0/0 (prolog)

23 3 0
                                    




Ponownie kładę moją bladą rękę, na swoje uda. Ściskam jeszcze mocniej -niż wcześniej- materiał od moich szarych dresów. Kiedy czuję ,że samolot leci prosto, wyciągam z torebki słuchawki i podłączam do telefonu. Z ulgą wkładam je do uszu i wybieram pierwszą playlistę na Tidal'u .Przez kilka piosnek wpatruję się w wiedok za oknem,-który swoją droga jest niesamowity . Ukradkiem zerkam na swój jak zwykle-nieidealny, biały manicure. Próbuje odetkać uszy, ale coż nie zbyt mi to wychodzi . Nienawidzę tego uczucia!

Po kilku nie udanych próbach , zamykam oczy i nawet nie wiem kiedy zasypiam. Czeka mnie długa podróż i zmiana stref czasowych- sen w tej sytuacji jest wskazany. Mam nadzieję,że on bedzię dla mnie ulgą- nie zawsze taki jest...


Rozjarzałam się do okoła siebie - wszędzie panowała chaos. Reporterzy cały czas robili mi zdjęcie i zadawali rożne nurtujące  lub nie na miejscu  pytania ,dotyczące plotki, która wszytko odmieniła. Zawierała w sobie prawdę, jak każda inna. Ale ta plotka zniszczyła moją kruchą psychikę. Zmieniła wszystko w jedną chwilę. 

Bez zastanowienia opuściłam hol, który prowadził do sali bankietowej i udałam się do wyjścia wraz z moim ochroniarzami- w tym moim przyjacielem, Adamem- którzy w tej sytuacji byli dla mnie zbawieniem. 

Podwinęłam  czarną sukienkę do góry , złapałam za jej skrawek i szybkim krokiem opuściłam pomieszczenie. Na dworze było jeszcze gorzej : więcej pytań, więcej fleszy i więcej kłamstw na mój temat. Więcej osób, których zaczynałam nienawidzić, chociaż tylko wykonywali swoją pracę - wkładania nosa w nie swoje sprawy. W okół mnie byli ludzie, których nie obchodziła to jak się czuję. Obchodziło ich to , kto będzie miał lepszą stronę tytułową, w jakimś magazynie.  Lubiłam udzielać wywiadów. Lubiłam pozować przed obiektywem. Za to nigdy nie tolerowałam , jak ktoś wciska nos w nie swoje sprawy! To takie wkurzające!

Ze łzami w oczach udałam się do najbliższej ,czarnej limuzyny. Uśmiechnęłam się  deliktanie do kierowcy,a on powtórzył mój gest. Podałam mężczyźnie  adres hotelu ,w jakim się zatrzymałam. W tym samym czasie , do pojazdu wszedł Adam wraz z  Lousiem (ochroniarze) .Po zapięciu pasów, auto powoli ruszyło,a ja jeszcze przez otwarte okno usłyszałam pytania skierowane do mnie:

-Liv,Liv jak skomentujesz wybryk swojej przyjaciółki i męża?- zapytał jeden z paparazzi.

Z wielką chęcią - pomyślałam- Są po prostu siebie warci...

-Liv, Liv! Czy to prawda ,że spodziewają...- nie chciałam tego już słuchać, zamknęłam okno. Przejechałam ręką po sukience, a następnie spojrzałam w kierunku Adama , który zacięcie rozmawiał z kimś przez telefon. Nie obchodziło mi z kim dyskutuję. Spojrzałam na swoje dłonie, a następnie ponowie przetarłam materiał sukienki. Stres, strach, obawa - wszytko na raz. Miałam tego dosyć. Zamknęłam oczy z nadzieją,że może przysnę chociaż na chwilę...Niestety nie udało mi się- koszmar wrócił wraz z jego potworem. Mąż,potwór , dwa zupełnie inne określenia, a jednak w jakimś stopniu te dwa określania skumulowały się w jednym człowieku- w moim mężu.


GWIAZDKA -JEŻELI CZYTASZ (zawsze motywuje )

Otwieram zaspane oczy w połowie lotu. Minęły prawie cztery tygodnie,a ja nadal nie potrafię spokojnie zasnąć, spać, odpoczywać. Z moich ust wypływa niezadowolenie w postaci jęku. Zakrywam twarz dłoniami. Mam dosyć ciągle myśleć o tym samym! Chciałam o tym zapomnieć i nadal tak chcę!

Postanowiłam resztę lotu poczytać książkę, której nie miałam czasu czytać kiedy byłam w New York'u. Opowieść jest naprawdę bardzo ciekawa.. Tak się w nią wciągnęłam, przez co nie usłyszałam,że pilot poinformował nas o czasie przylotu. Planowy przylot w Barcelonie był na 20.30,a z tego co się dowiedziałam od starszego pana, który siedział po mojej prawej stronie - mieliśmy być na miejscu z dziesięciu minutowym opóźnieniem - trudno... Jakoś nie bardzo mi się spieszy.Mimo iż do rodzinnego miasta, sprowadza mnie praca, mam zamiar spędzić ten czas z rodziną i poukładać sobie wszystko na spokojnie w głowie.  

W Barcelonie mam być niecałe 7 dni, a pracę zaczynam od razu w poniedziałek. Mam nadzieję, że dom , rodzina i te miasto , uratuję mnie od całkowitego zagubienia się w swoich myślach i błędach, które teraz mają swoje konsekwencje.


Poznaj mnie.

Nazywam się Olivia Marino.

W tym roku obchodzę 24 urodziny.

Pochodzę z Hiszpanii.

Wracam do niej na kilka dni ,żeby pozbierać to co zostało po starej Olivii.

Tym razem to nie jest " świat idealny".

Tylko ten w którym jestem sobą.





Jak wam się podoba ? Każda opinia mile widziana! I co sądzicie o okładce ?!

Do następnego! :*

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 04, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Świat (nie) idealnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz