*1*

96 7 0
                                    

Z mojej baśniowej krainy, gdzie chmury zrobione są z waty, a zamiast wody w jeziorze jest czekolada, wybudził mnie dzwonek telefonu. Po omacku znalazłam urządzenie i wyciszyłam je. Przewróciłam się na drugi bok z zamiarem ponownego zaśnięcia, ale te plany poszły się walić, gdy do mojego pokoju wparował nieproszony gość.

- Wynocha! - krzyknęłam i rzuciłam poduszką w przyjaciela.

Ten wybuchnął śmiechem i w mgnieniu oka znalazł się nade mną trzymając moje nadgarstki nad głową.

- Coś mówiłaś?

- Głuchy jesteś? Oj to trzeba do lekarza. Jeśli kuchnia się nie pali, a łazienka nie jest zalana to już nie żyjesz.

- Jak chcesz tego dokonać słońce, góruję nad tobą.

- Urokiem osobistym — powiedziałam i zalotnie pomrugałam rzęsami.

- Nie działa — zaśmiał się, ale wstał ze mnie.

- Po co mnie budzisz? Jest dopiero 9 - powiedziałam zerkając na telefon.

- Rachel kazała pobudzić wszystkich, bo niby coś ważnego znalazła.

- Nie mogę iść dalej spać? - spojrzałam na chłopaka z nadzieją.

- Nie ma spania. Albo wstaniesz po dobroci, albo będziesz cała mokra — zaśmiał się.

- Dobrze, nie znęcaj się nade mną brutalu — prychnęłam, gdy blondyn ze śmiechem wychodził z mojego pokoju.

Wstałam niechętnie z łóżka i narzuciłam na siebie koszulkę leżącą na podłodze. Zazwyczaj śpię w samej bieliźnie, bo tak jest mi po prostu wygodniej. Rozczesałam niesforne kosmyki włosów i wyszłam do salonu.

Nie wspomniałam, że wynajmujemy wielką, starą remizę strażacką i mieszkamy w niej w siódemkę. Jest duża, ale też strasznie droga, mimo dzielenia czynszu na wszystkich. Czasem ledwo co wiążemy koniec z końcem. Do tego dochodzą niespodziewane wydatki, bo wciąż coś się psuje.

W salonie byli już wszyscy. Nie którzy siedzieli na kanapie i próbowali zasnąć, inni na podłodze kombinowali spisek przeciwko Rachel. Usiadłam obok Chrisa, który nawet mnie nie zauważył, bo migdalił się ze swoim chłopakiem Joshem.

Tak, mam przyjaciela geja i do tego przyjaciółkę lesbijkę. Osobiście nie widzę w tym nic dziwnego, to że wolą tą samą płeć, nie znaczy że zachowują się jak jacyś kosmici. 

Całą ekipą jesteśmy przyjaciółmi, ale traktujemy się jak rodzina. Bardzo dziwna, porąbana, ale kochana rodzina. Wszyscy mamy jakąś historię za sobą, ale łączy nas jedno — taniec. To właśnie on nas wszystkich połączył i trzyma już przez niecałe trzy lata, bo tak długo się znamy.

Poznaliśmy się pewnego wieczora, kilka dni po naszym przyjeździe do Nowego Jorku, w klubie. Jak się później okazało Evan jest tam menedżerem. W barze poznaliśmy przemiłą dziewczynę Lily, która jest siostrą Evana. Tak od słowa do słowa wyszło, że wszyscy tańczymy. Chris, jak to Chris zaproponował małą bitwę, która nie powiem była zacięta i musieliśmy uznać remis.

Dwa dni później poznaliśmy dwie uliczne tancerki — Rachel i Sarah.

A Josha poznaliśmy na jednej imprezie. Tak, była to dość dziwna, zboczona i śmieszna historia, ale lepiej o tym nie mówić.

To wszystko skończyło się na tym, że zamieszkaliśmy razem i stworzyliśmy własną ekipę — Wolf Gang.

- Zanim mnie zabijecie, tak to do ciebie mówię Sarah — zaśmiała się szatynka, siadając między mną a Evanem z laptopem na kolanach - to musicie to zobaczyć to.

Na ekranie monitora widniał plakat przedstawiający wielką bitwę taneczną. Chociaż nie to przykuło moją uwagę, tylko nagroda. 100 TYSIĘCY DOLARÓW i kontrakt dla całej ekipy na rok. To jest niecałe 15 tysięcy na głowę. Rozwiązało to by nasze wszystkie problemy. W ostatnim czasie klub, w którym ja, Chris, Lily i Evan pracujemy niezbyt dobrze się ma, a co za to idzie jest ciężko z pieniędzmi.

- Już nas zapisałam - pisnęła podekscytowana Rachel.

- Zeszłoroczną bitwę wygrali Hellish Demons, a oni są cholernie dobrzy. Poziom jest wysoki - dodał Josh.

- Nie damy rady - westchnęła Sarah.

- Ej ludzie, nie ma takiej opcji, że przegramy. Od jutra zaczynamy ciężkie treningi, wymyślimy nową choreografię a Sarah zajmie się muzyką, skołuj jakiś fajny remix. Potrzebna nam jest ta kasa.

- No patrzcie na nią, kto by tu uwierzył, że nie długo ma dopiero osiemnastkę - zaśmiał się Chris.

- Bo ja mam jaja, a nie to, co ty Chris - posłałam mu całusa w powietrzu.

- Mam jaja, powiedz Josh! - powiedział z oburzeniem w głosie.

- Przepraszam skarbie, ale nie umiem kłamać - zaśmiał się, przybijając ze mną piątkę.

- Zapamiętam to sobie, jeszcze będziesz chciał go poczuć - prychnął Chris, udając obrażonego na co wszyscy wybuchnęli śmiechem.

- To, co wolf gang, pokażemy LA, na co nas stać? - spytałam.

Wszyscy zaczęli krzyczeć i piszczeć. No i jak nie kochać tych debili?  

---------------------------------------------

Przez pasje do miłościWhere stories live. Discover now