Tego dnia ze smacznego snu wybudził mnie ten przeklęty budzik. Zwany raczej moim telefonem.
Wstałam z łóżka i podreptałam do szafy aby przygotować sobie ubrania. Zegar na mojej szafce wskazywał godzinę 6:01 więc na luzie zdążę, ponieważ z domu wychodzę tak jakoś 7:20.
Na dzisiaj wybrałam sobie czarne jeansy z wysokim stanem oraz dziurami na kolanach, białą koszulkę z jakimś tam napisem i do tego czarną zapinaną bluzę. Ułożyłam przygotowane ubrania na łóżku i poszłam do łazienki wzięłam prysznic i kiedy wyszłam już z pod prysznica wytarłam się ręcznikiem i ubrałam się w czystą bieliznę. Wyszłam z łazienki i poszłam do pokoju.
Gdy już byłam ubrana we wcześniej przygotowane ubrania zabrałam się za przygotowywanie makijażu. Mój makijaż nie był zbyt mocny, składał się z podkładu, pudru, maskary i różu na policzki. Kiedy skończyłam nakładać makijaż założyłam soczewki i byłam gotowa zegarek na mojej szafce wskazywał godzinę 7:10. Wzięłam torbę z biurka i telefon z szafki nocnej po czym zbiegłam na dół. Zastałam tam tylko Zefira leżącego na dywanie pod kanapą, ponieważ niestety ka kanapę nie miał wstępu bo moja mama tak powiedziała. Ja tam bym mu pozwoliła leżeć gdzie by chciał.
Nie chciało mi się za bardzo jeść wiec wzięłam tylko jabłko z miski znajdującej się na wyspie kuchennej. Gdy spojrzałam na zegar w kuchni widziałam że jest już 7:20 więc wyszłam z domu i pokierowałam się do szkoły jedząc moje jabłko. Z racji tego że do szkoły miałam nie daleko szłam sobie wolnym tempem. Wyciągnęłam z torby moje słuchawki i odpaliłam sobie "5 Second Of Summer- Castaway". Kiedy już dotarłam pod szkołę wyciągnęłam słuchawki z uszu i schowałam razem z telefonem do torby. Zapowiada się kolejny zjebany dzień- pomyślałam.Na szczęście dzisiaj w szkole był Braian, przynajmniej miałam co robić. Bo jakby go nie było to bym tylko pewnie tylko telefonie siedziała. Ale jest więc jest dobrze. Od razu po wejściu do szkoły widzę go ze swoim chłopakiem Alanem no i czy tylko ja uważam że oni są przesłodcy?! Normalnie cukrzycy można dostać jak się patrzy na takiego Braiana 1.72 wzrostu i takiego Alana 1.91 cm wzrostu. On wygląda przy nim jak dziecko. Jeszcze jak Alan go do siebie przytula to już w ogóle yghhh...dobra Rosie ogarnij się starczy tego bo wyjdziesz jeszcze na jakąś wariatkę.
Podeszłam do nich i przywitałam się z nimi dwoma i w sumie zapomniałam że jeszcze oprócz Braiana jest Alan z którym też się nieźle dogaduje. Kiedy usłyszałam dzwonek chciałam iść się zabić naprawdę i jak na złość pierwszy mam niemiecki ehhh gorzej być nie mogło. Pożegnałam się z chłopakami i udałam się pod klasę w której mam niemiecki.***************
Kiedy szłam korytarzem pod salę w której mam konkurs jak na złość spotkałam tego idiotę na mojej drodze.-Hmmm...gdzie to się tak moje kochanie śpieszy?- Chris jak zwykle ze swoim cwanym uśmiechem na ryju.
-Nie jestem twoim kochanie idioto- warknęłam bo miałam dość tego debila który uprzykrza mi życie.
-Ale za niedługo będziesz i zobaczysz jeszcze będziesz krzyczała z podniecenia moje imię- nie to taki pewny siebie to on jeszcze nie był.
-Czego ty chcesz co?- miałam nadzieję że może w końcu mi odpowie.
-Ciebie księżniczko, najlepiej wijącą się podemną i krzyczącą moje imię- powiedział z rozmarzeniem w głosie.
-Nie doczekanie twoje tępa pało- powiedziałam po czym poszłam na konkurs.
-Jeszcze zobaczymy skarbie!- krzyczał z mną Chris.
Nie no jak ja juz miałam dość tego idioty nie dość że mój własny brat mnie nienawidzi to jeszcze ten debil uprzykrza mi życie po prostu świetnie!
Po skończonym konkursie byłam zwolniona z reszty lekcji więc poszłam do domu. W którym jak zwykle nikogo nie zastałam. Brat pewnie gdzieś się szlajał a mama i tata byli w pracy. Na szczęście Zefir mi jeszcze został. Od razu kiedy tylko przekroczyłam próg domu powitał mnie skacząc na mnie i merdając ogonkiem. Pobiegłam do pokoju na górę i odłożyłam torbę na biurku. Wyciągnęłam z niej tylko telefon który wsadziłam do tylnej kieszeni spodni i zbiegłam na dół dać Zefirowi coś do jedzenia i picia. Gdy Zefir jadł już swoje smakołyki postanowiłam zrobić też coś dla siebie. Padło na czekoladowe płatki z mlekiem. Z przygotowanym jedzeniem udałam się na kanapę przed telewizor aby obejrzeć mój ukochany serial "LUCYFER". Kiedy serial się skończył odłożyłam pustą miskę do zmywarki i poszłam na górę do swojego pokoju. Wzięłam wszystkie książki z biurka i usadowiłam się na łóżku po czym zabrałam się za odrabianie lekcji.
Gdy nagle usłyszałam trzaśnięcie drzwiami co oznacza że ktoś przyszedł do domu. Nie słyszałam szczekania Zefira wiec to musiał być ktoś z domowników albo Braian który ma klucze. Nie obchodziło mnie to do momentu kiedy mój brat stanął w drzwiach mojego pokoju i był mega wkurzony.
CZYTASZ
It's me...
Romance-Chuj!- krzyknęłam pełna złości. -Szmata!- odezwał się chłopak. -Nienawidzę Cię!- odpowiedziałam. -Kocham Cię...- powiedział -Ja Ciebie też...-skończyłam.