Rozdział 1

5 0 0
                                    

Północne Erylian

- Proszę się skupić panienko Yerrasean, rozłożyłaś nieprawidłowo ciężar ciała oraz zostawiłaś lukę z lewej strony.

Adriash płynnym ruchem minął dziewczynę i nie odwracając wzroku uderzył ją kijem ćwiczebnym w łydkę, tak aby ta się zachwiała i z głośnych hukiem upadła na pośladki skupiając na sobie uwagę reszty ćwiczących.

- Dalej się beztrosko odsłaniasz panienko Yerrasean. Wiesz, że festiwal pokazowy już nie długo i będziesz pod obserwacją najpotężniejszych ludzi północnego Erylian. Gubisz się w podstawach walki, a powinnaś przynajmniej zaprezentować swój Hadiah, którego jeszcze oczywiście nie odkryłaś. - Adriash uśmiechnął się szczerze, choć wiedział gdy uświadomił sobie ile pracy ich czeka jego twarz przenikał lekki grymas.

Yerrasean naburmuszyła się i siadła po turecku podpierając prawą dłonią głowę.

- Jest aż tak źle kuzynie? To może chyba najwyższy pora na posiłek! W końcu nie przystoi aby brzuchy następców rodu Varela oraz Griffonwatcher - odpowiedziała dziewczyna wyczekując swojego pierwszego posiłku tego dnia - mogą być nawet Twoje ulubione naleśniki z jagodami.

- Ojciec nie będzie zadowolony, Yerro.

- Coś mówiłeś? Te dźwięki wydają się naprawdę głośne. Nie wiedziałam, ze jesteś aż tak głodny! - odburknęła dziewczyna.

- No dobrze, ale w trakcie posiłku uzupełnimy Twoje braki w wiedzy. Masz rację, ostatnio sporo czasu spędzaliśmy tutaj i nie masz pojęcia co się dzieje poza naszym grodem, nie mówiąc już o granicach północnego Erylian. - Adriash próbował spoważnieć, ale Yerr szybko zobaczyła radość Adriego, zwłaszcza było to widoczne w jego oczach.

- Doprawdy kuzynie, pomógłbyś wstać damie z rodu Vareli, zwłaszcza że to Ty mnie przewróciłeś. - Yerr nie czekając na odpowiedź Adriasha wstała otrzepując się z kurzu - Idziemy Adri

***

Wybór padł na Łuk Centaura. Co prawda nazwa nie była zbyt miła, ale nawiązywała to tutejszych terenów. Wierzono w kult centaurów opiekujących się tymi terenami podczas Pustego Wieku. Legendy te nigdy nie były poparte nawet przesłankami, ale z roku na rok powstawało ich coraz więcej, a każda kolejna była ciekawsza i bardziej magiczna od poprzedniej.

Pobliski teren był morzem straganów, zwłaszcza tych wypełnionych uzbrojeniem zarówno bitewnym jak i ćwiczebnym. Nic dziwnego - ta kondygnacja grodu uchodziła za fabrykę wojowników - pierwszą linię obrony oraz dumę północnego Erylian. Łuk Centaura wyróżniał się, i o ile w dni niećwiczebne była to tawerna, w której dziesiątki wędrowców i tutejszych szukało odpoczynku przy kuflu gorzały, to teraz była to wyszukana restauracja, która dbała o swoich klientów. Byli to w sporej części przedstawiciele wysoko postawionych rodzin oraz wiele wojowników, którzy mieli w przyszłości reprezentować kraj. Ich zadaniem było ich nakarmić. Oczywiście za drobną opłatą.

Yerra i Adri zajęli miejsca przy stoliku przy oknie uprzednio dokonując zamówienia. Dziewczyna lubiła te miejsce, miała idealny punkt obserwacji zwykłego, codziennego życia straganiarzy. Widziała jak oszukują na jakość żelaza, aby schować kilka miedziaków więcej do kieszeni. Czasami zazdrościła im takiego życia, ale to były tylko chwile słabości, które nie miały prawa odciągnąć jej od swojej ambicji.

- Powiedz mi jak to jest, że ćwiczymy już tyle czasu, a ja nawet nie czuję swojego Ki. Może księżyc mnie nie wybrał? - głos Yerrasean był wyraźnie zmartwiony, a sama wyglądała przez okno, uciekając od wzroku kuzyna.

LicencjaWhere stories live. Discover now