...dziękuję "wydukała i spuściła wzrok.
"Ejj ale nie zawstydzaj się tak" zaśmiałem się lekko, by rozluźnić atmosferę... cóż nie zadziałało. W końcu postanowiłem że nie będę się dłużej patyczkować i oplotłem jej dłoń placami, niczym swoją zdobycz. Gwałtownie spojrzała w moje oczy i przęknęła głośno śline.
Była bardzo blisko, za blisko czułem w nozdrzach jej zapach, a wszystkie moje zmysły oszalały.  Nie potrafiłem dłużej wytrzymać, miałem ochote to zrobic już od początku naszego spotkania. Swoją dłonią gładziłem jej policzek i intensywnie wpatrywałem się w jej tęczówki.
"Przepraszam Mari..." wyszeptałem i już po chwili przełożyłem swoje wargi do jej. Nie był to żaden namiętny pocałunek, bez poruszania ustami, a mimo to przekazał tyle emocji... trwaliśmy tak długą chwilę. Bardzo długą.
Jednak poczułem jej brak na moich wargach...
"A...Adrien... co ty mi zrobiłeś?" Zaczęła płakać. Nie rozumiałem...
"Dlaczego?!" Coraz głośniej mówiła i odsunęła się.
Dopiero teraz zobaczyłem że ona zaczynała się rozpadać tak jak robiły to rzeczy gdy używałem na nich kotaklizmu...Nie...to nie możliwe... sam zacząłem płakać, ale zanim zdążyłem do niej podbiec, zamieniła się w kupkę popiołu.
Jedyne co z siebie wydobyłem to szloch i głośne.
"Nie!!błagam!!proszę nie! !!"

...

Jak oparzony podniosłem się z łóżka... rozejrzałem się w około...mój pokój. Byłem cały zlany potem, a w oczach wciąż miałem łzy.
Niespodziewanie dostałem powiadomienie z frenchbooka znów o urodzinach Mari, spojrzałem jeszcze na zegarek...wskazywał północ...

_______
I oto za nami kolejny one shot... jestem z niego zadowolona,jednak i tak moim faworytem jest "śmierć wszystko zmienia" zostawcie po sobie ślad ;* :* :)))

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 28, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

l'amour lueur {One Shot} AdrienetteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz