Prolog

4.4K 234 40
                                    


...

Trzynastoletni chłopiec kulił się pod ścianą w piwnicy, drżąc z zimna i bólu zadanego mu przez otyłego wuja z wąsem, u którego był zmuszony mieszkać, a raczej dawać się więzić w każde wakacje. Dzisiaj przelała się czara jego wytrzymałości. Psychicznej i fizycznej, zużył również resztki cierpliwości do ludzi, którzy go otaczają. Był głodny, zziębnięty i poraniony. Czym sobie na to zasłużył? Zawsze był grzecznym chłopcem, zawsze starał się jak mógł aby każdy był zadowolony z jego pracy, nie ważne jaka była. Jednak jedyne, co dostał w zamian, to wakacje w piekielnym konsulacie oraz kary za to, że istnieje. Z każdą kolejna myślą trząsł się co raz bardziej, a jego płacz przeplatał się ze zrezygnowanym i pełnym bólu śmiechem. Płakał z beznadziejności sytuacji w której się znalazł. I to nie pierwszy raz. W każde wakacje jego życie zmieniało się w pasmo poniżeń. Już go to zmęczyło. Czuł się, jakby za miast trzynastu lat miał ponad sto na karku. Ciągłe noszenie masek- fałszywego uśmiechu, absolutnie nie szczerej uprzejmości, radości, a przede wszystkim oddania i głupoty zaczynało wykańczać go psychicznie. Wiedział bardzo dokładnie co się z nim dzieje, co tak naprawdę dzieje się wokół niego. Każdy przekręt, manipulacja, jak i posunięcia Albusa Dumbledora, starego, na wpół szalonego mężczyzny ze zbyt długą brodą. Wiedział również o przepowiedni, która swoją drogą, miała nigdy do niego nie dotrzeć. Był w pełni świadom tego, czym jest dla Voldemorta. Trudno byłoby się nie domyśleć przy takiej ilości wizji z jego udziałem. Wyobraźmy sobie również roczne dziecko zabijające wielkiego Czarnoksiężnika. W teorii jak i w praktyce, niemożliwe. Nie pamięta kiedy dokładnie to wszystko do niego dotarło. To, że jest horkruksem, przepowiednia, a niedługo po tym również prawda o jego ustawionym z góry życiu. Nie przejmował się tym. Nic nie jest w stanie cofnąć czasu i zapobiec akcie głupoty i desperacji w Dolinie Godryka. Nawet jeśli ktoś miałby możliwość uratowania Lily i Jamesa, nie chciałby aby to zrobił. Śmierć państwa Potter dała początek niesamowitej historii niesamowitego dziecka. Ból jaki chłopiec jest zmuszony znosić, oszczerstwa za winy jego ojca oraz za to, że żyje. Los zadecydował o tym kim będzie, więc ten przyjmie wszystko, co zdecyduje się mu podarować. Nie jest normalnym wesołym dzieckiem- a nie oszukujmy się, tym właśnie powinien być- lecz doświadczonym życiowo geniuszem w dziecięcym ciele.

Tego wieczora młody Harry Potter zasnął z wycieńczenia na zimnej, pokrytej jego krwią podłodze w piwnicy, a w jego głowie rodził się plan na ucieczkę z domu Dursleyów.

Obudziło go obijanie się o siebie metalowych przedmiotów oraz ciężkie z podekscytowania dyszenie. Uchylił oczy pobieżnie rozglądając się po pomieszczeniu. Vernon stał przy wielkim metalowym blacie i czegoś szukał. Wyjął z lekko zardzewiałej skrzyneczki nie za duży metalowy przedmiot, połyskujący delikatnie w oślepiającym blasku jarzeniówek. Potter zamknął oczy nie chcąc wiedzieć twarzy swojego chorego wuja, gdy ten będzie się nad nim znęcał. Usłyszał ciężkie kroki kierujące się w jego stronę, chwilę potem czuł już na swojej dłoni chłodny metal przecinający mu skórę. Nie wydał z siebie żadnego dźwięku, wiedząc, że to tylko podjudzi oprawcę. Po tylu latach spędzonych pod groźbami pójścia do piwnicy, nie było to dla niego nic trudnego. Potrafił bezszelestnie chodzić, oddychać oraz kłamać tak perfekcyjnie, że czasami sam niemal wierzył w to, co mówił. Z jednej ze swoich umiejętności, nabytych w tym cholernym konsulacie piekła, był szczególnie zadowolony. Choć zdecydowanie nie powinien się nią przechwalać w wieży Gryffindoru. Nie ważne skąd musiał uciec, czy był to dom Vernona, Petunii i Dudleya-ich syna- czy jego pokój w Hogwarcie, potrafił uciekać. Zauważał moment, w którym mógł sobie na to pozwolić. Dlatego wie, że ucieknie. Prędzej czy później. Wpierw z piwnicy, która jest jego celą więzienną, a następnie z domu, który jest jej murami. Zniknie z tego domu i już nie wróci. Ukryje się zapewne na jakiś czas na Śmiertelnym Nokturnie, a potem los o niego zadba. Choć na pewno będą go szukać.

Wuj kreślił krwawe wzory na jego dłoni, czuł jak krew skapuje na podłogę, tworząc misterne szlaczki na jej krzywiznach i wgnieceniach. Narzędzie cięło co raz wyżej po jego ręce. Krwi przybywało więcej i więcej, aż w pewnym momencie leciała już strumieniem. Jego ręka przypominała krwisty kawał mięsa. Oczy zaczęły mu łzawić i cała iluzja głębokiego snu poszła w diabły. Dręczyciel zaśmiał się tylko obłąkańczo. Ból dziecka sprawiał mu niesamowitą satysfakcję, ale chłopiec już dawno przestał krzyczeć czy jęczeć, jedyne co teraz robił to ronił jedną łzę, zawsze tylko jedną. Harry usłyszał upadający w akompaniamencie śmiechu wuja kawałek metalu. Poczuł na sobie śliskie od jego krwi ręce mężczyzny. Wędrowały po jego ciele od karku po pośladki, które Vernon ugniatał brutalnie. Chwycił go mocno za biodra i przewrócił tak, aby leżał na plecach. Harry poczuł na środkowej części ud wycinane czymś ostrym wzorki, po których wuj przejechał palcami. Trzynastolatek zacisnął mocniej oczy wiedząc co się za chwilę stanie. Wuj ściągnął pasek, którym zaczął okładać swoją ofiarę nie pomijając twarzy czy ranionej wcześniej ręki. Klamra paska tworzyła krwiste, czerwone pręgi na ciele Harrego. Potter został odwrócony z powrotem na brzuch by oprawca nie musiał patrzeć na jego zaczynającą sinieć twarz. Mężczyzna zrzucił z siebie spodnie i bokserki jednym wyuczonym pociągnięciem. Chłopiec poczuł na sobie miażdżący ciężar ciała swojego kata i jego penis przesuwający się swawolnie pomiędzy pośladkami. Dziecko wzdrygnęło się tylko gdy Vernon wszedł w niego, raniąc jego odbyt do krwi. Nie wie dokładnie ile to trwało. Godzinę, może dwie minuty. Mężczyzna zagłębiał się w nim raz po raz, co chwilę klepiąc jego pośladki. Czuł jego charcząco-świszczący oddech na karku, kiedy opadł na niego po orgazmie. Gdy zszedł z chłopca, rozkoszował się przez chwilę widokiem jego spermy zmieszanej z krwią, która wypływała z jego odbytu. Wuj ubrał spodnie i wyszedł z pomieszczenia. Harry był wyczerpany. Nie miał siły nawet na poruszenie palcem.

In Lore and Power - W Wiedzy i PotędzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz