3

2.5K 149 20
                                    

Wychodziłam z delikatesów, gdy trzy nastolatki podeszły do mnie i zapytały czy to ja jestem Carmen.

– Um... to ja.

Jedna z dziewczyn która trzymała sheka, chlusnęła mi w twarz chłodnym napojem. Pisnęłam, ale to nie był jeszcze koniec, ponieważ kolejna uderzyła mnie, w momencie, gdy ktoś pociągnął mnie za włosy przez co upadłam na beton.

– Nie zasługujesz na Zayna - krzyknęła dziewczyna zanim znowu mnie uderzyła.

Próbowałam jakoś się bronić, jednak było ich więcej. Po chwili dopiero ktoś musiał je odciągnąć.

– Proszę pani wszystko dobrze? - mężczyzna kucnął przy mnie.
– Tak, tak. Już jest dobrze.
– Czy pomóc pani jakoś dotrzeć do domu?

Skinęłam głową i podałam adres, na który potrzebowałam się dostać. Zaproponował, że mnie zawiezie. Nie powinnam na początku się zgodzić, bo to był obcy mężczyzna, ale byłam w szoku i chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu.

– Bardzo dziękuję za pomoc - powiedziałam za nim zamknęłam drzwi samochodu.

Weszłam do domu i pomknęłam niezauważona do swojego pokoju, gdzie zamknęłam się. Zawiesiłam każdy portal społecznościowy, po czym wyłączyłam telefon w razie gdyby ktoś chciał się do mnie dodzwonić. To co wydarzyło się na ulicy było nie do opisania. Psychofanki zaatakowały mnie, dlatego że jestem z Zaynem. Było to nienormalne, bo przecież powinniśmy wspierać swojego idola, a nie atakować.

– Car, jesteś? - usłyszałam głos Malika zza drzwi.

Nie odpowiedziałam

– Skarbie proszę. Wiem co się stało. Otwórz.

Zwlokłam się z łóżka i otworzyłam drzwi dla chłopaka, który jak burza wparował do pomieszczenia, aby przytulić mnie mocno. Uroniłam kilka łez w białą koszulkę.  

– Przepraszam - wychrypiał.
– Za co?
– To przeze mnie.
– To nie przez ciebie. To te dziewczyny były chore na mózg.
– Nie zostawię tak  tego. Kazałem Frankowi zgłosić to.

Westchnęłam, ale nic już nie powiedziałam. Jedynie przyciągnęłam go mocniej do siebie.

Twitter ||z.m.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz