Mój syn Leo zaginął dwa tygodnie temu w nieznanych nikomu okolicznościach. Jako dobry ojciec wezwałem policję. Brałem udział w poszukiwaniach chłopaka. Przeszukalismy lasy, parki place zabaw, jeziora, rzeki, stawy, łąki i nic Leondre zniknął. Matka Leo popełniła samobójstwo dwa miesiące temu, nie mogliśmy się otrząsnąć po tej stracie. Nie straciłem tylko kobiety mojego życia Ale wraz z nią moją 2 letnią córeczkę Milly. Od czasu pogrzebu nie byłem ani razu na grobie Lili i Milly. Nie chodzi o to że nie miałem czasu raczej boję się, tęsknię za nimi. Teraz po dwóch wielkich stratach jeszcze Leo zaginął. Moja psychika była na stanie depresyjnym od bardzo dawna. Dziś odbywała się kolejna próba odnalezienia nastolatka w której brałem udział, serce mi piekło Gdy nie mogli znaleźć żadnego śladu. Poddałem się. Poprosiłem policję by przestała go szukać. Nie poddali się.
Jutro mija trzeci tydzień od zaginięcia Leo a ja od 5 dni utapiam ból w litrach alkoholu. Od 5 dni sącze czystą wódkę na przemian z bimbrem od 5 dni od jebanych 5 dni. 5 dni temu moja wiara umarła.