Pierwsza i chyba ostatnia

25.3K 85 20
                                    

Oparł ją o stół i podwinął studnice odsłaniając białe pończochy.
Za jedną z nich przywiązany był sztylet. Mężczyzna zaczął masować jej udo na co ta zareagowała nerwowo próbując. Wstać.
Jednak on był szybszy... energicznie złapał za jej ciemne kręcone włosy i przycisnął do stolika. - A gdzie to? Przecież chciałaś być taka wyzwolona...
- a to jest przymus...- wybełkotała z pod ucisku.
    ⁃    Może ale jak kobieta z dobrego domu chce być wolna jak mężczyzna...to może nich się dowie, co oni jeszcze mogą robić z nimi.
- co ty pieprzysz...
    ⁃    ooo... już odzywasz się jak wolna suka...ciekawe czy potrafisz dawać jak one...
- zesztywniała.
Wiedziała co chce z nią zrobić.
Co się teraz wydarzy. Mimo to wierzyła że ucieknie i że to się im nie uda...
Mężczyzna schylił się nad jej głową i szepnął do ucha...sama zaś czuła jego nabrzmiałą męskość
-...Jeszcze będziesz mnie błagać bym przestał...
    ⁃    Dał jej klapsa. Złapała za trzymającą jej włosy dłoń. Ale on złapał obie ręce dziewczyny i związał je przywiązując drogi koniec do wystającej rury w ścianie. Uśmiechnął się ochoczo - ...Teraz się zabawimy...- końcem języka po dotykał jej ucha... wyprostował się.
- Co my tu mamy...- powiedział do siebie. Wyjął sztylet i delikatnie przejechał po jej udzie majtkach. Włożył pod jedno z nich i rozciął. Drugie zaś chwycił ręką i pociągnął.
- ładnie...bardzo ładnie...  ⁃ masował jej pośladki...
    ⁃    bardzo ładnie...- schował dwa palce do ust po czym jedną ręką zakrył jej usta a a palce tej pierwszej włożył w jej czarne oko. Dziewczyna energicznie się wyprostowała wydając z siebie stłumiony krzyk. Po czym wyciągnął go. Wytarł o materiał białej sukienki. I rozciął sznurki od gorsetu. Zdoił go. I wysunął z pod brzucha. Jej oddech przyśpieszył...bała się. Zamarła w momencie kiedy usłyszała dźwięk rozpisanego rozporka. Ściągane spodnie...chłodne ręce posuwające się na przód. Od ud aż po piersi. W górę i w dół...
    ⁃    zacisnął jedną na lewym udzie a drugą wsunął pod jej pierś. Zacisnął mocniej.
I wszedł. Odrazu. Mocno...bez ostrzeżenia. Wydała z siebie kolejny krzyk. Tym razem głośny. Czuła go dokładnie...było ciasno. W oczach pojawiały się łzy. Które za wszelką cenę próbowała nie upuścić.Wyszedł...i jeszcze raz wszedł równie mocno. Z karz dym następnym razem szybciej i mocniej. Oddech stał się płytszy co z trudem współpracowało z załamanym oddechem i płaczem. Rozpiął jej delikatne upięcie włosów przez co jej czarę jak węgiel loki opadły na twarz. Złapał za jej włosy i czując ze zaraz dojdzie że zaraz się w niej spuści schylił się przylegając do jej ciała. Jego usta były tak blisko że czuła jego oddech przy uchu był gorący i przepełniony zapachem alkoholu. Jeszcze chwila. Mówiła sobie w myślach jeszcze chwila i ten koszmar się skończy. Że nie zajdzie w ten sposób i że wszystko się jakoś ułoży. W końcu doszedł...a wewnątrz czuła jak jakieś dziwne ciepło wypełnia ją od środka. Westchnął kilka razy wykonując jeszcze kilka ruchów. - nie protestowałaś...rozumiem że to znaczy że ci się podobało... spojrzała ma niego szarymi oczyma. - zgaduje że jak ci go włożę do ust to będziesz zachwycona...
    ⁃    wyprostował się i wyszedł z niej. Odwiązać od ściany i rozwiązał ręce trzymając je. Przekręcił je tak że znajdował się na plecach równo do siebie przywiązane. Czemu nic cię odparła. Była w szoku. Po udach lała się biała lepka substancja którą mężczyzna zostawił w jej wnętrzu. Nie protestowała kiedy podnosili ją i kazał klęknąć. Dopiero kiedy zobaczyła jego penisa stojącego na baczność pojęła co ma robić. Patrzyła na niego dziecięcym nieświadomym wzrokiem a na twarzy zawitały kolejne łzy rozpaczy. - mężczyzna chwycił jej podbródek i kciukiem przejeżdżał po jej różowiutkich ustach. - Masz śliczne usta...szkoda że będę musiał je zerżnąć...
    ⁃    Bierz go...- odparł chłodno. Nie chciała. Nie chciała.
    ⁃    Chwycił ją ponownie za włosy i nabił jej usta na swojego kolegę. Sam narzucał tempo. Szybkie energiczne i duszące. Catrine nie mogła prawie oddychać o czym dawała znać co jakiś czas krztusząc się. Kiedy doszedł i poczuła te nieprzyjemną maź w jej ustach natychmiast chciała się odsunąć i ją wypluć. Ale mężczyzna złapał ja za głowę i skierował ku sobie.
- jeżeli tego nie połkniesz, i nie powiesz ze smaczna i że chcesz więcej obiecuje że cię zerżnę od przodu...i to z wielkim finałem w środku...a wykorzystam cię tak że zapamiętasz to widokiem że to ty mi się oddałaś...
    ⁃    Nie...nie może jej tego zrobić zhańbi przy tym rodzine. Choć wiedziała że ojciec przyzna jej imię ofiary. pomyślała...zebrała się w sobie i połknęła zawartość ust. Była ohydna jak sam smak jego członka. - i jak ci smakowała?
- Pp..pyszna...chce jeszcze...
    ⁃    dobrze...
    Pocieszała ją myśl ze to koniec że zaraz z tond ucieknie i nie wróci. Mężczyzna założył spodnie ale nie zapinał rozporka . Kucnął za nią. I złapał za węzeł Już myślała ze ją rozwiąże. Ale on powiedział. Powtórz. Powtórz co mówiłaś o spermie ślicznotko. - była pyszna... - i...
- obejrzała się za siebie chce więcej...
- uśmiechnął się diabelsko. Mężczyzna wstał
- Jamie, chodź tu! - za kotary wyszedł jeden barczysty mężczyzna. Spojrzał obojętnie na Catrin. Czuła jak serce zaczęło szybciej bić.
- dziewczyna jest koneserem Nasienia. Wiec jak chcesz może ci obciągnąć. - brzydka nie jest. Złapał za podbródek oglądając jej twarz.
- jak skończy zawołaj mnie. Wstał i wyszedł szepcząc coś jeszcze do przyjaciela. Ten obserwował jak wychodź i znika za drzwiami. Technika faceta nie różniła się niczym od jego kompana. Z tą różnicą ze tym razem natychmiast ja wypluła zarabiając za to z liścia w twarz. Gdyby tylko miała wolne dłonie...swoją siłę jaką jej zabrano. Ten człowiek już dawno by ja błagał o litość. Ale nie teraz...Teraz była tak bezbronna. Tak zdenerwowana i zestresowana tym co się dzieje że już nie widzi szansy. Mężczyzna złapał za jej włosy i podciągnął do góry. Szepnął do ucha.
- myślisz że jesteś kimś ? Że jesteś prawym człowiekim? Nic z tych rzeczy... jesteś śmieciem. Dziwką z zachciankami i pięknym domem. Jesteś suką. Tylko nie nauczoną. Złapał za tył sukienki i rzucił górę odsłaniając płaski brzuch i piersi. - przestań...- błagała łkając. Podniósł ja chwytając za nadgarstki i postawił przed lustrem.
    ⁃   Ale tym dokładnie jesteś...- oderwał większa cześć spódnicy odsłaniając nogi i tylko nie wielka cześć zasłaniała jej pośladki i kobiecość. - Dziwką.... zawiązał jej oczy i postawił na ziemi w pozycji klęczącej.
- zrobimy tak...
    ⁃    Na początek wypijesz to...postawił jej do ust butelkę whisky i nalewał do ust. Zaczęła się wiercić wiec przestał i zatkał nos zmuszając do połknięcia dużej ilości. Zrobił tak jeszcze 3 razy. I kiedy w końcu dziewczyna była pół świadoma wrucił do rozmowy. Zagramy w grę...ja będę ci mówił którędy masz dojść by znaleść nóż- kłamiesz...- nie- kłamiesz...
- nie nie kłamie, na stole leży. Usłyszała jak wstaje podnosi coś metalowego i rzuca na ziemie. Kiedy wrucił odwiązała jej ręce i zawiązał jej z przodu. Odsunął się. I zaczął mówić - wstań. Czy naprawdę ? Chcą ja teraz wypuścić ? A może tylko on to robi. Ale czemu? - wstań powtórzył. Zrobiła to. Z trudem ale zrobiła. Cały czas kręciło jej się w głowie. Nogi plątały się i plątały. Idzi prosto.-poszła.
- jeszcze... teraz stój! Uważaj, przed tobą dziura w podłodze mam tam sporo gwoździ. - nie mogę jej ominąć na około? - nie zrób rozkrok i przejdź. Tak zrobiła - większy bo się skaleczysz. Zrobiła. - teraz tylko się schyl w kolanach i podnieś ze stołka. - czemu tak?
- ale nie usłyszała odpowiedzi. Schyliła się delikatnie. Ale zamiast czuć nóż w ręku. Poczuła jak ktoś łapie ja za biodra i nakłuwa na coś jej kobiecość. Bul był ogromny.
- chciała wstać ale drugi mężczyzna złapał ja za ramiona i trzymał w tej pozycji. Podniósł ręce i przełożył przez ramiona siedzącego. Następnie zawiązał o tył krzesła.- nie mogła w pełni wyprostować nóg. Podnosząc się chodź trochę czuła ze nie wychodzi całkiem. Co gorsze zostawała powtórnie wkładane głębiej.
- czujesz go? - usłyszała znajomy głos mężczyzny. Tego który ja tu zamknął.
- Obiecałeś...puś...puść mnie....- błagała. Zbliżył swoje usta do jej ucha. - Nie...
- Zamierzam się w ciebie spuścić...Jak w każdą dziwkę...
Zaczął masować. Jej plecy i pośladki. To było straszne ale alkohol którym ja nafaszerowali tak zamieszał jej głowę, że ten dotyk zaczął być jej prawie obojętny i nawet, sprawiać jej nie jaką przyjemność. - w końcu to nią chciałaś być...- nie...- tak. Dziwki nie wstydzą się mówią co myślą chyba ze ma to im jakoś zaszkodzić. Ale tak jest. Feministki to dziwki tylko że bardziej odstawione. - nie jestem nią...- zaczął bawić się jej piersiami zaciskając jedną mocniej Na co dziewczyna wydała z siebie jęk. - Na pewno? Skoro tak to czemu się rumienisz...czemu jęczysz ? - jesteś suką.
- w ciebie trzeba się spuścić bo tego chcesz.
- nie Pragniesz tego?- czuć go w środku. Jak cię rozrywa. Jak się spuszcza w twoją cipkę.
A w usta uwielbiasz. - nie. - tak...Dwa razy mówiłaś...
- że jest pyszna. Była pyszna Prawda, dziwko? - powiedz to...że była pyszna.że nie chcesz innej z wyjątkiem mojej i dlatego wypluła te od Jamie'go. - . - Nie...
- Daj spokój...mówiłaś że ci smakuje?
- Tak..- jęknęła. - więc...skoro tak mówiłaś to...dlaczego jego wyplułaś. - bo nie była pyszna jak moja? - Tak..- właśnie, dziwko...- sama o to prosiłaś...o jeszcze...Prawda? - t...Tak...- wiec nadal uważasz że nie jesteś dziwką? - nie...
- jesteś ? Nie...- jesteś...podoba ci się to co ci robię...- a żadna dama nie chce takich rzeczy jak ty. Nie robi ich...spójrz. Przesunął jej chustę z oczu na czoło. - otwarła je i widziała w lustrze swoje odbicie... Jej twarz była różowa.- teraz widzisz- zacisnął paznokcie na jej pośladkach na co tak jęknęła z podniecenia. - Tak...
- Co widzisz...- że jestem dziwką...
- Właśnie...Lubisz moja spermę? - kiwnęła głowa. - mam się ciebie spuścić? - Tak.
- Zrobił to. Spuścił się w jej dziewiczy otwór. Dziewczyna wygięła się w łuk i opadła na ramie mężczyzny. -Mówiłem że będziesz mnie błagać...
------
Musicie wybaczyć błędy ale postaram się je jeszcze po usuwać.
Jeżeli chcecie więcej takich form dajcie głos lub zostawcie komentarz

Dziewczyna ( W TRAKCIE KOREKTY)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz