Rozdział 2 - Randka

1.2K 113 94
                                    

[Reader] przyszła podekscytowana w wczoraj umówione miejsce, po czym spojrzała ma telefon. Do spotkania zostało jeszcze dziesięć minut, bo oczywiście musiała przyjść o wiele wsześniej, bo prawie dom rozniosła z tej radości, więc usiadła na ławce i rozejrzała się po okolicy. Gdzie nie spojrzeć, tam zakochane pary. W dodatku wszędzie serduszka i inne rzeczy związane z tym dniem. Niby słodka, ale można pawia puścić.

Nie mogła uwierzyć w to wszytko. To było po prostu tak niesamowite. Pierwsza randka z jej wielbicielem. Dzień, o którym marzyła od dawna. Musi być cudownie. W końcu co może pójść źle? Choć z drugiej strony ona go praktycznie nie zna...

- [Reader], już jesteś? – usłyszała znajomy głos za sobą. Odwróciła się, a jej oczom ukazała się osoba, z którą się umówiła i która w rękach trzymała niebieski bukiet kwiatów. Już było cudownie, a jeszcze się nie zaczęło.

- Udało mi się przyjść trochę wcześniej – uśmiechną się do niego i przy okazji przyjrzała mu się trochę bardziej. Wręczył jej kwiaty i spojrzał na nią. Miał na sobie ciemną kurtkę, jakieś spodnie, nauszniki, a na jego głowie siedział maskonur. Zaraz, co?! - Co to za ptak? – skakała na zwierzę niepewnie.

- On? To Pan Maskonur. Mój przyjaciel. Dostałem go rok temu jako prezent na święta – powiedział niewzruszony. Pewnie ona nie była pierwsza osobą, która tak zareagowała. No cóż, raczej to nie jest codzienny widok. Ptak może ładny, ale do zwierząt domowych raczej nie należy.

- Trzymanie takich zwierząt w domu jest w ogóle legalne? – w odpowiedzi jej towarzysz jedynie wzruszył ramionami. Jakoś szczególnie go to nie obchodziło. Z resztą jak wiele różnych rzeczy.

- Idziemy? – spytał i spojrzał w kierunku ścieżki prowadzącej w głąb parku. W końcu było dosyć zimno, więc zamiast stać i marznąć mogliby się przejść.

- Jasne... – ruszyła przez ścieżkę zakochanych, a zaraz za nią jej towarzysz. A przynajmniej tak miała wyglądać ta ścieżka pełna serc itp. W sumie kojarzyło się trochę z miłością, więc ujdzie.

Szli razem mijając pary trzymające się za ręce, szeptające słodkie słówka oraz  migdalące się. [Kolor]oka spojrzał na swojego Emila. Patrzył gdzieś w dal. Nie wyglądali ani trochę jak para. Może da się coś z tym zrobić?

Delikatnie chwyciła go za dłoń. To powinno trochę dodać romantycznej atmosfery. Jednak chłopak szybko uwolnił się z uścisku i lekko oddalił. Dziewczyna znów na niego zerknęła przecież byli na randce, więc o co mu chodzi? Może się wstydzi? Przecież to miała być randka, więc o co chodzi?

Pisanie listów a bezpośrednia konfrontacja to jednak różnica. Z pewnością łatwiej jest pisać lisy. W każdej chwili możesz coś poprawić, dziesięć razy przejrzeć, czy wszytko dobrze, a nawet zrezygnować z dostarczenia listu. A w realu jak coś zrobisz lub powiesz, to już nie ma odwrotu. Ale trzymanie za rękę ciężko spiepszyć...

- [Reader], tutaj – delikatnie pociągnął ją za ramię i wskazał na teren, gdzie leżało wiele koców, na których siedziały już pary. Zaprowadził ją na jeden z nich. Był on schowany za krzakami w odinstalowanym od reszty społeczeństwa miejscu.

- Całkiem tu ładnie – [kolor]włosa rozejrzała się i usiadła. Na przeciwko niej usiadł białowłosy, który próbował unikać jej wzroku.

- Um... jesteś głodna?

- Trochę.

- Zaczekaj – wyjął z krzaków parę pudełek oraz dwa talerze i położył na nich trochę spaghetti. – Spróbuj – przysuną talerz bliżej niej i podał jej widelec. Dziewczyna wzięła kawałek potrawy do ust i pogryzła. – Smakuje?

- Tak. Sam robiłeś?

- Nie... nie do końca. Chłopak mojego brata robił, a ja tylko pomagałem – sam zaczął jeść.

- Masz brata? Który ma chłopaka?

- Tak. Lukas, ma 18 lat i jest wkurzający. W dodatku ma równie wkurzającego chłopaka, Matthiasa. Na szczęście nie mieszkają ze mną.

- Ciekawie masz – stwierdziła, po czym wróciła do jedzenia.

Dalsza konsumpcja odbyła się w ciszy. Chłopak poczęstował ukochaną herbatą oraz sam też się napił. Oprócz tego dalej siedzieli w ciszy. [Reader] zaczynając się powoli nudzić, próbowała rozpocząć rozmowę, jednak bez skutecznie. W końcu nie wytrzymała i postanowiła spróbować czegoś innego.

Przesunęła się obok niego i położyła głowę na jego ramieniu. Emil szybko przybrał kolor pomidora i odsunął się. Dziewczyna głęboko westchnęła.

- Boisz się mnie? – spojrzała na niego pytająco.

- Nie! Oczywiście, że nie! Czemu pytasz? – zaczął się bronić lekko wymachując rękami.

- Cały czas mnie unikasz, a przecież jesteśmy na randce...

- To nie tak... ja... – białowłosy na chwilę zamilkł, po czym znów się odezwał. – Nigdy nie byłem na randce, więc nie mam pojęcia, jak się zachować – podrapał się na tyle głowy, podczas gdy dziewczyna wybuchła śmiechem.

- Też nigdy nie byłam na randce. Nie masz się czego wstydzisz. Nikt cię tu nie bije – uśmiechnęła się do niego. W tym momencie do jej uszów dotarł głośny dźwięk. Odwróciła głowę i ujrzała milion kolorowych świateł, które błyszczały na niebie.

- Chciałem obejrzeć z tobą ten pokaz sztucznych ogni w bardziej romantycznej atmosferze, ale wszystko zepsułem... wybacz, [Reader], że tylko niepotrzebnie zmarnowałem twój czas... – fioletowooki spojrzał smutny gdzieś w dal.

- Wcale nie było tak źle – delikatnie ujęła jego rękę . – Po za tym wieczór się jeszcze nie skończył, więc możesz to jeszcze naprawić.

- Co masz na myśli? – spojrzał na nią. Ona uśmiechnęła się i położyła jego dłoń na swoim policzku. Emil niepewnie przysuną się bliżej niej. Przez chwilę patrzyli sobie w oczy.

Chwilę, lub dwie, a może nawet więcej. Czas już nie miał znaczenia. Z każdą minutą byli coraz bliżej siebie. Centymetry zmieniały się w milimetry. Już tylko kawałek...

- Nawet nie próbuj zbliżyć się jeszcze choć o milimetr – zakochani odskoczyli od siebie, a z krzaków wysunęła się głową fioletowookiego blondyna z krzyżem we włosach.

- L-Lukas?! Co ty tu robisz?! – chłopak szybko rozpoznał swojego brata.

- Ktoś musi cię pilnować – uśmiechną się do niego. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby to tylko nie był uśmiech pedofila, co wywołało w dziewczynie niepokój.

- Byłeś tu przez cały czas? – spytała niepewnie nieznajomego pedofila z krzaków.

- Oczywiście.

- Pogięło cię?! Jak mogłeś mi to zrobić, idioto?! – Emil krzycząc na starszego brata nie zauważył, jak jego partnerka się oddala.

- Nie mogę zostawić mojego kochanego braciszka samego.

- Nie powinieneś być teraz z Matthiasem, czy coś?

- O niego się nie martw. Jeszcze mi to wynagrodzę.

- Mam cię dość. [Reader], idzie...

- Uciekła kiedy rozmawialiśmy.

- Nienawidzę cię! – białowłosy wstał i pobiegł w stronę, w którą prawdopodobnie poszła [Reader] mając nadzieję, że uda mu się ją dogonić.

Przeszedł się przez cały park, jednak nie odnalazł swojej zguby. Usiadł na ławce i westchnął. Jego pierwsza randka, którą musiał zepsuć jego brat. To nie tak miało być. To miał być piękny początek ich związku, a ona ucieka. Katastrofa...

"Listy" ~Islandia x Reader ||✔Zakończone||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz