Rozdział. 1

29 2 0
                                    

"Tu już w interwencje wchodzi naćpana Darita. ~ p. CHAOSU"

Biegłam ile sił w nogach. Co jakiś czas potykałam się o wystające korzenia drzew. Nie miałam czasu na odpoczynek. Goniły mnie wilki Revolnie, więc jak?

Głupie, dwugłowe wilki rozrywające na kawałki uciekinierów a niekiedy też cywilów. Powstały z połączenia krwi Pierwszych i nieślubnego dziecka jednej z rodu Revolnie poświęconego bogini Morsie¹.

Paskudne stworzenia. Będąc strażniczką Revolnie nie atakowały mnie, ale odkąd rozbiłam jedną z bram Naznaczonych, gonią mnie i gonią.

Usłyszałam ich wycie, lekko przekręciłam głowę do tyłu, żeby zobaczyć w jakiej są ode mnie odległości.

Cholera, jakieś 200 metrów.

Przede mną była rzeka.

Po prostu świetnie, pomyślałam. Szybko jakieś zaklęcie, zaklęcie, zaklęcie... Mam!  

- Ex casa ter! wykrzyczałam i po chwili unosiłam się w powietrzu.

O cholercia, trudno się biega w powietrzu.

Wleciałam na wierzchołek drzewa. Będą siniaki.

- Lecane Ex Mi!

Lecane Ex Mi pozwalało na wysokie skakanie, gdziekolwiek się chce. Skakałam po wierzchołkach drzew, nasłuchując, czy oddaliłam się od nich na wystarczającą odległość. Zatrzymalam się na wierzchołku sosny. Mogę nareszcie odpocząć.

Retrospekcja:
Siedziałam przy mojej chatce i szyłam sobie nową sukienkę. Drgnęłam, gdy usłyszałam trzask łamanej gałęzi.

- Kto tam? - zawołałam. - Wyjdź teraz a cię oszczędzę!

W myślach szukałam już odpowiedniego zaklęcia do zabicia nieproszonego gościa. W końcu taka była rola strażniczki Revolnie.

Zabijać zwykłych ludzi. Nie okazywać żadnych emocji. Zabijać małe dzieci, starców, dorosłych.

Nikt nie może przejść przez granicę 9 bram  Naznaczonych. Ród Revolnie by się wściekł, gdyby dowiedziano się o ich czarnej magii i szalonych eksperymentach przeprowadzanych na ludziach po wyjściu z Królestwa Piekieł. 

- Przepraszam bardzo, proszę panią, ale chyba się zgubiłem! - Na skraj lasu wyszedł młody mężczyzna.

Serce zabiło mi mocniej.

Nie okazuj uczuć, nie okazuj żadnych uczuć. Musisz go zabić. Już tak wiele osób zabiłaś, pomyślalam.

Zanim się zorientowałam, podszedł do mnie.

- Nazywam się James, a ty jak się nazywasz? - Jego glos był taki kojący w tym wiezieniu.

- Jaa... Ja nie mam imienia. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą, starając zachować kamienną twarz.

Nawet własnych rodziców nie znam. W 957r Revolninowie zabrali 9 dzieci z różnych wsi w pierwszym miesiącu życia, a rodziców zabili.

Tak przynajmniej powiedziała mi moja opiekunka, która opiekowała się mną do czternastego roku życia. Była bardzo miła. Właśnie. BYŁA.

- Masz piękne włosy. Ładny kolor włosów - ognisty. To skoro nie masz imienia to mogę mówić do ciebie Firea? Podoba ci się takie imię? Zarumieniłam się.

- Tak.. bardzo ciekawe imię, mi naprawdę ono... się podoba.

Ktoś nadał mi imię. Myśl o tym, że mam imię wywołała u mnie dziwne uczucie, takie radosne i zachwycone. Nikt mnie nie nauczył żadnych uczuć, więc teraz mam problemy z ich odróżnieniem.
*koniec retrospekcji*
Zacisnęłam szczęki przypominając sobie tą twarz. Niestety, muszę go pamiętać.       Dla zemsty.

Hey Hey moje szczuraski cukieraski! Wrocilam z Grecji i powiem wam, że było zajebiście. No może oprócz akcji z gaśnicami ale cii. No to do nastepnego 😘😘😘😘😘😘    *gwiazdka i kom mile widziane*
¹*Pomysł zaczerpnięty z Sagi Ognia i Wody autorstwa





*jeszcze nie zostawiles? *



















*no prosze zostaw* 😘😘😘😘

 Saga Naznaczonych - Pieśń ŚmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz