"Witaj na Summoner's Rift"Wreszcie zaczynamy.
Gdy tylko zostaliśmy wypuszczeni z platformy startowej, rozpoczął się wyścig na linie. Ja postanowiłem poczekać, w sumie i tak nie miałem pomysłu gdzie się wybrać.
Przeczesałem ręką swojego białego irokeza i spojrzałem na mapkę.
Garen zajął górną linię, od razu zastrzegając, że zamierza grać tam sam. Według mnie mógł to napisać na czacie tylko raz i pozostałych milion wiadomości o tej samej treści był zbędny, ale w porządku, może spam to jakieś jego hobby... czy coś.
Gdzieś po dżungli szlajał się już Hecarim. Czyli tam też nie mam czego szukać, dwie osoby buszujące cały mecz po krzakach to za dużo.
Na środku Ziggs. Okej, może być. Co tam dalej...
Dolna linia dostała się tej niebieskowłosej wariatce gadającej z rakietnicą. Żal mi tego nieszczęśnika, który będzie musiał tam do niej iść...
- Zaraz... - odezwałem się sam do siebie.
W tym momencie zdałem sobie sprawę, że ten nieszczęśnik... To przecież ja.
O nie, nie ma mowy. Nie idę tam. Nigdy w życiu.
"Pojawiły się stwory"
Dźwięk kobiecego głosu poniósł się po całej mapie.
Udając, że wcale nie usłyszałem komunikatu, podszedłem do lady sklepu startowego i przyglądałem się przedmiotom, które mi tam oferowali.
W sumie zostałbym tam znacznie dłużej, ale spojrzałem na czat przepełniony tekstami w stylu "Move your ass Ekko" czy różnymi, nieszczególnie pochlebnymi epitetami, rzucanymi w moim kierunku. Nawet Garen wyraził swoją dogłębną irytację moim zachowaniem jedną, acz bardzo dosadną wiadomością - "-,-".
Westchnąłem i niechętnie, z wolna poszedłem na tego durnego bota. Jakbym co najmniej potrzebny tam był...
Kiedy dotarłem na miejsce, Jinx akurat próbowała trafić pociskiem z wyrzutni rakiet dwie nasze przeciwniczki - Nami i Miss Fortune.
Chociaż jeden plus, jest na co popatrzeć.
Postanowiłem nie przeszkadzać dziewczynie w warkoczach, niech się pobawi.
Dopiero kiedy miała już mało punktów HP zacząłem się zastanawiać nad interwencją. Może i jej nie lubię, ale jesteśmy w jednej drużynie, więc chyba wypadałoby pomóc...
Cóż... To był zły pomysł.
Ostatecznie ona zgarnęła dwa trupy, a ja respawn na platformie. Jednak jestem idiotą...
Oczywiście wróciłem tam, bo jakże by inaczej. Niebieskowłosa na mój widoki oderwała się na chwilę od rozstrzeliwania stworów i odwróciła w moją stronę.
- Nie ładnie Ekko, nie popisałeś się. Żeby tak szybko umierać? Wojownikowi z Zaun chyba nie przystoi... - powiedziała kręcąc głową, po czym zachichotała.
CZYTASZ
Nigdy Nie Mów Nigdy! || League Of Legends
FanfictionWitaj na Summoner's Rift. Czas zacząć rozgrywkę. W tej grze nie liczy się kim jesteś i czego chcesz - tutaj liczy się tylko zwycięstwo. Prywatne spory nie mogą dać o sobie znać. W przeciwnym razie Twoja drużyna na tym straci. Miłość, nienawiść, p...