3

9 0 0
                                    

Wokół panuje mrok . Idę wraz z katie trzymajac ją za reke . Przeciskamy sie pomiedzy kretymi  skalnymi uliczakami , ktore nas otaczaja . Zatrzymuje sie . Slysze jakies glosy . każę katy schować sie   w szczelinie, aby nikt jej nie zobaczyl. Sama natomiast wspinam sie na skalke , aby  lepiej slyszeć rozmowę. Jestem juz prawie na szczycie, a nadal nie potrafie rozroznić słow, wiec szybko przeskakuje na druga skałę .  Ałć!szlag by to wział. Niedość ze rozcielam sobie rękę to jescze wywolalam niemaly huk , ktory poderwał ogromną ilosć pylu i piasku w powietrze. Zaciskam wargę powstrzymujac krzyk pragnacy wydobyć sie z mojego gardla. Naszczeście zostalam niezauwazona. Podciagam sie wyzej nie zwazajac na bol doskwierajacy mi w ramię . Powoli zaczynam rozrozniac niektore slowa , ale to noe wystarcza aby zrouzmieć sens rozmowy . W chwili gdy docieram na szcyt skaly dokladnoe slysze rozmowe dwoch osob.
-...bez problemu to zrobie ,    szeryf o nic mnie    nie podejrzewa  . -
Mam taką nadzieję bo jak nie ....-
-ok ....rozumiem .bedziesz zadowolony . Nie nawalę tak ja hodge. Staruszek ma o mnie zbyt dobre zdanie . -
-masz tylko trzy tygodnie. Nie zapomnij o tym.-
To nie sa zwierzeta . To ludzie, tacy sami jak ja.nie moge w to uwierzyć . wychylam sie ostrożnie zza skalki aby  upewnić sie ze mam doczynienia z prawdziwymi ludzmi z krwi i kosci .
-alć- piszcze cicho kiedy w moja ranna reke wbija sie kamien . Niestety mężczyźni uslyszawszy moj cichy jęk   obracają sie w moja stronę.   Chwytam sie najblizszej wneki w skale , aby uciec jak najszybciej od wzroku mezczyzn.Na nieszczęście  moje nogi nie znajduja oparcia w sciance a rece opadaja z sil . Spadam w dol z krzykiem ladujac na plecach tuz przed jednym z mezczyzn.Slysząc ostatnie slowa jednego z nich -To twoj problem.

Nie Zmieniaj DNAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz