Rozdział 3

3.3K 195 64
                                    

[POPRAWIONY]

Po dzwonku razem z Felixem zajęliśmy naszą ostatnią ławkę pod oknem. Stwierdziłam, że nie ma sensu się rozpakowywać, skoro zaraz będę wychodzić. Do klasy weszła nauczycielka. Jest to starsza babka, która, krótko mówiąc, wygląda jak wiedźma.

Rzuciła z głośnym trzaskiem dziennik na stół i w sali zaległa cisza. Wszyscy siedzieli wyprostowani i grzeczni. No, tylko ja miałam nogi na stole.
Ogólnie na matematyce w tej szkole byłam tylko raz, kiedy było zastępstwo z naszym trenerem tańca. Taką matematykę mogę mieć zawsze.

Wracając, nauczycielka przeleciała szybko morderczym wzrokiem po klasie. W pewnym momencie miałam nawet wrażenie, że zobaczyłam u niej rogi. Takie wielkie jak u barana czy byka. Normalnie nie zwróciłabym na to uwagi, gdyby nie dziwne przeczucie, że coś jest z nią nie tak. I nie, nie chodzi tu o samą jej obecność.

Kiedy matematyczka zaczęła czytać listę, odezwałam się do Felixa:

- Czy ty też to widziałeś?

- Niby co? - Zmarszczył brwi.

- No te rogi.

- Że co?

- Przed chwilą matematyczka miała rogi. Takie duże. Jak u byka. - Zrobiłam sobie na głowie takie rogi z palców.

- Kotku, ja rozumiem, że nie lubisz naszej nauczycielki od numerków, jednak nie wydaje mi się, żeby w ostatnim czasie urosły jej rogi - powiedział, jakby tłumaczył coś małemu dziecku.

- Ale ja mówię prawdę!

W tym momencie naszą rozmowę przerwał obiekt, będący przyczyną tej konwersacji.

- Cortez! - Ryknęła nauczycielka. Nie był to jednak krzyk, jakim mnie zwykle obdarowywała. Ten był taki bardziej... zwierzęcy. - Możesz mi powiedzieć, co ty tu jeszcze robisz?!

Postanowiłam odłożyć rogi w niepamięć i grać siebie.

- Siedzę? - Odparłam z udawanym zdezorientowaniem.

- Nie żartuj sobie ze mnie! Marsz do dyrektora! Ale już! - Wskazała na drzwi.

- No ale dlaczego? - Uwielbiam być aktorką - Przecież nic złego nie zrobiłam...

- Twoja obecność na mojej lekcji jest wystarczająca. Do dyrektora!

Uśmiechnęłam się kpiąco i wstałam, przewieszając torbę przez ramię. Zwróciłam się do mojego sąsiada z ławki, ignorując wściekłą nauczycielkę:

- Jaki czas?

Felix spojrzał na zegarek i wyszczerzył się:

- No no, szacun! 10 minut!

- Juhuuu! - krzyknęłam głośno, a klasa się zaśmiała. - Nowy rekord! - z szerokim uśmiechem spojrzałam na kipiącą ze złości nauczycielkę, która zrobiła się nieco czerwona na twarzy i zaczęła sapać jak lokomotywa. Naprawdę nie wiem, dlaczego moja obecność tak ją wpienia.

- Wynocha. Z. Klasy. - Wysyczała.

W podskokach udałam się do wyjścia z sali, odprowadzana wieloma rozbawionymi spojrzeniami. Na odchodne krzyknęłam tylko:

- Powodzenia na kartkówce!

I zatrzasnęłam drzwi od klasy. Nie przeszłam nawet pięciu kroków, a stanęłam jak wryta.

Jaka kartkówka do cholery?! Przecież ja nawet nie chodzę na lekcje! A jestem święcie przekonana, że będą mieli kartkówkę!

Chyba jednak nie mogę siedzieć po nocach ze słuchawkami na uszach, zamiast spać. No nic. Muszę lecieć do dyrektora.

Colorful Life | Nico Di AngeloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz