#2

18 2 1
                                    

-Polewaj!- krzyknęłam, jednak mój głos zmieszał się razem z falą pokrzykiwania wszystkich zgromadzonych ludzi. Impreza urodzinowa Williama zgromadziła naprawdę niemały tłum i wszyscy chcą tą uroczystość chucznie uczcić. Nie oszukujmy się, Maggnuson to bezapelacyjnie król tej pieprzonej szkoły.
Wszyscy niezgrabnie chwycili swoje plastikowe kieliszki wylewając dużą część ich zawartości. Nawet nie chcę myśleć o tym, ile alkoholu się w tej chwili zmarnowało.
-Zdrowie Williama!- Chris spróbował przekrzyczeć tłum i chyba mu się tu udało, bo prawie synchronicznie ludzie opróżnili zawartość kieliszków. Jak zawsze się skrzywiłam, no cóż, wódka, to wódka, okropnie mocne cholerstwo.
Szybko się rozgrzałam i ruszyłam do barku po kolejną porcję procentów, no halo, impreza na trzeźwo, to nie impreza. Na moim miejscu docelowym stał oparty o mebel William.
-Co tam Will? Nie idziesz świętować?- zwróciłam się do chłopaka. Jego związek z Noorą i moja przyjaźń z Chrisem bardzo mnie do niego zbliżyła. Wydaję mi się, że nadajemy na tych samych falach i oboje lubimy swoje towarzystwo.
-Jestem stanowczo za trzeźwy.- jęknął i spojrzał na mnie.- z tego co widzę to ty też. Połowa imprezy, a ty nawet nie rzucasz swoimi słynnymi żartami, dobrze się czujesz Eva?- powiedział, dotykając mojego czoła. No tak, teraz jestem jedną z największych atrakcji na imprezach. Jak się napije wpadają mi różne pomysły do głowy i tak naprawdę nie jest mi z tego powodu wstyd. Przynajmniej czuję się swobodnie i nie udaję kogoś, kim nie jestem.
Chyba
-Zawsze tak jest, dopóki nie trafię na ciebie, jestem trzeźwa. - zareagował na moje słowa szerokim uśmiechem.- zadaję się ze starszym chłopakiem, który mnie jeszcze rozpija. Boże, co powie moja mama.
-Z tego co pamiętam, twoja mama mnie uwielbia od momentu jak naprawiłem jej auto.- znowu ten uśmiech. Westchnęłam, ta sytuacja to czysty przypadek. Przejeżdżał akurat obok mojego domu, gdy zauważył, że męczymy się razem z mamą przy jej samochodzie. No i faktycznie, gdy bohater nagle się pojawił, mama się całkowicie w nim zakochała. I jak bardzo zabolał ją fakt, że chłopak jest już zajęty. I to moją przyjaciółką. -Koniec tego gadania, pijemy, bo nie możesz być w takim stanie.- objął mnie w pasie, a ja zaśmiałam się na jego słowa. Na chwilę się ode mnie oddalił, jednak po chwili wrócił z dwiema szklankami w dłoniach. Łącząc fakt, że dzisiaj są jego urodziny, a ja jestem prawie trzeźwa mogłam się łatwo domyślić jak bardzo mocny jest drink. Nie, żeby mi to jakoś przeszkadzało. Tradycyjnie stuknęliśmy się szklankami i wypiliśmy ich zawartość na raz. Zakręciło mi się w głowie, więc przytrzymałam się jego ramienia.
-Smakowało?- tym razem on się zaśmiał.- dobra Eva, mam dla ciebie zadanie. Chociaż dzisiaj nie daj się Chrisowi gdzieś zabrać, bo muszę cię dzisiaj upić, okay?- lekko mnie szturchnął.- Teraz muszę iść poszukać Noory, bo nawet nie widziałem jak wchodziła.
-Siedziała na kanapie z Saną.- wróciłam myślami do momentu, gdy je tam zostawiłam. Jestem pewna, że jeszcze tam siedzą.
-Klasyk.- prychnął i zaczął się ode mnie powoli oddalać.- Pamiętaj, nie znikaj.-krzyknął, a potem straciłam go z pola widzenia.
Uśmiechnęłam się na myśl o poprowadzonej przed chwilą rozmowie, serio, strasznie mnie do niego ciągnie. W ten dobry, przyjacielski sposób oczywiście.
Wypiłam jeszcze jedno piwo i gdy poczułam, że trochę mnie wcięło ruszyłam do salonu, który stanowił w tym momencie prowizoryczny parkiet. Zaczęłam tańczyć w tłumie, co niestety, było dosyć trudne. Rozejrzałam się wokół siebie, jak zawsze wszystkie miejsca do siedzenia zostały już zajęte. Tak jak wcześniej myślałam, na jednej siedziały moje dziewczyny. Williama coś musiało zatrzymać, bo nie dotarł do Noory, która aktualnie trzymała w dłoniach szklankę soku i zawzięcie dyskutowała o czymś z Saną. Na kolejnej siedziały dziewczyny z Pepsi Max, jednak brakowało tam Ingrid. Specjalnie się tym nie zainteresowałam, więc już po chwili odwróciłam wzrok. Już chyba z przyzwyczajenia wypatruję swoich znajomych. Ku mojemu zdziwieniu, od podnoszenia toastu ani razu nie natknęłam się na Chrisa. Ponownie omiatłam wzrokiem pomieszczenie, ale znowu nie zauważyłam tej ciemnobrązowej czupryny, no cóż, pewnie jest zajęty czymś, a raczej kimś.
Mimowolnie się zaśmiałam i ruszyłam w stronę wyjścia. Oczywiście w międzyczasie łapiąc puszkę piwa. Stanęłam przed wejściem i zaciągnęłam się powietrzem. Potrzebowałam papierosa. Na codzień te używki wręcz mnie obrzydzają, ale po alkoholu wszystko staje się o wiele przyjemniejsze. W momencie, gdy chciałam się skierować w stronę grupki palących drugoklasistów poczułam czyjąś dłoń na swoim ramieniu.
-Eva Mohn! Gdzie się podziewałaś? -krzyknął chłopak, obejmując mnie i dając mi siarczystego buziaka w policzek.
-Schistad, a o kto inny.- powiedziałam prawie do siebie.- Masz papierosa?
-Uhuhu, niegrzeczna dziewczynka.- szepnął mi do ucha, a ja mimo tego czułam od niego wódkę.- Pewnie, że mam.- wyciągnął z kieszeni paczkę Marlboro, a następnie skierował ją w moją stronę. Przed wzięciem papierosa szybko wypiłam resztke piwa i pustą puszkę odstawiłam na doniczce. Uśmiechnęłam się do niego i wysunęłam z opakowania dwa szlugi. Jednego włożyłam sobie do ust, a drugiego jemu. Chłopak ponownie wsadził dłoń do kieszeni, tym razem po zapalniczke. Odpalił papierosy i już po chwili zaciągnęłam się dymem. Odetchnęłam, papierosy naprawdę sprawiają ogromną ulgę.
- Na mój widok zapomniałaś języka w gębie?- spojrzał na mnie wymownie. Przewróciłam oczy.
-Nadal nie rozumiem dlaczego uważasz, że robisz na mnie jakiekolwiek wrażenie. -lekko się od niego odsunęłam.
-Bo taka jest prawda.- łapczywie przylgnął swoje usta do moich. Ułożył dłonie na moich pośladkach, na co ja cicho jęknęłam. Stanęłam na palcach, żeby mieć lepszy dostęp do jego ust. Włożyłam dłoń pod jego koszulkę i zaczęłam go delikatnie drapać po plecach. Nagle przestał mnie całować, spojrzał na mnie i zaczął powoli obcałowywać moją szyję. Pomyślałam o tym, jak to musiało komicznie wyglądać. Staliśmy na środku przejścia i oboje coraz nachalniej na siebie napieraliśmy. Znowu jęknęłam, gdy poczułam jak zaczął zasysać moją skórę.
Tak Schistad, taka jest prawda.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jul 13, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

I Want A Normal Life,okay?Where stories live. Discover now