jeden

181 25 7
                                    

Biały żwir zaszeleścił pod oponami czerwonego Land Rover'a ciągnącego za sobą czarno- złotą bukmankę. Drzwi od strony kierowcy otworzyły się na oścież, a z zewnątrz wyskoczył czterdziestoletni mężczyzna, która mimo iż z Włochami nie miał nic wspólnego, z twarzy przypominał rodowitego mieszkańca tego kraju. Miał czarne, krótkie włosy, szczękę wpisaną w kwadrat, brązowe oczy i kilkudniowy zarost. Przeczesał wzrokiem podwórko, a chwilę potem z pomarańczowego domu wyskoczył starszy mężczyzna.

Dwie klacze, ze stada liczącego zaledwie dziesięć koni, podniosły głowy strzygąc uszami. Pierwsza, młodsza kasztanka z zaciekawieniem, natomiast druga, starsza gniadoszka od razu posmutniała wiedząc co się święci. Słyszała rozmowę telefoniczną swojego właściciela.

Opuściła głowę do ziemi i kłusem podbiegła do dwulatki. Stojąc obok niej przytuliła ją szyją.

- Co się stało, mamo?- zapytała zdziwiona kasztanka.

- Nic, córciu, nic. Chcę, żebyś pamiętała, że cię kocham i zawsze będę.

- Ja ciebie też.- odpowiedziała lekko zdziwiona.

- Witaj, Gold.- powiedział starszy mężczyzna o siwych włosach podchodząc do czterdziestolatka.

- Cześć, Andrew.- odpowiedział podając dłoń pięćdziesięciolatkowi.- No dobrze. Gdy do ciebie dzwoniłem zapytać czy masz jakieś ciekawe dwulatki mówiłeś, że świetną kasztankę na sprzedaż. Która to?- dopytywał, gdy podeszli do ogrodzenia.

- Ta, co stoi obok tej gniadej.- odpowiedział wskazując palcem. Zacmokał, a klaczka poderwała się do kłusa, tak samo jak matka nieodstępująca jej ani na krok.

- Opowiesz coś o niej?

- Ma niecałe dwa lata, jest z maja. Jej ojcem jest Arrogate o, którym raczej nie muszę ci opowiadać, matką natomiast jest Lavenda, ta obok. Jest sprowadzona z Francji, gdzie wygrała wszystkie trzydzieści pięć wyścigów w swojej karierze, w tym Prix de l'arc Triomphe trzy lata temu. Kasztanka jeszcze nie ma imienia, urodziła się u mnie, nie miała żadnych urazów, nigdy nie kulała, nie miała kolki. Pięknie biega, nie gryzie, nie kopie.- wyliczał Andrew.

Jacob dokładnie przyjrzał się klaczy. Długie nogi, średnia głowa o prostym profilu oraz ładny zarys mięśni. Jej łeb zdobiła strzałka, a na wszystkich nogach- odmiana sięgająca 1/2 stawu pęcinowego.

- Dobra, biorę ją. Ile za nią chcesz?

- Milion dolarów.

- Okej.- odparł Gold, tak jakby było to dziesięć dolarów, a nie milion. Zdziwiło to nie tylko Andrew'a, ale i również matkę kasztanki. Sięgnął do kieszeni kurtki, wyciągnął plik banknotów i przeliczył, po czym podał staremu znajomemu.

- Córciu, pamiętaj, że zawsze będę cię kochać, nie ważne jak daleko od siebie będziemy. Masz ogromny talent do biegania. Nie zapomnij kim są twoi rodzice i nie daj sobą pomiatać. Ale ja i tak wiem, że na torze osiągniesz bardzo dużo.- ponownie przytuliła kasztankę.

- Mamo, ale o co chodzi?- dwulatka dalej była mocno zdezorientowana.

Ośmiolatka chciała odpowiedzieć, ale słowa ugrzęzły jej w gardle.

- S-sama zobaczysz.- odpowiedziała smutno, a zarazem tajemniczo, a na głowie córki Arrogate znalazł się skórzany kantar. Gold szybko go wyregulował, po czym przypiął do niego uwiąz i wyprowadził klacz z pastwiska. Wprowadził ją do bukmanki, podniósł rampę, wskoczył za kierownicę i odjechał.

Lavenda z oczami pełnymi łez patrzyła na miejsce na, którym chwilę wcześniej stała przyczepa, którą pojechała jej córka.

- Co, Lavenda?- Andrew położył dłoń na szyi klaczy. Mimo iż był bogatszy o milion dolarów w jego sercu pojawiła się dziwna pustka. Gniadoszka wyrwała się i w pełnym galopie pobiegła na drugi koniec padoku.

Spokojnie, jeszcze ją zobaczysz.

***

513 słów.

I jest korekta ,,Przeznaczenia". Nic w fabule nie ulegnie zmianie, jedynie okładka (wiecie, że nauczyłam się robić okładki?) została zmieniona i jestem z niej bardzo zadowolona. A Wy? Co sądzicie?

Do następnego!

PrzeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz