Samochód

15.2K 42 0
                                    


Jak to możliwe ? Zapomniałam o nim już dawno a jednak musiał się znowu pojawić. Wykastrowana świnia...
Margro i Nick siedzieli z tylu. Śmiali się wspominając jak Andy próbował poderwać barmana. Być może śmieszyło by mnie to gdyby nie fakt że siedzę obok największego palanta Świata. - Ej, Marco a ty ? Co sądzisz?
- O gejowskim kumplu Karol? Mógł zapytać czy ma chłopaka zamiast ciągle chwalić jego drinki chociaż nic nie wypił. - On przynajmniej był trzeźwy i mógł spokojnie prowadzić. - warknełam.
- och wybacz blondie ale wcale nie miałem zamiaru wpadać na drinka.
- cóż widocznie nie tylko za dużo marychy palisz.
- Huh...widocznie... - mruknął patrząc na drogę.
- Skręć w lewo- rzucił Nick Tak zrobił. Marko zakręcił elegancko i zatrzymał sie pod domem Kumpla.
- Dzięki za podwózkę- rzuciła Margro odpinając Pasy. - To co widzimy się jutro Hannah?
- Yep, jak zaplanowałyśmy... uśmiechnęłam się do niej. Chociaż i tak nie udało mi się całkowicie ukryć zakłopotania sytuacją do którego miało zaraz dojść.
- Stary tylko nie wyląduj w Hutson!
- Zawołał kiedy Margro ciągnęła go do środka przez bramę ogrodzenia.
- Spokojnie nie jestem aż tak pijany!
- Wtedy zamknął okno i odwrócił twarz w moją stronę. - Gdzie mieszkasz? - zapytał chłodno . - Na Ridley'a.
- Kiwnął głową i wcisnął gaz. Przez większość czasu jechaliśmy w ciszy. Drogi były puste, a milczenie nie znośne. Przez okno widziałam grupę przyjaciół wracającą z imprezy...kilku spitych facetów, i śpiących bezdomnych. Może to dziwne, ale chciałabym teraz być na ich miejscu. Naprawde, wolałabym zimną podłogę niż siedzenie w jednym aucie z tą wywłoką. Sięgnęłam po moją butelkę piwa i pociągnęła kilka łyków. Bąbelki zdążyły uciec. Ale alkohol jak alkohol cieczą pozostał. Wiedziałam że z pod domu Nika jest 2 godziny drogi. Pozostało jeszcze godzina i pół. Myślałam czy by się nie zdrzemnąć. Kontem oka zerka na Marko. W skupieniu stara się jechać powoli. oparłam głowę o okno i próbowałam zasnąć. Oczywiście, ciągle wibracje jadącego samochodu i wianek to utrudniały ale było warto.
- __________________________________. Kiedy się obudziłam samochód stał. O co chodźi kurwa? - myśle. Marco nie było. - gdzie on polazł... Rozejrzałam się nerwowo do okoła. Byliśmy na jakiejś stacji benzynowej. Chwile później zauważyłam jak wraca z kubkiem kawy w ręku. Wsiadł do środka - oszalałeś?
- - ...Oszalałbym gdybym się nie zatrzymał, koleżanko...- rzucił stawiając kubek i zapinają pasy. - gdybym się nie zatrzymał pewnie bym zasnął i nas zabił.
- Też prawda odwróciłam się w stronę okna. Za oknem w ciemności widziałam pare drzew. Byliśmy nie daleko Mostu.
- Jak chcesz to się napij- powiedzał.
- Nie dzięki, Wole spać. Powiedziałam i zakładam kaptur na głowę. ____________________________________ Jakiś czas puźniej kiedy jechaliśmy pustymi drogami...
- Mam do ciebie kilka pytań...
- - Ta ciekawe jakie... ciekawe co wymyślił " a jakie nosisz majteczki pod shortami blondie
- czemu nazwałaś mnie babą przy Margro ? - odwracam się w jego stronę
- Bo facet nie zachowuje się jak ty. Nie robi sobie beki tego typu. Nie słucha się swoich kumpli. Dla mnie nie jesteś facetem. Bardziej Wykastrowaną świnią lub taką babą łamaną przez suka.
- Kurde. Nie moja wina że twoja koleżanka sknociła.
- Moja koleżanka ? Moja ?! O, nie to ty sknociłeś na całej lini. Miałeś tyle okazji ale nie kurwa, wolałeś pisać wiadomości i tyle. Ona nic nie zrobiła. To ty przecież robiłeś z siebie Patafiana i Boidudka!
- Nerwowo zatrzymał auto.
- Wysiadaj.
- Co?
- Wysiadaj Kurwa! - krzyknoł. Szybko odpięłam pasy i wysiadłam. Byliśmy na totalnym póstkowiu. Wokół tylko lasy nie licząc jakiegoś szarego budynku z wysoką latarnią. - ja nie jestem facetem? Serio?!
- Tak! Ty! I ani fakt że masz węża w spodniach tego nie potwierdzi! Ani ta durna Antena na głowie!
- Gwałtownie zaczął podchodzić do mnie. Kiedy dy był coraz bliżej zaczęłam się cofać. Oparł dłoń tusz obok mojej szyj. Skamieniałam. Wpatrując się w jego wężowe oczy.
- Nigdy kurwa....mnie tak nie nazywaj jasne Karol?! Nigdy...
- Należę do osób szczerych w porównaniu do ciebie. - rzuciłam krótko. I próbowałam otworzyć drzwi. Cholera zamknął. Albo zaczął chodzić na siłownie. Odwracam się. - otwórz drzwi- staram się być stanowcza. - już - sięga swoją lewą ręką do kieszeni. Wyjmuje je z tylnej kieszeni, i majta nimi. - chcesz ? - pyta obojętnie.
- To mi je wyjmij.- co? - myśle.
- Pojebało cię? - pytam
- Nie, che byś je wyjęła. Przecież nie każe ci wkładać mi ręki do do spodni. I niby to ma mnie pocieszać ciekawe... sięgam niepewnie dłonią do jego kieszeni. Wtedy on złapał mnie za pod ramie i zupełnie jak lalkę przekręcił do przodem do samochodu. Drugą ręką trzymał mój kark. Czułam jego oddech na szyi. - słuchaj, mógłbym cię teraz wziąć od tylu i zapewniam cię że byś nie marudziła. Z resztą...jakoś nigdy ci nie przeszkadzało to co mam w spodniach... - znając cię myśle że teraz to bardziej cię ta sytuacja podnieca niż przeraża.
- - Zabierz ręce...- mówię - natychmiast - robi to...powoli odsuwa się a ja prostuje się i patrzę mu w oczy. Nie pokaże mu że ma racje. Nie pokaże. Nie chciałabym tego ciągnąć chodźby nie wiem co. - chce wracać do domu, teraz. Pokiwał głową. I wrucił na miejsce kierowcy. Usiadłam na swoim...on wlorzył kluczyki...zapalił samochód....i jechaliśmy dalej... Nie chce się znów w to mieszać. To co czułam i myślałam że czuje było tylko iluzją. To nie był prawdziwy związek. A jeżeli nawet to chory. Dopiłam resztki z mojej butelki i włożyłam do kieszeni Samochodu.
- Kiedy wyjmowałam dłoń opuszkiem palca poczułam że w ciemniej głębokiej kieszeni. Prezerwatywy? Serio? Boże za co ja muszę to wszystko znosić...wyjęłam ja trzymając w dwóch palcach. A pośmieje się trochę z niego w rewanżu za tamto na drodze...
- Rozumiem, że te prezerwatywy to dla jakiejś pani przy drodze albo napalonej laski, co? Odwraca się krótko w moją stronę. - Huh...wiesz nigdy nie wiadomo.- uśmiecha się pod nosem. - A już może trafi się jakaś napalona blondynka...- świnia - myśle.
-
-
-
-
- ------- Nie wiem czemu to zrobiłam... Jego oczy patrzyły wprost na mnie. Pocałowałem go raz... potem on mnie... i tak się zaczęło. Objęłam jego twarz, on moją. Nawet nie wiem kiedy to nastepiło a siedziałam na nim na miejscu kierowcy. Obejmował mnie w pasie... Niemal czułam chłód jego dłoni. - jesteś pewna że tego chcesz?Wpatrywałam się przez chwile w te brązowe oczy.
Musnęłam delikatnie jego wargi a on odpowiedział na nie. Co ja wyprawiam? Po tym wszystkim? Dlaczego nie umiem mu ani sobie odmówić. Wsunoł mi ręce za koszulkę i zaczął masować moje piersi. Jedną ręką próbowałam rozpiąć mu rozporek jednak on robił to sprawniej. Jednym ruchem palca potrafił rozpiąć spodnie. U mnie sprawa była trudniejsza o tyle że miałam szorty i nie wiedziałam za bardzo jak to rozegrać. - wstań na chwile- zrobiłam tak. Parłam dłonie o fotel nie spuszczając z niego oczu. On rozpiął rozporek moich jeansowych shirtów i ściągnął je odsłaniając czerwone figi. One poszły zaraz później, tak samu jak jego. Calowaliśmy się jeszcze dalej kiedy on zaczął zakładać prezerwatywę. Czułam go wyraźnie. Tak jak kiedyś gdy byliśmy "jakby" razem. Nie należał do najmniejszych. Wykonywałam powolne ruch jakby z niechcenia. On zaś ściskał moje pośladki i ssał sutki. Słyszałam mój jak i jego. Ciężki, czasem przerywany...
Kiedy jego lewa dłoń plątała się w moich blond włosach, Marko zachciało się całować łapczywie z językiem.
Nie miałam nic przeciwko, podobało mi się i to bardzo. Z czasem zaczęłam dochodzić. Wykonywałam ruchy szybciej, jęcząc z podniecenia i nadchodzącego orgazmu.
W pewnym momencie, poczułam to przyjemne uczucie wewnątrz mnie. Oparłam głowę o jego ramie oddychając powoli. Obioł mnie delikatnie głaszcząc mnie po głowie. Podniosłam twarz i spojrzałam mu w oczy. Co robię ? Chciał mnie pocałować ale zaczęłam się cofać usiadłam na miejscu pasażera i zaczęłam się szybko ubierać Wzięłam swoje rzeczy i szybko wyszłam chwiejnym krokiem w stronę domu. Co ja zrobiłam?! Karol ty idiotko...

Dziewczyna ( W TRAKCIE KOREKTY)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz