VII - KuroTsukki

776 25 18
                                    

Jutro odbyć się miał mecz siatkówki pomiędzy Nekomą, a Karasuno, czyli kolejna śmietnikowa wojna.

Dzisiejszego dnia cała Nekoma i Karasuno, pomijając Tsukishimę, intensywnie ćwiczyło na swoich treningach.

Kuroo, czyli aktywny kolega z drużyny siatkówki, wspierający przyjaciel, kapitan, wzór do naśladowania, skarbnica wsparcia i porad, osoba, którą każdy lubił i cenił, dusza towarzystwa, odpowiedzialny, solidny kumpel z Nekomy (można by tak wymieniać w nieskończoność)... był chory.

Była to wiadomość potencjalnie zła, a bardziej rzeczowo... też niezbyt miła.

Karasuno było bowiem silne, Nekoma także, ale te koty bez kapitana, czyli osoby która każdego wspiera i... ma świetny blok, to nie przeciwnik dla kruków, które takie sytuacje od razu wykorzystują. Nie zrozumcie mnie źle, Nekoma posiada naprawdę wspaniałych rezerwowych, ale Kuroo Tetsuro to Kuroo Tetsuro i tego nikt, ani nic nie zmieni.

Wiedział to także Tsukishima Kei, czyli środkowy bloku numer 11 z Karasuno, który żywił do czarnowłosego specjalne i bardzo cenne uczucie. Z tego też powodu blondyn przez cały dzisiejszy dzień chodził smutny, nie reagował na słowa Yamaguchiego i nie był skupiony na treningu. Jego głowę zaprzątał w końcu pewien (aktualnie chory) kot z Nekomy, któremu nie można się od tak oprzeć.

Kei wiedział, że nie może zostawić Kuroo w takiej sytuacji samego, szczególnie teraz, gdy wszyscy jego bliscy koledzy z drużyny przygotowywują się do jutrzejszej rozgrywki. Był jednak mimo tego świadomy, że Tetsuro może go nie przyjąć, olać, odrzucić jego uczucie. Blondyn liczył się z tym wszystkim, ale on go jednak kochał! Nie można zostawić bliskiej naszemu sercu osoby, bo inaczej ono pęknie.

Kapitan Nekomy był bliski sercem dla najwyższego z kruków, dlatego Tsukishima poczatkowo postanowił się z nim spotkać, ale po głębszym namyśle doszedł do wniosku, że bezpieczniej będzie napisać do Kuroo SMS-a. Tym bardziej, że Daichi posiadał do niego numer. Wystarczy tylko...
- znaleźć telefon kapitana Karasuno
- odgadnąć hasło
- wpisać Kuroo lub Nekoma w wyszukiwaniu kontaktów i już! Numer gotowy.

Wydaje się proste. Ale czy takie jest naprawdę?

Kei nie miał czasu na zastanowienia, nie mógł przecież od tak poprosić Daichiego o numer Tetsuro. Byłoby to rzecz jasna zbyt podejrzane. Szczególnie, że Sawamura ogólnie jest dość podejrzliwy, a co dopiero pomyślałby o tym, że chłopak potrzebuje numeru innego osobnika tej samej płci.

Na samą myśl o tym blondynowi zrobiło się gorąco i dziwnie duszno. Nastolatek przełknął ślinę w nagle zasuszonym gardle i ruszył ku czarnej torbie Daichiego.

Nie zważając na nic, zwinnym ruchem rozsunął zamek, po czym z szybko bijącym sercem włożył dłoń w największą przegrodę. Nie znalazł tam jednak telefonu. Serce blondyna zaczęło łomotać jeszcze głośniej niż wcześniej. Tsukishima zasunął suwak z powrotem, po czym rozpiął rzepę po lewej stronie, ale w tej kieszonce również nic nie było. Która teraz? Zostały mu do wyboru jeszcze dwie przesłony torby i... kieszenie w bluzie Daichiego! Że też on wcześniej o tym nie pomyślał!

Okularnik na moment wytężył słuch, po czym w dwóch zwinnych i bezszelestnych krokach pokonał odległość jaka dzieliła go od okrycia zewnętrznego Sawamury. Kei rozsuwał i zasuwał po kolei kieszenie bluzy, aż w końcu znalazł! Telefon Daichiego był już w jego rękach!

Teraz hasło. Jakie ono może być? - pomyślał Tsukishima, po czym zabrał się za zgadywanie.

To jest bez sensu - przemknęło przez głowę blondyna - Nigdy tego nie zgadnę, ale dobrze, że przynajmniej są to cyfry, a nie litery.

Twój Kosmita, Bro, Anioł Stróż... czyli Oneshoty z Haikyuu!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz