Mały Książę szedł przed siebie. Obserwował olbrzymie budynki, bo nigdy wcześniej nie widział podobnie wielkich budowli. Chłopiec zatrzymał się. Zobaczył nastolatka, który niósł na plecach duży ciężki plecak, a na rękach stos książek. Miał na sobie koszulę w kratkę i długie spodnie, a na stopach tenisówki.
Wydawał się być bardzo zmęczony i zrezygnowany, dlatego Mały Książę zapytał go, co mu jest. Usłyszał odpowiedź, którą nastolatek rzucił ze zmęczonym tonem głosu:- Oj... Dzieciaku... Życie, szkoła, obowiązki, nauka, zero czasu wolnego, bo za niedługo matura.
- Co to jest ta "matura"? - zapytał zdziwiony Książę.
- Matura to test, który ma na celu nas - uczniów pogrążyć i utrudnić dostanie się na studia, czyli wyższej szkoły.
- To nie brzmi logicznie. Po co ludzie mieliby tworzyć coś, co tylko utrudnia im życie?
- Wiesz... Może źle ci to wyjaśniłem. Po prostu ten "test" wymaga bardzo wielu przygotowań, planowania i dużo nauki. Ja nie do końca widziałem sens uczenia się, ale dość późno zauważyłem, jaki błąd zrobiłem. Teraz mam sto razy więcej pracy, niż miałbym, jeśli uczyłbym się regularnie przez ostatnie lata...
- Czemu uczenie się sprawia ci trudność? Przecież poznawanie świata jest nawet przyjemne.
- Pewnie masz rację, ale ja nie należę do tego typu osób. Wolę, kiedy wszystko wyjaśni mi się słowo w słowo. Nie lubię niczego się doszukiwać...
- To chyba najwyższa pora, nie sądzisz? Świat jest piękny i trzeba go poznawać. Czasami jest to w formie obliczeń, czasami w formie historycznego przekazu, ale zawsze dobrze się "doszukiwać", jak to ująłeś.
- Nie wiem czy to dobry pomysł... Ja... Po prostu wbiję sobie do głowy regułki i jakoś to ujdzie...
- Dlaczego? To nie może ujść
"jakoś", tylko musisz być tego pewny!- Dobrze... Jestem pewny. No... i co dalej?
- Pewnie masz mało czasu... - Mały Książę podrapał się po głowie, myśląc - postaraj się zapamiętywać różne rzeczy na podstawie skojarzeń. Mi to zawsze pomagało, kiedy czegoś zapominałem. Niestety... Raz nie pomogło, ale to nie jest istotne w tym momencie...
- Co? Jak to? To pewnie coś ważnego, chcę posłuchać, proszę. Mam czas. - uczeń wziął głęboki wdech, odłożył książki na bok i usiadł na ziemi.
- Dobrze... Opowiem ci najszybciej, jak tylko się da, moją historię.
Pewnie nie uwieżysz, ale jestem Małym Księciem. Mieszkałem na małej "planecie". Codziennie oglądałem z niej zachody słońca. Pewnego dnia spadło na nią z wiatrem małe nasionko. Zaczęło kiełkować. Myślałem, że to kolejny baobab i na początku chciałem go wyrwać, ale coś mi mówiło, że ta roślinka jest wyjątkowa... i była. Z nasionka urosła Róża, moja miłość. Dbałem o nią, pielęgnowałem, aż nagle doszło do czegoś złego. Zdenerwowałem się i odleciałem z kluczem dzikich ptaków, zostawiając Różę na planecie. Obiecałem jej, że wrócę. Podróżowałem i wróciłem. Niestety za późno. Zapomniałem o baobabach. Pokryły całą powierzchnię mojego... domu. Róża umarła, ale dla mnie żyje wciąż w moim sercu.Chłopak wsłuchany osłupiał i powiedział nie dowierzając:
- To... To było piękne! Nie wiem skąd miałeś tak genialny pomysł na opowieść, ale zazdroszczę ci takiej wyobraźni.
- Przecież to prawda! - zezłościł się Mały Książę.
- Tak? Udowodnij chłopczyku!
CZYTASZ
"Mały Książę - ludzkie problemy"[ZAWIESZONE]
Short StoryPrzedstawiam pierwszy rozdział mojej opowieści o chłopcu, który marzył - w oparciu o powiastkę Antoine de Saint Exupery'ego. Tworzę ciąg dalszy tej pięknej opowieści o przyjaźni, miłości i ludzkich problemach.