1. wybuchy i specyficzne zapachy

103 23 9
                                    

[ A L Y A ]

- Jesteś już?

- Prawie - wydusiłam do słuchawki, ledwo utrzymując w dłoniach pudło z moimi rzeczami. Kluczyk do mojego pokoju o mało co się nie wysmyknął. Musiałam ukucnąć, aby go utrzymać, przez co wszystkie moje rzeczy prawie wyleciały podłogę.

Serce łomotało mi w piersiach.

Wdech wydech, wdech wydech, to nic trudnego. O tak, właśnie tak. Wdech wydech. To tylko nowy kolejny etap w twoim życiu, Alya. Każdy przez to przechodzi. Nowe miasto, nowi ludzie, będzie dobrze.

To wcale nie pomogło. Stałam się tylko jeszcze bardziej podekscytowana.

- Wszystko w porządku? - usłyszałam głos mojej przyjaciółki. - Może spytaj kogoś o drogę czy coś.

Rozejrzałam się po holu. Kremowe ściany, rząd zamkniętych drewnianych drzwi. Ani jednej żywej duszy.

- To raczej nic nie pomoże, Gwen.

- Uh, a mówiłam, że mogłam pojechać z tobą. Ktoś zastąpiłby mnie na farmie, wszystko byłoby w porządku.

Oboje wiemy, że nic z tego by nie wyszło.

Namawiałam ją, aby ze mną wyjechała, podjęła się studiów w Londynie, ale ona nie chciała. Uważała, że nie miałaby szans na dostanie się. Według niej jest zwykłą farmerką, która nie nadaje się do pracy umysłowej. To ja dostałam stypendium. To mnie przyjęli. Dla niej nie ma tu miejsca.

Nigdy nie wspominała o problemach pieniężnych.

Dlatego nie chciałam, aby przyjechała tu ze mną. Wiem, że wyrwanie się z wioski, poznawanie nowych miejsc, jest jej marzeniem tak samo jak moim. To tylko złamałoby jej serce.

- Wiesz, że twój tata by cię nie puścił. Po za tym już prawie jestem na miejscu.

Nie kłamałam. Minęłam pokój 217. Mój z numerem 222 powinien być blisko.

...no chyba że jest w innym korytarzu. Wtedy się zastrzelę.

Nie, na pewno to tutaj.

  - Zrób zdjęcie jak już tam będziesz. I nie przestrasz się warunków. Pewnie będzie wyglądać obskurnie i ohydnie.

To wcale nie ochłodziło moich zapałów. Wreszcie będę mieć swoje własne gniazdko. Z dala od rodziny, krzyków małych dzieci, starego koguta Philla budzącego mnie codziennie. Nie będę musiała dzielić się z młodszym rodzeństwem. Żadne zwierzę nie załatwi mi się do pościeli. To będzie mój pokój.

Nic nie zepsuje mi tej chwili.

...o rany, ale będę tęsknić za moim kotem.

I wtedy z jednego z pokoi wyszedł pewien chłopak w granatowej koszuli i eleganckich spodniach.

Jego krok był szybki i stanowczy, przez co po sekundzie był już obok. Mijając mnie, zerknął w moją stronę, a nasz wzrok się skrzyżował. Był skupiony, ale także zdziwiony, jakby zadawał sobie pytanie co ja tu robię.

...ale dlaczego?

Przecież nic o mnie nie wie. Pierwszy raz widział mnie na oczy i to przez sekundę może dwie. Nie mówiąc już o tym, że logicznym jest, iż się wprowadzam. Czemu miałby być zdziwiony?

- Jesteś już?

Odwróciłam się. Pan Zagadka już prawie był na końcu korytarza. Szedł prosto, z głową lekko uniesioną do góry. Ani razu nie obejrzał się za sobą.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 17, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

college skirmishes | sherlock holmesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz