Woodstock In My Mind

23.9K 955 6.6K
                                    

Louis Tomlinson był zdenerwowany, gdy jechał drogą szybkiego ruchu w całkowicie obcej dla siebie części Kalifornii. Przemierzał te tereny, nawet nie zastanawiając się nad tym, jak pięknie wygląda początek zachodu słońca, gdy jest się w tak odludnym miejscu, gdzie jedynie kilka innych samochodów również podróżowało. Cóż, trzeba było przyznać, że raczej mało kto tutaj poruszał się tak drogim pojazdem, ale Louis jako wiceprezes wielkiej bankowej korporacji mógł sobie na nie pozwolić. Jednak mimo że siedział w luksusowym samochodzie, gdzie nawet w eleganckich spodniach i koszuli mógł czuć się komfortowo, wciąż zżerał go stres.

Właściwie to Louis w swoim życiu od wielu lat był narażony na szarpnięte nerwy. Odkąd został wiceprezesem w firmie swojego ojczyma przez cały czas musiał zmierzać się z wieloma trudnościami, bo większość problemów spoczywała na jego głowie. Obecnie miał dopiero dwadzieścia osiem lat, ale tak wiele rzeczy spoczywało na nim, bo wciąż musiał udowadniać, że nie dostał pracy tylko ze względu na więzy rodzinne, a dlatego że był po prostu świetny. Idealnie znał więc na giełdzie i ekonomii, do tego miał smykałkę do interesów i to wszystko po prostu mu wychodziło dobrze. Poza tym, naprawdę kochał swoją pracę, bo pomimo wszelkiego stresu, na jaki był narażony przez większość czasu, denerwowania się na pracowników i wiecznego sprawdzania akcji, dzięki temu mógł pod koniec dnia usiąść w wielkim fotelu w swoim apartamencie, napawając się szklanką dobrego whisky i posłuchać jednego ze swoich ulubionych jazzowych albumów.

Nie miał żadnych problemów w życiu towarzyskim, bo większość przyjaciół znał albo z dzieciństwa albo ze studiów i mógł w całości na nich polegać. Za to odpuścił sobie wszelkie stałe związki, ale wcale nie dlatego, że nie miał na nie czasu. Czas jest czymś, co zawsze się znajdzie, jeśli ma się w sobie dostatecznie wiele chęci, z tym właśnie, że Louis takowych nie posiadał. Wolał na razie wiązać się raczej przelotnie, wystarczyło mu kilka spotkań z różnymi osobami lub podrywanie ludzi na noc na bankietach. Najczęściej te osoby znikały z jego mieszkania zanim sam się obudził, a jedynie czasami zostawały na śniadaniu czy kawie. I nieważne jak coś takiego wydawało się płytkie, lubił takie życie.

Wszystko zmieniło się jednak pewnego dnia, a może raczej nocy, gdy poznał tę osobę. Osobę, która wywróciła jego życie do góry nogami.

Poznali się na jednym z bankietów z rodzaju tych, gdzie wszyscy uczestnicy mają siebie dość i wcale nie chcą tam być, ale udają wszelkie towarzyskie relacje dla korzyści zawodowych. Jednak ona była całkiem inna. Wydawała się młodsza od Louisa, ale przyszła ze sporo starszym od siebie mężczyzną, którego Louis doskonale rozpoznawał, bo wykupił wiele akcji jego firmy, tym samym stając się ważnym udziałowcem. Fakt faktem widział go już z młodymi kobietami, ale nie aż tak młodymi, bo ta wydawała się być nieco po dwudziestce. W normalnej sytuacji kompletnie by to zignorował i wciąż udawał, że jest dobrze, ale tym razem nie mógł patrzeć, gdy ta dziewczyna w ciemnozielonej sukience stoi samotnie na tarasie, popijając martini, podczas gdy jej partner flirtował z kelnerkami lub innymi kobietami. Musiał do niej podejść i po prostu z nią porozmawiać, żeby przekonać się, dlaczego tak piękna osoba jak ona zadaję się z podstarzałym facetem, zarabiającym na giełdzie.

Nie zaczął oczywiście rozmowy w ten sposób, bo Louis Tomlinson może i nie miał szacunku do samego siebie, ale zdecydowanie miał szacunek do innych i należał do taktownych osób. Dlatego też usiadł obok niej bez słowa podsuwając koleje martini, wzięte wcześniej z baru, a sam zadowolił się whisky. Obydwoje oparli się o pięknie żłobiony marmur, który ogradzał taras. Louis, wciąż milcząc wyciągnął paczkę papierosów i podsunął ją dziewczynie. Ta wzięła jednego i nie musiała nic mówić, bo Tomlinson od razu podsunął ogień, przyglądając się jak przymyka oczy, gdy zaciąga się, żeby papieros dobrze się podpalił. Ruch ten wydawał się dla niej naturalny, co musiało oznaczać, że pali, ale jednocześnie była przyzwyczajona do tego, że ktoś jej odpala, a nie musi robić to sama. I gdy podczas zaciągania się, spojrzała na niego spod niesamowicie długich rzęs, wydychała dym, jak gdyby ten tytoń i substancje smoliste było najlepszym, co mogłaby mieć w ustach, bez zawahania mógł stwierdzić, że jest typem dziewczyny, której mężczyźni sami podsuwają papierosy, tylko po to, żeby zobaczyć ten uśmiech i cudowne ruchy dłonią, gdy trzymała go pomiędzy długimi palcami.

Woodstock In My MindOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz