Pamiętam czasy, kiedy jako dziecko chodziłam z rodzicami na spacery. Niebo było tak błękitne, trawa pod stopami pokryta rosą tak przyjemnie chłodna, a powietrze czyste jak nigdy. Ile bym dała żeby jeszcze raz do tego wrócić. Ile bym dała, żeby jeszcze raz móc usłyszeć kojące strach bicie serca matki i chwycić ze rękę ojca. Ile bym dała żeby zwrócić im życie.
Dzisiaj pozostały mi po nich tylko zdjęcia i wyniszczony czasem budynek, który niegdyś był celem ich marzeń. Miał on być swego rodzaju niewielkim schroniskiem turystycznym położonym kilkanaście kilometrów poza murami miasta. Pewnie chcieliby, abym dokończyła ich dzieło... Jednak w obecnym świecie jest to raczej nierealne.
Dzisiaj tym padołem łez włada jeden człowiek – niejaki Czerwony Król. Szaleniec na tronie mający obsesję na punkcie ''czystości''. Już na początku swoich rządów wydał nowe prawo. Chore prawo. Pozbawił ludzi kolorów, wolności wyboru i w pewnym sensie życia. Szarzy, zamknięci w jakże zwyczajnym kole codzienności co rano wychodzą z domu i udają do pracy lub szkoły. Wracają do swoich nor z zachodem słońca, by tam wykonać kolejne jakże zwyczajne czynności, a na koniec dnia naładować baterię. Rano wstają tak samo odmóżdżeni i puści jak poprzedniego dnia.
Chcąc zachować wspomnianą „czystość", a jednocześnie nie ograniczać ludu, niedawno rozszerzył listę kolorów odzieży do czterech: czerwonego, czarnego, białego oraz szarości. Życie na krawędzi, nieprawdaż?Ale to tylko jedno z naprawdę licznych głupot, które wyszły z ust jego królewskiej mości. Inne, na przykład, przedstawia dopuszczalne długości włosów u kobiet i mężczyzn. Nie, to nie żart.
Cóż mogę dodać? Nienawidzę tego świata. I dlatego przez ostatnie dwa lata szukam sposobu na przywrócenie starego porządku. Jednak co może zdziałać jedna siedemnastolatka przeciwko legionom maszyn stworzonych przeznajlepszych techników królewskich? Niewiele. Tym bardziej ścigana przez szpiegów za „poważne wykroczenia przeciwko władcy" i „zakłócanie porządku publicznego." Podejrzewam, że nie dostają zbyt wielkiego wynagrodzenia, skoro nadal pozostaję wolna. O ironio... Wiem, że muszę w tym świecie ukrytych intencji znaleźć sprzymierzeńców, by czegokolwiek dokonać. Wiem, że muszę pomścić śmierć rodziców. Wiem też, że muszę odnaleźć moją Julię. Była dla mnie jak młodsza siostrzyczka, której nie zdołałam obronić. Odebrali mi ją przeklęte dwa lata temu, kiedy to werbowali w swoje szeregi kogo popadnie, nawet dzieci. Właśnie dziś kończyłaby szesnaście lat.
Nazywam się Mercy Evans i zamierzam dokonać tego, czego dziś nie mogę dosięgnąć.
CZYTASZ
We are going to nowhere
Science FictionHistoria o potrzebie zmian i walecznych, młodych sercach. Czy w zmechanizowanym świecie pozostało choć odrobinę człowieczeństwa? Czy uda się przezwyciężyć strach i zerwać zasłony szarej rzeczywistości? A może po prostu zmierzamy donikąd? Sprawdźmy...