Gdy tylko wsunąłem się między zastępy spoconych i na wpół pijanych (lub też całkowicie) zwierząt, szybko doszedłem do wniosku, że nie mam pojęcia w którą stronę poszedł Kuro. Jeszcze tego mi tylko brakowało. Zagubiony wśród wstawionych facetów, na trzeźwo, a większość z nich patrzy na mnie jak na potencjalną zdobycz. Zajebiście.
Przeciskałem się między imprezowiczami, starając się wypatrzeć mojego najnowszego towarzysza. W sumie to go w ogóle nie znałem, ale już zdążył mi raz uratować dupę przy barze (dosłownie) i wypadało by mu się jakoś odwdzięczyć. Tylko gdzie on polazł?!
Przystanąłem na środku parkietu, starając się gdzieś dostrzec czarną czuprynę, gdy nagle poczułem jak ktoś szybkim ruchem dłoni, przejeżdża po moich pośladkach.
Szybko odwróciłem się w tamtą stronę, jednak faceci tańczyli tak jak wcześniej. Nic się nie zmieniło. Może mi się wydawa...
Nie zdążyłem dokończyć myśli gdy znowu ktoś dotknął moich pośladków. No to chyba jakiś żart! Czy naprawdę ktoś mnie molestuje...?
Ponownie się odwróciłem, ale nie zobaczyłem nikogo podejrzanego. Ale i tak muszę się stąd szybko ewakuować. Teraz.
Zacząłem się przeciskać w stronę najbliższej ściany (nie żebym wiedział gdzie jest, ale jak będę szedł po linii prostej to na jakąś wpadnę, co nie?), co chwila się z kimś zderzając.
- Przepraszam, przepraszam bardzo, przepraszam, mogę przejść? - mamrotałem cały czas pod nosem, co było w sumie bezcelowe, bo przy tak głośnej muzyce nie było szans, że ktoś mnie usłyszał. - Przeprasza...aaah!
Niespodziewanie czyjaś dłoń stanowczo chwyciła mnie od tyłu za penisa, podczas gdy druga zakryła mi usta.
Co się do cholery dzieje?!
Chciałem się uwolnić, lecz ręce tylko przycisnęły mnie do siebie mocniej. Czułem jego oddech na karku, gdy delikatnie (choć stanowczo) zaczął ocierać się swoimi biodrami o mój tyłek, nie zwracając uwagi na tańczących dookoła nas.
Nie wiem co się dzieje. Jak zareagować? Co robić? Co robić? CO JA MAM ZROBIĆ?
- Mpfhh... - spróbowałem powiedzieć, ale nie mogłem przez CHOLERNĄ ŁAPĘ NA MOIM RYJU.
Tak się nie będziemy bawić - pomyślałem, po czym ugryzłem go w palce.
- Auu... - powiedział szybko wycofując ręce i nim zdążyłem się odwrócić, znów zniknął w tłumie.
- Raczej nie muszę się już nim przejmować - mruknąłem pod czym szybko dodałem w myślach; - Przynajmniej mam taką nadzieję.***
Gdy tylko wydostałem się z tej wirującej chmary (cuchnącej alkoholem i potem), bez dalszych przeszkód w postaci zboczeńców, ujrzałem wybieg z rurami. Rozejrzałem się w poszukiwaniu pewnej pary czarnych oczu, ale zamiast tego moje ślepia wylądowały na ubranym w długi, ozdobny garnitur mężczyźnie stojącemu na samym środku tejże podwyższonej platformy.
- ... Mam przyjemność zapowiedzieć nasze perełki, istne kocury na scenie; wyjątkowi i jedyni w swoim rodzaju - Theeeee Raaaabbitttss!
Szybko podeszłem do najbliższego krzesła, usadzając się na nim wygodnie. Bo tym całym stresie związanym z stratą pracy i dotykającymi mnie mężczyznami, występ striptizerek powinnien mnie trochę zrelaksować.
Chwilę później na scenę wyszły trzy osoby w seksownych strojach króliczków.
Szkoda tylko że faceci.
Gdy to zobaczyłem, szybko do mnie dotarło jak głupi byłem - przecież to bar dla gejów. Tu kobiety znajdę co najwyżej za barem.
Już chciałem odejść ale jeden z chłopaków przykuł moją uwagę... te blond włosy...
Chryste panie.
Przecież to ten chloptaś który przybył mi na ratunek, wraz z Kuro. A teraz się wił przy rurze, na moich (zresztą nie tylko) oczach. To wyjaśnia jego dziwny strój...
Ale chwila. Zdaje się, że znają się z Ushibą. Może on wie gdzie on się znajduje...?
Zdaję sobie sprawę, że jest nie wielka szansa na to że mi go wskaże ale muszę spróbować.
Gdy tylko występ się skończył, ruszyłem w stronę kulis, gdzie drogę zagrodził mi ochroniarz.
- Ty tu czego? - spytał z mocnym rosyjskim akcentem.
- Ja... Ja tu do Angelo idę...
- Angelo? Czej tutaj, spytam go czy cię zna. - chrapnął i wszedł do pierwszego pokoju w korytarzu. Chwilę później wychyliła się z niego głowa, należąca do złotowłosego. Spojrzał na mnie, uśmiechnął się i powiedział;
- O, to ty. Wejdź proszę.
Podążyłem za nim, wgłąb garderoby. Wszędzie były lustra i ciuchy w najróżniejszych kolorach. Wskazał na bordową kanapę, zapraszając mnie tym samym, żebym usiadł. Gdy tylko to zrobiłem, przygwoździł mnie do niej rękami, a jego twarz już w niczym nie przypominała uroczego chłopca. Był zły. Nie. Nie zły. Wściekły.
- Spróbuj tylko... - szepnął, zgrzytając zębami. - Spróbuj tylko odebrać mi Taro, a rozniosę cię w proch. Nie zadzieraj ze mną, dobrze ci radzę. Taro-kun jest mój. Czy to jasne?
- J-Ja...
- CZY TO JASNE? - krzyknął, o mało nie przyprawiając mnie o zawał.
- T-T-Tak! - odpowiedziałem, czując jak serce wali mi w piersi. - J-Ja tylko przyszedłem zapytać się o Kuro...
- Znasz się z Kuro? Skąd? - spytał, wyraźnie zapominając o swoim wcześniejszym ataku zazdrości.
- No... W sumie to się jeszcze zbytnio nie znamy, ale uratowaliście mnie tam, przy tym barze i chciałem wam odpowiednio podziękować...
Chłopak uśmiechnął się słysząc moje słowa.
- ,,Jeszcze"?
- Co? - zbił mnie z tropu.
- ,,Jeszcze" się zbytnio nie znacie? Czyżbyś miał w obec niego jakieś plany? - zakpił ze mnie.
- N-Nie ja po prostu...
- ... chcesz się z nim przespać?
- CO?! NIE! To... To nie tak! - oburzyłem się. Przecież nie jestem homosiem do jasnej cholery!
- To niby jak? Nie widzę innego wytłumaczenia.
- To naprawdę nie tak...
- Chcesz go prawda? Chcesz...
- Nie!
- ... go dotykać. Chcesz żeby...
- Nie...
- ... było mu do...
- Mógłbyś przestać męczyć swojego gościa Angelo. - powiedział znajomy głos.
- Kuro! Ile razy mam ci powtarzać, że masz pukać zanim wejdziesz do mojej garderoby! - ,,króliczek" zerwał się, żeby pouczyć nowo przybyłego, który nie zwrócił na to najmniejszej uwagi.
- Co ty tu robisz? - spytał czarnowłosy patrząc wprost na mnie.
- Ja... - zacząłem, ale nasz gospodarz mi przerwał;
- Szukał cię. Chyba ma nadzieję na fajnie spędzoną noc z tobą hehe.
- CO?! Nieprawda! Ja po prostu... po prostu...
- Wychodzimy. - powiedział Ushiba, prowadząc mnie w stronę wyjścia.
- No to pa-pa gołąbeczki!~ - krzyknął jeszcze za nami striptizer i drzwi się zamknęły.
Kuro ciągnął mnie za rękę gdzieś... Chwila... Kiedy on mnie złapał za rękę?
Szybko ją wyszarpnąłem i się zatrzymałem.
- Ja... Przepraszam, że tak wyszło... Chciałem ci tylko podziękować i...
- Tak jasne. Nie ma sprawy. A teraz chodź stąd. Szybko. - przerwał mi uważnie się rozglądając. Wyglądał na zdenerwowanego.
- Gdzie?
- Do baru.
- Masz mi postawić drinka.
Spojrzał na mnie zaskoczony.
- Niby dlaczego?
- Bo ukradłeś mi mojego, pieprzony kradzieju. - stęknąłem tylko, zanim znowu oboje zniknęliśmy w tłumie.
CZYTASZ
Nie jestem gejem... Chyba.
Romance||ONE SHOT|| Aki po okropnym dniu chciał się tylko trochę rozerwać, ale przez pomyłkę taksówkarza, to nie będzie zwykła noc w klubie... 》One shot podzielony na trzy części (+dodatek), żeby się wygodniej czytało《 ■□■□■□■□■□■□■ No to tak... To mój pie...