"...aby mogło być lepiej." |Victuuri|

194 28 158
                                    

Fioletowy- 9 lipca

Ostatni dzień challengu przeminął, a ja nie wyrobiłam się w terminie... no cóż... przynajmniej rozdział terściwy na zakończenie.

Dedykacja dla Dziabara, za zorganizowanie tego wszystkiego i pokazanie mi, że jednak nie jestem aż tak leniwa, aby temu nie podołać, MiszaPL, za stałą kontrolę nade mną, betowanie i pomaganie w najróżniejszych tego słowa aspektach, oraz dla mojej kochanej Rendy-Senpai, która od kąd założyła facebooka i nie tylko, też jest na bieżąco ze mną i pomaga mi równie mocno... Asandy górą!

Zrobiłam wam małą powtórkę z "Obiecanego złota"... Polsat w najgorszym momencie... ale cóż... wybronię się tym samym co ostatnio: Rude jest wredne.

A oto kontynuacja mojego omegaverse, w którym pomagała mi Miszka, gdy tylko się za to zabrałam... enjoy

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Przez cienką skórę powiek wdzierało mu się szarawe światło, ledwie przedostające się przez żaluzje w oknach.

Niemrawo otworzył zaspane oczy, mrużąc je i mrugając szybko, bo światło, mimo tego, że było ono naprawdę liche, nieprzyjemnie błysnęło mu po oczach.

Rozejrzał się nie pewnie, rozpoznając fioletowe ściany w jego i Viktora sypialni oraz ich wspólne łoże, w którym właśnie leżał.

Krzywiąc się lekko podniósł się do siadu. Przedramię dziwnie go bolało, a konkretniej zgięcie łokcia.  Zerknął na nie i ze zdziwieniem zauważył ślad po igle, mocno odznaczający się czerwienią na bladej skórze. 

Jeszcze bardziej zdezorientowany i skołowany, przesunął pościel, zauważając, że leżał tylko w bokserkach i niebieskim, za dużym na niego t-shirtcie, którego prawowitym właścicielem był jego narzeczony.

Zmarszczył brwi, próbując coś sobie przypomnieć, po tym jak zrobiło mu się słabo, ale nic to nie dało. W głowie miał kompletną pustkę.

Czuł się tak jakby dosłownie na chwilę zamknął oczy, ale bardzo wczesna godzina i zmiana miejsca jego położenia, którym na pewno nie była kuchnia, bo z tego co pamiętał ostatnio był tam razem z Viktorem, Emilem i Arturem, przeczyła tej tezie.

Cichy odgłos bosych stóp, przechodzących po panelach, zwrócił jego uwagę, aby po chwili zobaczyć swojego narzeczonego, w znoszonych spodniach dresowych i białym podkoszulku, trzymającego w dłoni małą butelkę wody mineralnej.

Nikiforov ewidentnie zarwał nockę, o czym świadczyły jego mocno podkrążone oczy i zmęczona twarz, na której ukazał się jednodniowy zarost.

Mężczyzna miał potargane włosy i poszarzałą twarz, która zaraz się rozjaśniła, gdy zobaczył, że brunet już się obudził.

-Yuuri!- zaraz pobiegł do łóżka i przygarnął do siebie skołowanego narzeczonego, który zaskoczony stanem swojego Alfy i nadal nie pamiętający ostatnich kilku godzin, nie potrafił nic z siebie wykrztusić.

Viktor mocno go przycisnął do swojej klatki piersiowej i wtulił twarz w jego włosy, zaciągając się znajomym zapachem, kochanego Omegi, który rozpoznałby wszędzie. Brunet cicho syknął, gdy ślad po wkuciu za szczypał nieprzyjemnie, na co Nikiforov zaraz puścił go i przesunął po nim wzrokiem, w poszukiwaniu czegoś, co sprawiało ból jego skarbowi.

-Yuuri, co się z tobą dzieje? Tak nagle straciłeś przytomność... wystraszyłeś mnie.- zapytał zmartwiony, na co chłopak pokręcił głową i ukrył twarz w dłoniach z cichym westchnieniem.

Życiowe rozterki... czyli NOMINACJE i takie tamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz