Morderstwo z miłości

30 9 2
                                    

Powiedzmy sobie szczerze. Żelazko nie było szczęśliwe. Może i Deska do prasowania je kochało, ale ich miłość zniknęła wraz z pierwszym odkamienianiem. Razem wykonywały swoją prace i spały w tej samej pozycji. Rutyna rozwaliła ich związek. Przynajmniej dla żelazka.
Jednak pewnego dnia zobaczyło ją. Suszarkę. Wisiało na niej pranie, a ona trzymała je matczynym gestem. Im dłużej patrzyło, tym bardziej zauroczone jej urodą było.
Suszarka natomiast, z każdym dniem była coraz odważniejsza w stosunku do żelazka. Z każdym dniem stawało coraz bliżej deski do prasowania. A co za tym idzie, żelazka
          **********
Po kilku tygodniach Żelazko już było zakochane po kabel w suszarce. Pewnego dnia rozmawiali. Jak zwykle deska kręciła się niezadowolona. Zresztą nie ma co się jej dziwić. Suszarka skrzypiała co chwila przeciągliwie, a żelazko w odpowiedzi wypuściło parę kilkakrotnie. Może i był to niewinny flirt, ale deska do prasowania naprawdę się zdenerwowała. Poruszyło się, a żelazko spadło. Jego obudowa pękła.
Leżało przez to kilka dni w garażu, dostając kamienia z bólu.
*************
Mimo, że nadal pracowało z deską do prasowania i próbowało jej wybaczyć, nie potrafiło. Za to coraz częściej przebywało w towarzystwie suszarki. Dni mijały spokojnie, a suszarka cieszyła się z towarzystwa żelazka, gdyź bardzo je kochała. Ale stała sie tragedia. Deska do prasowania uznała, że żepazko może być tylko z nią. W czasie pracy zrzuciła je tak, że żelazko uderzyłon rączką o kanape. Złamało się w pół. Suszarka omal się nie przewróciła. Jej metalowe części stały się zimne jak lód. Żelazko sapnęło tylko cicho do suszarki. A było to sapnięcie pełne miłości. A po chwili jej zasilanie padło i juź nigdy nie wróciło.




Co myślicie: żelazko zasłużyło sobie na śmierć czy deska przesadziła?

Żelazko, też maszynaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz