Naburmuszony Shion leżał na łóżku i wpatrywał się w ścianę, cały czas rozpamiętując to co powiedział mu Nezumi. Kazał mu zostać w mieszkaniu, a sam wyszedł i nie było go już bardzo długo. Chłopiec był na wpół zły, na wpół zmartwiony. Nie znosił być dla swojego wybawcy większą niż zazwyczaj kulą u nogi, a w tamtej chwili czuł się wybitnie bezużyteczny, co oczywiście wywoływało złość. Z drugiej strony pojawiła się obawa, że Nezumi w końcu stwierdzi, iż Shion się do niczego nie nadaje i wywali go za drzwi. Oczywiście miał świadomość, że gdyby ten miał zrobić coś takiego, uczyniłby to już dawno, więc Shion raczej mógł czuć się bezpieczny, ale niepokój i tak zagnieździł się gdzieś w jego umyśle. Nie potrafił tego powstrzymać, co jedynie podsycało jego złość. No i ostatecznie gniewał się też na Nezumiego. To wszystko była jego wina, gdyby pozwolił mu pójść ze sobą, nie czułby się tak paskudnie.
Ale Nezumi poszedł sam i nie było go już tak długo...
Shionem wstrząsnął dreszcz, przez co naciągnął koce aż za uszy i skulił się pod nimi jeszcze bardziej. W ich podziemnym mieszkaniu było „zimno jak w grobie", jak stwierdził Nezumi wychodząc, i to porównanie chłopakowi się nie podobało.
Wszystko to było winą nieszczelnej rury. Siedzieli sobie w mieszkaniu jak każdego innego wieczora. Nezumi majsterkował przy jednej z mechanicznych myszek, a Shion usiłował czytać, ale gdy tylko wrócił z łazienki i otworzył książkę, rozległ się syk, który go rozproszył. Spojrzał na towarzysza, ale ten najwyraźniej był zbyt zajęty, by zwrócić uwagę na ten nieistotny dźwięk. W obliczu tego również go zignorował i pewne prędko by o nim zapomniał, gdyby nie zapach, który po chwili uderzył w jego nozdrza. Siedzący na jego ramieniu Cravat stanął na tylnych łapach i zaczął zabawnie poruszać nosem, najwyraźniej również wyczuwając nietypową woń.
— Czujesz to? — zapytał Shion po dłuższej chwili.
Drugi nastolatek uniósł głowę znad robocika i spojrzał na niego badawczo.
— Co takiego?
— Ten duszący zapach, coś jakby... — Nezumi nagle zmarszczył nos, woń najwyraźniej dotarła i do niego. Wciągnął powietrze jeszcze raz i zrobił oświeconą minę w tym samym momencie, kiedy i Shion skojarzył, co czuje.
Nie zastanawiając się dłużej nad niczym, chłopiec rzucił się do zaworu gazu, który znajdował się za półkami, a drugi z nich błyskawicznie otworzył na oścież drzwi, wpuszczając do środka zimne, ale przynajmniej nietrujące powietrze.
Po zaciągnięciu zaworu, Shion odkaszlnął kilka razy, obawiając się, że trochę gazu zdążyło dostać się do jego płuc. Chcąc się upewnić, że aby na pewno odciął dopływ do rur, pociągnął jeszcze raz za rączkę i dopiero wtedy wrócił do pomieszczenia. Nezumi akurat zakładał swoją kurtkę. Spojrzał na niego, a w jego oczach wyraźnie kryło się zaniepokojenie zmieszane z rozbawieniem.
— Całkiem nieźle, książę. Węch ci się nieco wyostrzył i czas reakcji przyspieszył — powiedział z kpiną, ale i swego rodzaju pochwałą. Shion pomyślał, że tylko on potrafił mieszać takie odmienne rzeczy. — Całkiem nieźle — powtórzył, po czym pokręcił głową. — Gdyby któremuś z nas przyszła ochota na wrzątek, umarlibyśmy naprawdę głupią śmiercią, na dodatek oryginalną w Bloku Zachodnim. Nie nawdychałeś się tego za dużo? — zapytał zapobiegawczo, ale kiedy usłyszał przeczącą odpowiedź, stracił zainteresowanie. — Chodź, musimy znaleźć uszczelkę.
Przez następne piętnaście minut dokładnie sprawdzali rury, a pomieszczenie cały czas się wietrzyło, przy okazji wychładzając się. W końcu udało im się znaleźć małą, zardzewiałą szczelinę, którą wydostawał się gaz, i którą Nezumi obwiązał szmatą. W tym czasie od niedawna albinos założył swój płaszczyk i zapiął pod samą szyję. Powietrze w pokoju zrobiło się mroźne i kuło skórę.
CZYTASZ
[No.6] Ciepło żywego człowieka
FanfictionW Bloku Zachodnim jest zimno, a Shion jest ciepły. Nezumi ma dylemat. Obrazek z okładki nie należy do mnie.