Wilk 3.1

79 1 0
                                    


Wszelkie podobieństwo do bohaterów opowiadania jest totalnie nieprzypadkowe.


Słownik języka polskiego.
oddalić się - oddalać się
1. «przemieścić się skądś na inne miejsce»
2. «stać się mniej widzialnym, słyszalnym»
3. «zostać przesuniętym na późniejszy termin»
4. «osłabić lub utracić więzi łączące z kimś lub z czymś»
5. «opuścić samowolnie jakieś miejsce»


Każda bajka zazwyczaj zaczyna się od magicznego "dawno, dawno temu...". Oddalenie czasu, w którym coś się stało, pozwala nabrać dystansu do wydarzeń, spojrzeć na coś z innej, obiektywnej perspektywy: nawet, kiedy przyglądamy się sobie samym. Dystans pozwala popatrzeć na coś szerzej, mimo że miniony czas nakłada na wydarzenia pewne ramy. A i rzeka, którą jest nurt życia niosący nas ku nieznanemu, niosąc nas dalej, sprawia że stajemy się zupełnie niepodobni do istot, które zostawiliśmy za plecami, choć wciąż noszą nasze imiona.
Tym jednak razem rzecz nie działa się ani dawno, dawno temu, nie działa się nawet w nieodległej przeszłości; określenie jej w czasie jest trudne, gdyż dla każdego ów czas płynął zupełnie inaczej. Zwłaszcza zaś dla Wilka, który - aby baśniowym kanonom stało się cokolwiek zadość - przebywał wówczas za siedmioma górami, siedmioma rzekami...

...gdzie rósł Las. Nie byle jaki; rozległy, gęsty, mroczny, którego drzewa były tak ze sobą splątane, że przypominały mur chroniący tętniące zielenią serce przed intruzami. Przez dziesiątki lat nikt nie zbliżał się do niego. Czasem jakiś zbłąkany pies zawył, patrząc niespokojnie w cichy mrok, wycie jednak szybko milkło, a zwierzę wracało na znane mu drogi. Las był dziki, a ludzie się do niego nie zbliżali. Kiedyś, gdy wybuchła wojna, został doszczętnie zniszczony; bomby zrzucane na pobliskie miasto zostawiły w ziemi głębokie i zdradliwe leje, broń chemiczna zmutowała część roślin powodując, że od tej pory nie można było być pewnym właściwości poszczególnych ziół i jagód, a ze spalonych drzew wyrosły nowe, silniejsze, potwornie zdeformowane i przekształcone, sprawiające wrażenie, że w każdej chwili mogły ruszyć na własnych korzeniach w celu wchłonięcia każdej żywej istoty, która nieproszona wtargnęła na ich teren.
Może las nie byłby tak niezwykły, gdyby nie tajemnica, jaką krył wewnątrz. W Mieście nie żył już nikt, kto pamiętał te czasy, ale opowieść o statku pełnym załogi, który został zestrzelony i uderzył w ziemię dokładnie w sercu matecznika, opowiadana była z pokolenia na pokolenie i z jakichś powodów budziła niesamowity lęk. Wiadomo było, że część załogi przeżyła, bowiem przez kilka dni nieudolnie próbowano rozszyfrować wiadomość wysyłaną z pokładu rozbitka. Po tym czasie jednak sygnał ucichł całkowicie. Założono, że skończyło się jedzenie, woda do picia, a może poginęli od ran - na kilka lat zapomniano o katastrofie. Pewnej jednak nocy w Mieście wszystkie radia przestały odbierać regularne fale i zaczęły szumieć i piszczeć, aż do świtu. Dziwna sytuacja powtarzała się z niesłychaną regularnością każdej kolejnej pełni, aż przestała budzić niepokój, gdyż wszyscy przyzwyczaili się do niezbadanej anomalii. Tylko wędrowcy, którzy raz na jakiś czas błądzili w strony Miasta, dziwili się i pytali, lecz odpowiadało im tylko obojętne wzruszanie ramion.

To była jedna z takich nocy.

Szedl powoli, brodzac w blocie i wodzie, pod wiatr i deszcz, ktory zacinal od kilku dni. Szedl, ciagnac za soba konkretnych rozmiarow dwukolke. Ciezki od wody plaszcz lepil sie do ciala i w porozumieniu z obecna aura dawal do zrozumienia, ze dalsza droga nie tylko nie ma sensu, ale tez nie moze skonczyc sie niczym dobrym. On klal pod nosem, na czym swiat stoi, dwukolka grzezla w kazdym rozstepie ziemi. Znad okalajacych droge dziko rosacych wiazow w powietrze wzbila sie chmura czarnych ptakow. "Nie dzis", pomyslal, brnac konsekwentnie dalej, poswiecajac przydroznym sepom zagadkowe spojrzenie. "To jeszcze nie dzis.. " Byl bowiem zdeterminowany. Dzieki temu, ze rzadko pragnal czegos tak bardzo, jak teraz, znajdowal wciaz nowe poklady sil.

Mury Miasta majaczyly na horyzoncie. Wiedzial, gdzie jest, bo juz tu kiedys byl. Nie czul sentymentu. Wszystko, co bylo dla niego wazne, znajdowalo sie teraz wewnatrz skrzyni, ktora ze soba wiozl - skrzyni, ktora zarowno pod wzgledem wielkosci jak i ksztaltu moglaby byc trumna.

Wilk 3.1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz