Lotka strzały muskała mój policzek. Oddech był regularny, cichy i spokojny. Nie mogłam pozwolić, aby mi przeszkadzał w strzale. Włosy także założyłam za uszy by nie wchodziły w pole widzenia. Skupiłam się na otoczeniu. Słyszałam ciche pochrumkiwanie sarny. Była blisko. Nie mogłam popełnić błędu. Za długo nic nie jadłam aby móc sobie pozwolić na tracenie tej zdobyczy. Dbałam o ciszę. Żaden szelest nie miał prawa zdradzić mojej pozycji w zaroślach i krzewach. Miałam już lekko naciągniętą cięciwę. Czekałam niczym drapieżny kot. Zarejestrowałam dźwięk łamanej gałązki gdzieś w pobliżu, po chwili już było słychać kroki zwierzęcia. Wiedziałam, że za chwilę sylwetka sarny pojawi się w polu strzału. Panowałam nad dojmującym głodem i powstrzymywałam burczenie w brzuchu. Nogi zdrętwiały mi już od kucania w krzakach, a ręce bolały od napinania łuku. Polowałam już w lesie kilka godzin. Zwierząt było niespotykanie mało. Niepokoiło mnie to. Postanowiłam znaleźć źródło tak małej liczby zwierzyny w tym rejonie, ale dopiero, gdy napełnię żołądek. Byłam pełna nadziei, że ta sarna zapewni mi byt na najbliższe dni. Bez tego czekały mnie kolejne godziny w lesie. Nie było to dla mnie niczym nowym. Takie sytuacje zdarzały się już nie raz. Czasem nie jadłam tydzień zbierając tylko pojedyncze jagody czy maliny, o ile był akurat czas ich dojrzewania. Nigdy jednak nie żebrałam. Rzadko przebywam w miastach i wsiach. Czasem sprzedawałam skóry czy poroża zwierząt lub jakieś zioła uzdrowicielom czy zielarzom, którzy byli zbyt leniwi by samemu iść do lasu. W końcu łeb sarny, a po nim cały jej tułów pojawił się w polu widzenia i strzału. Naciągnęłam mocno łuk uważając aby nie tracić żadnej gałęzi wokół mnie. Celowałam w szyję. Serce jest zbyt dobrze zabezpieczone żeby strzelać w zwierzę w ruchu tym bardziej, że poza zwierzęcia zasłaniała je dodatkowo, ale za to odsłaniała szyję i miejsce, gdzie znajduje się tętnica. Nabrałam cicho powietrza. Wycelowałam dokładnie tam gdzie chciałam i wypuściłam strzałę. W tym samym momencie sarna zerwała się do biegu. Nie miałam pojęcia czemu, dopóki nie zobaczyłam czarnowłosego mężczyzny tuż przy drzewie, w które wbiła się strzała.
CZYTASZ
Zapomniane Dzieci Ytarii
FantasyGdzieś w przypadkowym lesie zaczyna się historia dwóch osób. Strzała wbita w drzewo. Wygłodzona łowczyni i uczeń alchemika.