Koniec świata zaczyna się od deszczu

33 3 5
                                    

Patrzę jak krople deszczu uderzają o ziemię i zastanawiam się jakim cudem mogłam się tak bardzo pomylić. Jeszcze kilka godzin temu myślałam, że Josh Peterson jest najcudowniejszą osobą na świecie. Teraz już wiedziałam jaki był naprawdę. I byłam na siebie wściekła za moją dotychczasową ślepotę. Bo Josh, mój słodki chłopak Josh którego ubóstwiałam, zabrał mi nie tylko rok mojego życia. Zabrał mi coś o wiele cenniejszego czego już nie odzyskam. Z taką łatwością mu to oddałam. To musiało być dla niego dziecinnie proste. Nienawidziłam siebie za to. Dlatego zaraz po lekcjach znalazłam za szkolnym boiskiem najbardziej schowaną ławkę, skuliłamn się na niej i zaczęłam płakać. I płakałam. I płakałam. I płakałam. I płaczę. I płaczę. I płaczę. Aż do teraz. Czuję się cholernie zmęczona. Dosłownie wszystkim. Zimny podmuch wiatru uderza o moją skórę i czuję jak dostaję gęsiej skórki. Ganię się w myślach, że jestem zdecydowanie za lekko ubrana jak na listopad. Ale jak można pamiętać o kurtce kiedy wybiega się ze szkoły najszybciej jak się da by nikt nie zobaczył twoich łez? Mrugam parę razy spuchniętymi powiekami i zaczynam rozmasowywać sobie kark. Czując że plecy mi zdrętwiały, próbuję się poprawić i właśnie wtedy zauważam duży cień rzucony zza moich pleców. Obracam się i widzę stojącą za mną dziewczynę. Pochyla się nade mną, a jej niebieskie oczy wpatrują się we mnie zaciekawione. W ręce trzyma parasolke przytrzymując ją nade mną i dopiero wtedy zauważam, że od dłuższej chwili nie padał na mnie deszcz. Cholera. Czy ona stała tu przez cały czas podczas gdy ja zanosiłam się płaczem? Jakim cudem jej nie zauważyłam? Wzdycha patrząc zniesmaczona na moją opuchniętą twarz po czym przechodzi nad oparciem ławki i siada z głośnym plaśnięciem obok mnie.

- Palisz? - pyta wyciągając z kieszeni paczkę papierosów. Patrzę na nie zniesmaczona co chyba jest wystarczającą odpowiedzią bo od razu zapala jednego i chowa je zpowrotem.

Nie wiem ile tak siedzimy, w zupełnej ciszy. Pociągam nosem i ocieram policzki mokre od łez podczas gdy ona siedzi niewzruszona. Patrzę na nią ukradkiem. Jest ładna. Lekko okrągła buzia i  nos usiany w maluteńkich piegach nadają jej niewinny, niemalże dziecięcy wygląd.  Mokre włosy opadają jej na kurtkę zostawiając na niej smugi. Przez chwilę czuję się winna. Pewnie zmokła kiedy trzymała nade mną parasolke. Zauważa, że na nią patrzę i  wyszczerza się do mnie ukazując rząd białych zębów.

- Ym hej - dukam szybko zawstydzona tym, że zostałam przyłapana na przyglądaniu się jej.

Przechyla głowę i wytrzeszcza na
mnie oczy.

- O mój boże przemówiłaś. To było najdłuższe dziesięć minut mojego życia! Czy ty wogóle się odzywasz? Normalnie kiedy kobiety są złe bądź zdołowane to muszą się wygadać całemu światu. A ty siedziałaś cicho i tylko sobie popłakiwałaś. No myślałam, że już dłużej nie wytrzymam! - wyrzuca z siebie jednym tchem.

Otwieram szeroko usta ze zdziwienia i po chwili wybucham głośnym śmiechem a całe napięcie, które do tej pory we mnie siedziało ulatuje w mgnieniu oka. Ona również zaczyna się śmiać i mogę przysiądz że jest to najpiękniejszy dźwięk jaki w życiu słyszałam. Nie rozumiem co się ze mną dzieje ale czuję że cały dzisiejszy dzień jest tak odległy. Jeszcze niedawno siedziałam skulona zalewając się łzami a teraz śmieje się z dziewczyną której nawet nie znam. Dla kogoś z boku na pewno nie wyglądam jak ktoś komu parę godzin temu złamano serce.

- Tak czy siak cieszę się, że się rozchmurzyłaś. Szkoda by było gdybyś pozostała taka smutna do końca dnia.

Powoli wstaje i przeciąga się. Nie rozumiem co miała na myśli. Czy to dlatego ze mną siedziała? Bo chciała mnie po prostu pocieszyć? Wyciąga rękę i zakłada mi kosmyk włosów za ucho. A mnie serce wyskakuje z piersi. Bez namysłu podnoszę rękę i dotykam miejsca, którego ona przed chwilą dotykała. Czuję przyjemne mrowienie.

- Hej, po co to zrobiłaś? Dlaczego ze mną siedziałaś tyle czasu? - odzywam się niepewnie.

Odwraca się do mnie zdziwiona.
- Przecież nie wolno zostawiać płaczących ludzi samych, każdy to wie. - odpiera jakby to było oczywiste i odchodzi.

Patrzę na jej oddalającą się sylwetkę. Wymachuje wesoło parasolką zupełnie nie przejmując się padającym na nią deszczem. To pewnie dlatego miała mokre włosy. Uśmiecham się pod nosem myśląc, że tacy ludzie jak ona nie potrzebują się przed nim chować ponieważ muszą nosić słońce ze sobą.

Tak oto w najgorszym dniu mojego życia poznałam dziewczynę dla której kompeltnie straciłam głowę.

Lovingly (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz