Prolog

61.6K 2.7K 284
                                    

  Początek mojej zmiany zapowiadał się tak samo jak wczorajszego dnia, wyjdę na salę udostępnioną gościom i będę roznosić drinki i inne alkohole, dopóki nie wybije godzina końca mojej zmiany, czyli czwarta w nocy.
  Wychodzę na salę i przysiadam przy barze, w kieszeni fartuszka mam schowany notes i długopis, aby zapisywać zamówienia gości lokalu w centrum miasta, mimo, iż jest właśnie w takiej lokalizacji, nie ma tu zbytniego tłumu. Może to dlatego, że Great Falls cieszy się spokojem i nikt nie pała do nocnego biegania po barach, czy nawet klubach. Głównie klientami są tu studenci, chcący odpocząć od zajęć, albo spotkać się ze znajomymi, czy pograć w bilard w oddzielnej sali. No i są też wilkołaki, które przychodzą do baru trochę na rozrabiać, na szczęście zwykle kończy się tym, że kilka kieliszków się stłucze.
  Stoliki poustawiane po jednej stronie lokalu, bliżej baru ustawionego pod ścianą z alkoholem, dalej znajduje się  przestrzeń do tańca. Wszystko jest zachowane w ciemnej kolorystyce, mającej na celu podkręcania ludzi do zamawiania większej ilości drinków. Pod przeciwległą ścianą ustawione jest podwyższenie dla DJ'a. Dzisiaj nikt nie gra. Środek tygodnia do czegoś zobowiązuje.
  Poprawiam długie czarne włosy związane w kucyk na głowie i podchodzę spokojnym krokiem do stolika, przy którym usiadły trzy dziewczyny.
  - Dobry wieczór, co podać? - pytam uprzejmie, wyuczonym głosem i czekam, aż się zdecydują.
  - Trzy piwa, poproszę - odzywa się jedna z nich, niska blondynka o brązowych oczach, które nawet na moment nie spojrzały na mnie.
  Szybko zapisuję zamówienie i idę je zrealizować, w tym czasie pojawia się jeszcze kilku stałych klientów i paru nowych. Codziennie ktoś nowy pojawia się w drzwiach baru, jednak nie zawsze do niego wraca.
  Kufle ze złotym płynem ustawiam na tacy, którą biorę w ręce i dostarczam dziewczynom. Słyszę jak jedna mówi:
  - Ciekawe czy On dzisiaj się tutaj pojawi - ruda z pewnością czeka na kogoś. - jest tu co kilka dni.
  Nim odchodzę dziewczyna pyta mnie:
  - To prawda, że On tu przychodzi?
  Marszczę brwi w konsternacji.
  - Kto przychodzi? - odpowiadam pytaniem na pytanie.
  - Alfa - mogłam się tego spodziewać, co jakiś czas pojawiają się dziewczyny chętne na numerek z samym Alfą i jednocześnie jedną z ważniejszych osób w mieście.
  - Nigdy nie było go na mojej zmianie, więc pewnie dzisiaj również się nie pojawi, dziewczyny. - Odpowiadam spokojnie i odchodzę do baru, uprzednio, zabierając tacę.
  Siadam obok Tess, wysokiej dziewczyny, która na spokojnie może robić za fotomodelkę dla Vouge'a. Lekko kręcone brąz włosy i szare oczy, do tego zadarty nos i pełne usta. Przy niej chowało się dużo innych dziewczyn były po prostu przeciętne.
  - Tess, kolejna się pyta o Alfę. - zaczynam rozmowę.
  W naszym świecie żyją takie istoty jak wilkołaki jak i inne stworzenia nadprzyrodzone, wyrocznie czy wampiry. Tych ostatnich lepiej nie spotkać w nocy, jednak, gdy ma się obrońcę w postaci wilkołaka, te wstrętne krwiożercze stworzenia trzymają się od nas z daleka. Jednak ja nie mam takiej ochrony, ponieważ unikam świata nadprzyrodzonego jak ognia i nie chcę być blisko niego, ani żadnej innej istoty. Oczywiście znam je, bo to nie odłączny element tej pracy ma się styczność ze wszystkimi, nawet z tymi, których się nie chce.
  - Witaj, Lilith - odzywa się głos za mną. - jak ci mija wieczór?
  Mężczyzna w średnim wieku, który przychodzi do tego baru odkąd zaczęłam w nim pracować, jeden z wilkołaków, jednak jak na tak nieokrzesane stworzenie jest bardzo łagodną osobą.
  - Cześć, Tony, jakoś leci - od razu dodaję - to co zawsze?
  - Tak, przyniesiesz do stolika z jeszcze trzema kuflami piwa? Dzisiaj zrobiliśmy sobie z chłopakami męski wypad bez kobiet. - uśmiecha się do mnie.
  - Oczywiście, Tony. - odpowiadam mu uśmiechem i biorę się za realizację kolejnego zamówienia.
  Teraz, gdy ludzi jest więcej, Tess chodzi między stolikami, a ja robię zamówienia, w ten sposób idzie nam to dużo szybciej niż przypuszczał nasz szef. Jesteśmy dzisiaj same na zmianie, ponieważ nasz barman Matt zachorował na grypę jelitową, tak przynajmniej powiedział nam Greg.
  Greg jest naszym szefem, mężczyzna o posturze koguta, zarządza tym interesem od bardzo dawna i nieźle mu to wychodzi, natomiast Tess, Matt, Samantha i ja mu w tym pomagamy.
  Wycieram właśnie szklanki kiedy rozmowy nagle cichną. Spoglądam na ludzi, jednak oni patrzą w zupełnie innym kierunku, więc i ja podążam za ich wzrokiem.
  Moim oczom ukazuje się najprzystojniejszy mężczyzna jakiego widziałam do tej pory, i nie mogę uwierzyć w to, że właśnie stoi w drzwiach tego miejsca.
  Widoczny zarost dodaje mu męskości, a skórzana kurtka uwydatnia jego mięśnie i szerokie ramiona, sunę wzrokiem w dół, wąskie biodra i równie umięśnione nogi. Wracam do jego twarzy, brąz włosy opadają mu na czoło, lekko wchodząc w oczy, które patrzą się uważnie na mnie. Czarne jak noc, zmieniają barwę na kolor wiśni.
  Wracam szybko do przerwanej czynności, unikając jego wzroku.
  Alfa tu jest.
  Siada na stołku barowym naprzeciw mnie.
  - Co podać? - pytam, nie podnosząc wzroku znad szklanki, którą właśnie czyszczę.
  - Na początku może być twoje imię, a na końcu Twoje ciało pode mną - odpowiada z chrypą w głosie.
  Patrzę na niego nagle zaszokowana.
  - Jesteś bezczelny.
  - Mogę, a wiesz czemu? - tym razem to on pyta.
  Zaprzeczam ruchem głowy.
  - Ponieważ jesteś moja.

Od autora:
I jak się Wam podoba mój prolog?

Kelnerka Alfy - W sprzedażyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz