Dla pewnego dzieciaka, który zasługuje na wszystkie niezapominajki i bzy świata

138 16 151
                                    


Było piękne listopadowe popołudnie. Liście, o czerwonych i burych barwach, powoli spadały z drzew. Słońce przyjemnie grzało, choć temperatura na zewnątrz nie zachęcała do opuszczania ciepłego łóżka. Pomimo tego cały nastrój dnia był przyjemny, wręcz uroczy, taki lekki, co nie zdarzało się często o tej porze roku.

Jednak pewien nerwowo idący blondyn psuł tą sielską idee.

Ręce miał wsadzone do kieszeni, rękawy na marynarce podwinięte wraz z koszulą, krawat luźno wisiał pod szyją, a całokształt dopełniała groźna mina, która wydawała się mroźniejsza niż powietrze za oknem.

Może osobę, która pierwszy raz zawitała do liceum Seijoh taki widok by przestraszył lecz dla stałych bywalców był on normą. Ponieważ Kyõtani Kentarõ zawsze tak wyglądał. Agresywnie. Nerwowo. Dziko. Właśnie dlatego zyskał sobie przezwisko Wściekły Pies, które bardzo go irytowało.

Jednak teraz wprawny obserwator mógłby zauważyć kilka zmian. Szybszy krok, nerwowe rozglądanie się na boki oraz spięte mięśnie. Jakby był gotowy do bójki.

Prawda była taka, że Kõutani faktycznie był gotowy, ale do ucieczki. Jeśli tylko gdzieś zobaczyłby brązową czuprynę, albo usłyszał głos przypominający mu mieszankę stali i kwiatów, momentalnie znalazłby się na drugim końcu korytarza. Byleby tylko nie spotkać właściciela owego głosu.

Sam nawet nie wiedział dlaczego tak robi. Przecież znał go prawie trzy lata. Długo myślał nad tym, co się z nim dzieje i w końcu zrozumiał. Zakochał się. Bez opamiętania. Nie było mu ciężko z faktem, że obiektem jego uczuć jest chłopak. Problem tkwił w samym typie relacji. Nic nie wiedział na ten temat. Co zrobić? Jak się zachowywać? Czego nie mówić? Wiele pytań kłębiło się pod jego czaszką. Miotał się ze skrajności w skrajność. Raz chciał powiedzieć mu wszystko, a raz uciec i nigdy nie wrócić. Oba scenariusze wydawały się równie nierealne.

Nie było mowy o zbłaźnieniu się. Kyõtani bardzo poważnie traktował to uczucie. Pielęgnował je już drugi rok i nie miał zamiaru zaprzepaścić wszystkiego źle dobranymi słowami.

Dlatego po prawie nie przespanej nocy postanowił, że dziś po raz pierwszy od tych piekielnych dwóch lat zaryzykuje i postawi krok w kierunku wyznania Shigeru uczuć. Wiedział, że albo to zrobi, albo zaraz zwariuje.

Tak więc wcześniej umówił się w kawiarni odległej o około dwadzieścia minut drogi autobusem z osobą, której nie miał ochoty oglądać przez resztę swojego życia. Ten egocentryczny dupek będzie się znęcał psychicznie nad biednym blondynem. A on? Będzie musiał tam siedzieć i poddawać się tym torturom. Pchanie się w paszcze lwa z pełną świadomością o głupocie swych czynów to paskudne uczucie.

Po podróży zatłoczonym pojazdem, dostaniu ciosu łokciem w brzuch od przepychającej się do środka kobiety i wgnieceniu przez tłum w bok maszyny Kyõtani miał dość

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Po podróży zatłoczonym pojazdem, dostaniu ciosu łokciem w brzuch od przepychającej się do środka kobiety i wgnieceniu przez tłum w bok maszyny Kyõtani miał dość

Czerwone MelancholieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz