Ponownie kładę moją bladą rękę, na swoje uda. Ściskam jeszcze mocniej -niż wcześniej- materiał od moich szarych dresów. Kiedy czuję ,że samolot leci prosto, wyciągam z torebki słuchawki i podłączam do telefonu. Z ulgą wkładam je do uszu i wybieram pierwszą playlistę na Tidal'u .Przez kilka piosnek wpatruję się w wiedok za oknem,-który swoją droga jest niesamowity . Ukradkiem zerkam na swój jak zwykle-nieidealny, biały manicure. Próbuje odetkać uszy, ale coż nie zbyt mi to wychodzi . Nienawidzę tego uczucia!
Po kilku nie udanych próbach , zamykam oczy i nawet nie wiem kiedy zasypiam. Czeka mnie długa podróż i zmiana stref czasowych- sen w tej sytuacji jest wskazany. Mam nadzieję,że on bedzię dla mnie ulgą- nie zawsze taki jest...
Rozjarzałam się do okoła siebie - wszędzie panowała chaos. Reporterzy cały czas robili mi zdjęcie i zadawali rożne nurtujące lub nie na miejscu pytania ,dotyczące plotki, która wszytko odmieniła. Zawierała w sobie prawdę, jak każda inna. Ale ta plotka zniszczyła moją kruchą psychikę. Zmieniła wszystko w jedną chwilę.
Bez zastanowienia opuściłam hol, który prowadził do sali bankietowej i udałam się do wyjścia wraz z moim ochroniarzami- w tym moim przyjacielem, Adamem- którzy w tej sytuacji byli dla mnie zbawieniem.
Podwinęłam czarną sukienkę do góry , złapałam za jej skrawek i szybkim krokiem opuściłam pomieszczenie. Na dworze było jeszcze gorzej : więcej pytań, więcej fleszy i więcej kłamstw na mój temat. Więcej osób, których zaczynałam nienawidzić, chociaż tylko wykonywali swoją pracę - wkładania nosa w nie swoje sprawy. W okół mnie byli ludzie, których nie obchodziła to jak się czuję. Obchodziło ich to , kto będzie miał lepszą stronę tytułową, w jakimś magazynie. Lubiłam udzielać wywiadów. Lubiłam pozować przed obiektywem. Za to nigdy nie tolerowałam , jak ktoś wciska nos w nie swoje sprawy! To takie wkurzające!
Ze łzami w oczach udałam się do najbliższej ,czarnej limuzyny. Uśmiechnęłam się deliktanie do kierowcy,a on powtórzył mój gest. Podałam mężczyźnie adres hotelu ,w jakim się zatrzymałam. W tym samym czasie , do pojazdu wszedł Adam wraz z Lousiem (ochroniarze) .Po zapięciu pasów, auto powoli ruszyło,a ja jeszcze przez otwarte okno usłyszałam pytania skierowane do mnie:
-Liv,Liv jak skomentujesz wybryk swojej przyjaciółki i męża?- zapytał jeden z paparazzi.
Z wielką chęcią - pomyślałam- Są po prostu siebie warci...
-Liv, Liv! Czy to prawda ,że spodziewają...- nie chciałam tego już słuchać, zamknęłam okno. Przejechałam ręką po sukience, a następnie spojrzałam w kierunku Adama , który zacięcie rozmawiał z kimś przez telefon. Nie obchodziło mi z kim dyskutuję. Spojrzałam na swoje dłonie, a następnie ponowie przetarłam materiał sukienki. Stres, strach, obawa - wszytko na raz. Miałam tego dosyć. Zamknęłam oczy z nadzieją,że może przysnę chociaż na chwilę...Niestety nie udało mi się- koszmar wrócił wraz z jego potworem. Mąż,potwór , dwa zupełnie inne określenia, a jednak w jakimś stopniu te dwa określania skumulowały się w jednym człowieku- w moim mężu.
GWIAZDKA -JEŻELI CZYTASZ (zawsze motywuje )
Otwieram zaspane oczy w połowie lotu. Minęły prawie cztery tygodnie,a ja nadal nie potrafię spokojnie zasnąć, spać, odpoczywać. Z moich ust wypływa niezadowolenie w postaci jęku. Zakrywam twarz dłoniami. Mam dosyć ciągle myśleć o tym samym! Chciałam o tym zapomnieć i nadal tak chcę!
Postanowiłam resztę lotu poczytać książkę, której nie miałam czasu czytać kiedy byłam w New York'u. Opowieść jest naprawdę bardzo ciekawa.. Tak się w nią wciągnęłam, przez co nie usłyszałam,że pilot poinformował nas o czasie przylotu. Planowy przylot w Barcelonie był na 20.30,a z tego co się dowiedziałam od starszego pana, który siedział po mojej prawej stronie - mieliśmy być na miejscu z dziesięciu minutowym opóźnieniem - trudno... Jakoś nie bardzo mi się spieszy.Mimo iż do rodzinnego miasta, sprowadza mnie praca, mam zamiar spędzić ten czas z rodziną i poukładać sobie wszystko na spokojnie w głowie.
W Barcelonie mam być niecałe 7 dni, a pracę zaczynam od razu w poniedziałek. Mam nadzieję, że dom , rodzina i te miasto , uratuję mnie od całkowitego zagubienia się w swoich myślach i błędach, które teraz mają swoje konsekwencje.
Poznaj mnie.
Nazywam się Olivia Marino.
W tym roku obchodzę 24 urodziny.
Pochodzę z Hiszpanii.
Wracam do niej na kilka dni ,żeby pozbierać to co zostało po starej Olivii.
Tym razem to nie jest " świat idealny".
Tylko ten w którym jestem sobą.
Jak wam się podoba ? Każda opinia mile widziana! I co sądzicie o okładce ?!
Do następnego! :*
CZYTASZ
Świat (nie) idealny
RomanceŚwiat idealny? Idealni ludzie? Idealna praca, dom i rodzina? Zdarzyło Ci się czuć przez kilka,minut ,dni lub godzin jakbyś był w miejscu dla ciebie stworzonym , z osobą,którą kochasz? Myślisz ze pasowałbyś do takiego świata? Jeżeli tak-to doskonale...