Nieśmiertelni -Epilog

16 1 0
                                    

Cóż to takiego nieśmiertelność? Szczęście i miłość do końca życia?

Nikt niestety nie zna odpowiedzi na to pytanie, a ty niestety musisz ją znaleźć. Jeszcze nigdy nie zawaliłaś swojej pracy, dlatego starałaś się najbardziej jak mogłaś.

Kim jesteś?

Dla ludzi jesteś zwykłą, młodą dziewczyną, która dzięki swojej inteligencji w wieku pełnoletnim skończyła studia i została psychologiem. Masz jednak swój sekret...

Przez swoją chorobę bardzo często zasypiasz za dnia, ale tak naprawdę twoje ciało nie zapada w głęboki sen, lecz dusza opuszcza je i widzisz przeszłość osób znajdujących się wokół siebie. Drugiego sekretu dowiesz się później, z czasem...

Im dłużej  i mocniej wierzysz w swoje kłamstwo, staje się ono realne. Ale ty jeszcze się o tym nie dowiedziałaś. Jeszcze wielu rzeczy o sobie nie wiesz.

Siedmiu chłopaków. Niby ludzie, którzy przeżyli II wojnę światową, która dla ciebie była wieki temu, a jednak wszyscy wyglądają jak twoi rówieśnicy. Nie, to nie żart. Gdy dowiedziałaś się o nowym zleceniu myślałaś, że to kolejna łatwa sprawa do załatwienia, nie spodziewałaś się, że to wszystko ma ciągnąć się przez dwa lata.

Nie spodziewałaś się, że są oni nieśmiertelni...

~*~

Drzwi otworzył ci wysoki mężczyzna, w średnim wieku. Jego siwiejące włosy zdradzały jego wiek, choć jego twarz wyglądała młodo i przyjaźnie. Uśmiechną się ciepło i wyciągnął swoją dłoń, czekając aż ją uściśniesz.

- Ty pewnie jesteś _____. Ja jestem Artur Werllow i jestem opiekunem twoich pacjentów. Miło mi cię gościć w swoich skromnych progach - odparł, a jego niski głos wywołał na twoim ciele gęsią skórkę.

Przyjeżdżając tu dostałaś dość mało informacji na temat osób znajdujących się w tej rezydencji. Staruszkowie, którzy przeżyli II wojnę światową i mieli przez to różne stany depresyjne, a ty jako psycholog miałaś im pomóc. Przyjeżdżało do nich wiele lekarzy i specjalistów, ale żadnemu nic nie udało się osiągnąć.

- Mi również. Przepraszam za spóźnienie i za tak późną porę, ale samolot miał pewne opóźnienia.

Przekroczyłaś próg domu i odłożyłaś walizki obok, rozglądając się po pięknym holu. Rezydencja z zewnątrz wyglądała na dość starą i nie pasująca do miasta znajdującego się nieopodal, ale w środku wyglądał jak zwykły, nowoczesny dom.

- Pewnie jesteś zmęczona podróżą, pokażę ci twój pokój. Jutro poznasz moich podopiecznych, z pewnością nie możesz się doczekać.

- A nie mogę teraz? Przez noc będę mogła o tym wszystkim pomyśleć.

Z niecierpliwością zaczęłaś wykręcać palce. Chciałaś mieć to już za sobą by jak najszybciej zakończyć tą zabawę i mieć kłopot z głowy. Artur uśmiechnął się delikatnie i wskazał drzwi naprzeciwko nas.

- Jeśli ci na tym tak zależy.

Otworzyłaś ciężkie drzwi prowadzące do dużego salonu. Rozejrzałaś się wokół siebie nie mogąc uwierzyć w to co widzisz. Przed tobą stało siedmioro młodych chłopaków, którzy patrzyli na ciebie zdziwieni i nieco...znudzeni? Drzwi za tobą się zamknęły a właściciel domu położył swoją dłoń na twoim ramieniu, by dodać ci otuchy.

- Ale nam tym razem dali sarenkę. I to jeszcze taką młodą.

- Jaka ona słodka!

- Czyżby to była nasza nowa pani psycholog?!

Zaczęli gadać jeden głośniej od drugiego, a ty nadal nie mogłaś ogarnąć ten sytuacji. Mrugnęłaś szybko powiekami, gdy nad wszystkimi glosami przedarł się jeden, ostry i zimny niczym stal:

- Nie może tu zostać. Jest za młoda, nie ma doświadczenia. Tam są drzwi.

Wypuściłaś głośno powietrze patrząc na niego. Ciemno brązowe oczy i jasne, wręcz białe włosy przykuwały uwagę. Patrzyła na ciebie obojętnie, jakbyś była zwykłym robakiem, który przypełzł tutaj bez potrzeby.

- O to są ci STARUSZKOWIE? - spytałaś, próbując się uspokoić. Czy to są jakieś żarty? Może szef wymyślił dla ciebie jakieś nowe wyzwanie?

Niestety wiedziałaś, że mógł to zrobić. Był zdolny do wszystkiego. Adam, gdy ci się oświadczył, a ty odrzuciłaś jego uczucia, zaczął się śmiać. Mówił, że boisz się zaufać innym, lecz chcesz być kochana... On jest niebezpieczny. Potwór czytający w myślach. Zmora nocna.

W całym pokoju zapadła cisza i wzrok wszystkich zgromadzonych zatrzymał się na tobie, a po twoich plecach przeszedł dreszcz.

- Nie powiedziałeś jej?

- Chciałem zrobić jej niespodziankę - Arthur wyszczerzył się, rozmasowując nerwowymi rękami swój kark.

- To ci dopiero niespodzianka.

Wszyscy zaczęli za sobą rozmawiać nie zwracając na ciebie zbytniej uwagi. Czułaś się tu jak intruz, który musi zostać usunięty. Ale...Gdy zobaczyłaś ich akta w organizacji Kzu postanowiłaś im pomóc i obiecałaś, że to zrobisz. Nie zostawisz ich choćbyś miała błagać o zostanie, choć to takiego zachowania z twojej strony wiele brakuje.

- CICHO - krzyknęłaś, zwracając uwagę wszystkich - Nic mnie nie interesuje co o mnie myślicie i czy mnie tu chcecie. Nie odejdę z tego miejsca, dopóki wam nie pomogę. I nie tylko wy macie choroby, które zdobyliście przez swoją nieśmiertelność i eksperymenty na was. Niestety wiem o was wszystko. A musicie mi wierzyć bądź nie, ale mam nagle zmiany charakteru, więc proszę mnie nie denerwować - blondyna, który chciał wejść mi w słowo, zgromiłaś wzrokiem, czując narastający gniew - Ja będę was szanować jako ludzi, gdy wy będziecie szanować mnie.

Zamknęłaś swoje brązowe oczy, a gdy je otworzyłaś wszyscy się odsunęli, a pomiędzy wami stał stół odgradzając was od siebie.

- To nie możliwe, ty jesteś...


Tak, jestem Fae

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Tak, jestem Fae. Nieśmiertelną.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jul 23, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

NieśmiertelniWhere stories live. Discover now