Hermiona lekko zaczęła uniosić swoje ociężałe powieki. Z poprzedniej nocy nic nie zapamiętała. Jedynie niewyraźne obrazy.
Impreza. Światła. Alkochol. On.
Pierwsze co ujrzała to szaro niebieskie oczy wpatrujące się centralnie w jej brązowe tęczówki.
- Hermiona - powiedział uśmiechając się
- Draco - odrzekła po czym wyskoczyła z łożka tak jakby się coś paliło. - Co ja tu robię? - powiedziała i gdy zdała sobie sprawę, że jest w samej bieliźnie szybko ubrała się we wczorajszy strój. Wybiegła z jego domu.
Co ja zrobiłam? Co powiem Ginny, która czeka na mnie w Norze? Merlinie, a Ron? - w myślach krzyczała sama na siebie.
W bezpiecznym miejscu teleportowała się pod dom rodziców, których Ron pomógł jej odnaleźć. Nie, Ron mnie kocha! Nie mogłam mu tego zrobić!
Zapukała do drzwi, po chwili otworzyły się i matka zaprosiła ją do środka. Dziewczyna udała się na górę do niegdyś swojego pokoju. Od miesięcy zbierała się z wyjawieniem rodzicom prawdy o jej zawodzie. Państwo Granger byli przekonani, że ich jedyna córka pracuje w tym Ministerstwie Magii na bardzo dobrym stanowisku. Jednak mylili się i to bardzo. Hermiona pałała miłością do książek, tak bardzo że aż sama zaczęła pisać. Niegdyś państwo Weasley powiedzieli jej, że ciekawy pomysł ale zawody czarodziejskie są tysiąc razy lepsze jeśli chodzi o zarobek. Zaprzyjaźnili się z Alan'em oraz Jean, więc także oni szybko otrzymali takie zdanie. Hermiona zbyt to lubiła by tak po prostu porzucić pomysł pisania książek. Nie wszystkie wydawnictwa od razu ją chciały, lecz udało się. Hermiona Granger została słynną pisarką Rose Holland. Tylko i wyłącznie Harry, Ginny oraz Ron znali prawdę w tym temacie. Ich nie okłamywała do teraz.
Siedziała tak i wpatrywała się w pustą, białą ścianę. Niedługo ten dom będzie należał do innej szczęśliwej rodziny. Miona już od jakiegoś czasu zamieszkiwała Norę, po wojnie wolała mieć zawsze blisko swoich przyjaciół i chłopaka.
Kiedy jej mama zawołała ją na obiad od razu zeszła i razem z rodzicami zjadła ją ze smakiem. Zapakowała wszystko co jeszcze tu miała i deportowała się pod dom rodziny Weasley.
Wzięła głęboki oddech i zapukała.
- Hermiona - oznajmił stanowczo
- Ron - jej głos był przepełniony strachem - Cześć
- Wchodź - wpuścił ją do środka - Gdzie byłaś? Martwiliśmy się
- Zostałam na noc u rodziców, miałam bliżej - skłamała nie patrząc w jego niebieskie oczy - Przepraszam, kochanie. - pocałowała go w policzek i przytuliła. Chłopak od razu odwzajemnił uścisk. Potem wzięła prysznic oraz poszła się przebrać w coś świeższego. Założyła kremową letnią sukienkę oraz balerinki tego samego koloru. Włosy upięła w wysokiego kucyka.
Wieczorem po wyjściu z domu Zabini'ego gdzie szatynka odwiedzała Ginny czekała ją przemiła niespodzianka.
Ronald wręczył jej kwiaty i złapał za rękę. Razem teleportowali się pod elegancką restauracje z francuską kuchnią. Hermiona szczerze nienawidziła tego typu jedzenia ale nie chcąc zranić chłopaka grzecznie zamówiła posiłek.
- Hermionko - na brodę Merlina jak ona niecierpi tego zdrobnienia! - Wiem, że może to za wcześnie.... - upił łyk szampana - Kocham cię i co powiesz na to abyśmy razem zamieszkali - chwycił jej dłoń leżącą na stole - Wtedy nie będziemy musieli słuchać ciągłych skarg mojego ojca na to jak głupim trzeba być żeby go zwolnić. Będziemy mieli więcej czasu dla siebie. Bez Harry'ego. Bez Georg'a lub Bill'a z jego dziećmi od czasu do czasu. Hmm?
- Pewnie, tak tak. Myślę, że już czas - oznajmiła, w rzeczywistości tego nie chcąc. Chciała być z Draco, który wiedział co lubi jeść, który zrozumiałby, że chce być pisarką. On zawsze ją rozumiał. Kochał ją, a ona jego. Więc czemu nie byli razem? Było wiele powodów. Za wiele, by móc się sprzeciwić.
Kilka tygodni później Hermiona Granger i Ronald Weasley zamieszkali w jednym z londyńskich apartametów.
Żyło im się dobrze bez zbędnych problemów. No poza tym, że Miona cały czas na sumieniu miała zdrady.
Pewnego wieczoru to ON tym wyjątkowym razem przygotował kolacje. Kupił jej kwiatki, założył idealny garnitur. Razem zasiedli do stołu. Jednak po chwili rudzielec zszedł z krzesła ukląkł, niezgrabnie wyjął małe czerwone pudełeczko z kieszeni marynarki, otworzył je i dumnie wypowiedział te słowa:
- Hermiono Jean Granger, ja Ron Billius Weasley chcąc spędzić z tobą resztę mojego życia pytam się ciebie: Wyjdziesz za mnie? - w kącikach jej oczu zaczęły pojawiać się łzy. Kochała go, jak przyjaciela. Po tym jak zdradził ją z Lavender Brown za Hogwarckich czasów nie potrafiła go pokochać po raz kolejny. Płakała też dlatego, że bała się jego reakcji, nie chciała go zranić. Musiałaby się wytłumaczyć...
- Ron, nie jestem gotowa... chyba - wydukała
- Dobrze możemy poczekać - uśmiechnął się krzywo i powoli wstał
- Nie o to chodzi. Raczej nigdy nie będę gotowa na małżeństwo Z TOBĄ - dwa ostatnie słowa zabolały go najbardziej. Czuł się upokorzony, smutny i zły. Miał ochotę ją walnąć. Tak chciał uderzyć dziewczynę. Zrobił to. Uderzył ją w twarz i popchnął.
- Suka! - wykrzyknął
Złość nad nim wygrała.
Najpierw chce się ze mną żenić potem mnie wali w twarz, psychik! - pomyślała i oddała mu gorzej niż Malfoy'owi na trzecim roku. Wyszła szybkim krokiem i biegła. Biegła bez konkretnego celu. Miała dosyć życia, dosyć ludzi, dosyć kłamania.
Pusta cicha uliczka, różdżka w dłoni. Wystarczy to jedno zaklęcie
Avada Kedavra - powiedziała to tylko w swojej własnej głowie - Tylko Avada Kedavra, tak - zaczęła płakać i już miała wypowedzieć zaklęcie gdy ktoś jej przeszkodził. Dracon Malfoy - we własnej osobie.
- Expelliarmus!
- wykrzyknął, a jej różdżka bezpiecznie wylądowała w jego dłoni.
- Chyba nie pomyślałaś, prawda?
- No prawda. Prawda - przyznałq mu rację i wtuliła się w jego silne ramiona.
- Hermionuś, nie płacz - uciszał ją - Jesteś taką dobrą osobą, proszę. Nigdy więcej nie próbuj...
- Dobrze nigdy więcej- przerwała mu
- Słuchaj, muszę ci coś powiedzieć. To co mówiłem każdego razu kiedy tylko się widzieliśmy.... Pamiętasz? Nie jeden raz powiedziałem, że skradłaś moje serce Hermiono Granger! Kocham cię
- Nie zgrywaj się! Jestem tylko złą, beznadziejną kłamczuchą! Nawet przyjaciół okłamuje, no i cały świat! Merlinie po co tak żyć?!
- Nie! Nie zgrywam się. Poza tym nie jesteś kłamczuchą - mówił, a ona spuściła wzrok. Nie. Tym razem nie dlatego, że kogoś okłamała. A dlatego właśnie, że się zakochała w tym przystojnym niebieskookim blondynie.
- Kłamstwo, może przestać nim być gdy wyjawisz prawdę, nie? - uśmiechnął się i jeszcze mocniej ją przytulił. Razem udali się prosto do jego domu gdzie pozwolił jej zostać na parę dni. Poznali się z tych lepszych stron.
Był już późny wieczór. Miona właśnie konczyła pisać jeden z rodziałów swojej powieści pod tytułem: "Rose Holland to tylko pseudonim" - jej autobiografii. Draco przyszykował ciepłą herbatę i rozsiadł się obok swojej współlokatorki.
- Jednak pokażesz światu jaka jest prawda? - zapytał retorycznie
- Tak, jestem na to gotowa. Chce być prawdziwą sobą. Nie chcę już być tą złą kłamczuchą. - uśmiechnęła się, a on złączył ich usta w namiętnym pocałunku.
Po tym incydencie Herm spotkała się z Harry'm i Ginny.
- Słuchajcie. Możecie mnie potem wyzywać, bo wiem, że to co teraz powiem wam się nie spodoba.....
Jak byłam jeszcze na szóstym roku poznałam Draco z innej strony. Nie tej złej, jak wszyscy. Potem jak Ron chodził z Lavender potrzebowałam pocieszenia, no i Draco trochę się to nie spodobało, że go w pewnym sensie wykorzystałam. Pokłóciliśmy się i puf! Czar prysł. Jak postanowiłam dokończyć szkołę po wojnie, on też tam był. Zakochaliśmy się w sobie, ale obiecaliśmy, że nigdy nie będziemy ze sobą, bo to za wiele nas kosztuje. Jeszcze Ronald zdradził mnie z Brown! Wszystkiego było za wiele. Zaczęły się potajemne spotkania. Trochę działałam na dwa fronty. Starałam się, uwierzcie! Próbowałam odkochać się w nim ale nic z tego. Dlatego też zerwałam zaręczyny Weasley'a... Nie potrafiłam go pokochać tak jak Draco.
- Czyli okłamywałaś nas przez te pomad dwa lata? Zdajesz sobie sprawę, że większość naszych wspomnień to kłamstwa!? Twoje kłamstwa! Nienawidzę cię, Granger. Nie wiem jak ty Gin ale ja stąd idę. Nie mam ochoty na słuchanie jej wytłumaczeń! - krzyknął i wyszedł z pomieszczenia trzaskając drzwiami.
- Debilu! To mój dom! Jakbyś drzwi wywarzył Blaise cię by zapierdolił! - wręcz darła się Weasley - Wybacz, Mionko. Ja też wiele razy nie mówiłam prawdy. Rozumiem cię. A Harry'm i Ron'em się nie przejmuj. Przejdzie im. Są jak dzieci. W ogóle nie wiem czy wiesz, ale Harry ma kogoś. Wiem kim ona jest.
- Ona? Eh, shipowałam go z Percy'm - Ginerwa zrobiła zdziwioną minę, lecz po chwili i tak zaczęła mówić:
- Harry James Potter spotyka się ze Szmatą Pansy Parkinson! - ruda udawała entuzjazm - Ja nie mogę, oni? Razem?
- No nieźle. I żeby już nie kłamać. Spotykam się z Draco. Znowu. On mnie rozumie. Moją pasję. Wszystko. Kocham go. - ciemnowłosa prawie się popłakała - Kocham
- Ojejku. Chodź tutaj - młodsza przytuliła przyjaciółkę. Wtedy usłyszały dzwonek - Pewnie Blaise otworze
Razem udały się do przed pokoju i otworzyły mu. Dokładniej im.
- Blaise, hej - Ginny pocałowała swojego narzeczonego - O! Malfoy - na to stwierdzenie Mionka wyszła zza drzwi i rzuciła się mu w ramiona
- Hej, Hermionuś - powiedział
- Hej, Smokuś - uśmiechnęła się i złożyła na jego ustach uroczy pocałunek.
- Skradłaś moje serce, czy chciałabyś wzamian za to dostać moje nazwisko? - zapytał zadziornie się uśmiechając - Hermionuś wyjdziesz za mnie - tym razem uklął przed nią na ganku, dostojnie wyjął pierścionek
- Tak! Tak! Tak! Smokusiu! Oczywiście, że tak! - wykrzyknęła próbując jednoczesnie zatrzymać lejące się strugami łzy. Blondyn nałożył piękny pierścionek z diamentem na serdeczny palec narzeczonej. Później wstał oraz ponownie złączył ich usta w pocałunku. Blaise zaczęł bić gromkie brawa, a Wiewióra ryczała tak, że cały makijaż jej spłynął.Nadszedł czerwiec. Miesiąc ich ślubu. Granger zestresowana chodziła w kółko po domu rodziców czekając aż samochód zabierze ją na ceremonie. To było gorsze uczucie niż przy Ceremonii Przydziału w Hogwarcie. A co jeśli ucieknie? Może jednak nie jest gotowy? Dokładnie miesiąc temu Hermiona wydała swoją biografię. Oczywiście pisząc ją zgrabnie omijała wątki o szkole magii. Teraz częściej zdarzało się, że mugole zaczepiają ją na ulicy i proszą o zdjęcie. Rodzice cieszyli się, że ich maleńka się spełnia.
Godzinę później stała już gotowa podejść do ołtarza i złożyć przysięgę ukochanemu.
- Czy ty Hermiono Jean Granger, bierzesz tego oto tutaj Dracona Lucjusza Malfoy'a za męża?
- Tak, biorę
- A czy ty Draconie...
- Tak - przerwał księdzu Malfoy i namiętnie pocałował swoją już teraz żonę. Złą kłamczuchę, Hermionę Malfoy.Minęło sześć lat. Hermionę Granger znał już cały świat i mugolski i czarodziejski. Draco wciąż był miliarderem, więc pieniędzy im nie brakowało. Ich malutka córeczka i synek - bliźnięta Rose oraz Scorpius przyjaźnili się z rodzeństwem Zabini dwuletnią Lilly, 3 letnim Scott'em. Ron Weasley został zabity przez małżonkę Lavender Brown, która jak się potem okazało chorowała na Schizofrenie przez co myślała, że jej męża prześladuje zazdrosna ex. Harry Potter utonął w sławie wraz ze swoją partnerką Pansy. Jednak pogodzili się z państwem Malfoy i Zabini.
Życie płynęło spokojnie. Nikt już nie kłamał. Hermiona przestała być już nazywana złą. Złą kłamczuchą.
Bad liar już nie istniała...Koniec.
CZYTASZ
Bad Liar | Dramione One shot [PL], [ENG]
FanfictionDwa lata po bitwie o Hogwart. Hermiona Granger świetnie poukładała sobie życie. Ma przyjaciół, kochającego chłopaka, dobrą pracę. Jednak, co jeśli będzie musiała kłamać? Co ukrywa? Ale czy napewno kłamstwo jest czasem lepsze niż prawda? Zapraszam do...