Po pracowni rozchodził się cichy szloch. Była kolejną dziewczyna zwiedzioną do otchłani, w której panuje demon. Jej płacz z każdą chwilą stawał się coraz głośniejszy, zupełnie tak jak by rozumiała, że spotka ją coś gorszego od śmierci. Zaczęła się wierzgać, chciała znaleźć jakikolwiek sposób ucieczki. Liny były jednak zbyt mocno zawiązane, szarpiąc się jedynie się raniła. Mogła poczuć to jak pieką ją nadgarstki i kostki, ale w tamtej chwili nie liczyło się to, że się okalecza, jej instynkt przejął kontrolę nad ciałem. Jedyne czego chciała, to uciec.
Gdy usłyszała kroki, znieruchomiała. Pomimo tego, że jej ciało zaprzestało się ruszać, czuła jak po nim całym przechodzą ciarki. Cały czas patrzyła w stronę otwartych drzwi, lecz nikogo nie mogła dostrzec. Słyszała tylko jak jej oprawca nuci nieznaną jej dotąd melodię. Była piękna, zatrważająco piękna, wręcz zbyt piękna, zbyt idealna. Dokładnie taka sama jak on. Ona jednak nie zdawała sobie z tego sprawy. Na nowo zaczęła się wierzgać, jeszcze mocniej i jeszcze bardziej desperacko niż wcześniej. Kiedy usłyszała kroki, chciała zacząć krzyczeć, jednak knebel doskonale spełniał swoje zadanie i tłumił wszystkie dźwięki wydawane dziewczynę.Po chwili poczuła jak oprawca, z niebywałą delikatnością, przejeżdża palcami po jej policzku, zupełnie tak, jak by nie miał zamiaru jej skrzywdzić.
Dziewczyna chodź bardzo chciała go ujrzeć nie mogła, zupełnie tak, jak gdyby była pod wpływem jakiegoś zaklęcia. Słyszała, czuła, ale nie widziała...
Po jej policzkach spłynęły łzy. Nie minęła nawet sekunda, a mężczyzna swoimi kciukami je otarł. W jej głowie panował chaos, przez drobną chwilę miała wrażenie, że jej serce przestało toczyć krew. Zamarła. Na jej oczy została nałożona opaska - która nie robiła jej żadnej różnicy. Na nowo zaczęła się wierzgać, próbując uwolnić się z więzów, które - jak miała wrażenie - zaciskały się coraz mocniej.
Przez chwilę w pracowni było słychać tylko jej szamotanie się. Nie była nawet świadoma tego, że jej oprawca wstrzykuje jej lek usypiający. Adrenalina, która buzowała w jej ciele nie pozwalała na to, aby jej umysł odebrał choćby najmniejsze oznaki bólu. dzięki temu nie czuła jak z jej obdartych ze skóry nadgarstków sączy się krew.
Po chwili przestała się ruszać, nie miała na to siły. Dziewczyna zdała sobie sprawę, że o to mu właśnie chodziło. Chciał aby się poddała. Poczuła jak dłoń mężczyzny delikatnie głaszcze ją po głowie.- Możesz odpuścić laleczko - usłyszała jego niski głos przy swoim uchu - uwierz mi, twoja przegrana była warta mojej wygranej, jeszcze się przekonasz - głos stawał się coraz bardziej niewyraźny i cichy.
Odpłynęła całkowicie, już się nie bała...
Odpuściła...
Odsączył z jej ciała całą krew, tak aby skóra nabrała porcelanowego koloru.
Jej ciało usychało...
Skalpelem rozciął niemal każdą z kończyn, jedyne czego nie chciał niszczyć ostrzem, to jej twarzy.
Nie miała świadomości...
Wszystko co posiadała w środku dokładnie obejrzał. Chciał aby wszystkie narządy i organy, pozostały nie naruszone.
Jej serce, było w stanie spoczynku...
Zszył jej kończyny i tułów piękną, jedwabną, śnieżnobiałą wstążką.
Jej głowa, która leżała bezwiednie na stole, była zwrócona ku drzwiom...
Założył jej białą suknię, szczotką delikatnie rozczesał włosy i biorąc swe dzieło w ramiona, przeniósł ją do pokoju, z dużym oknem, przy którym ją usadził. Zwrócił jej głowę ku księżycowi, który w pełni gościł na niebie.
Jedno uderzenie martwego serca...
- Jesteś moim największym dziełem - szaleniec wyszeptał w stronę ludzkiej lalki, swojej byłej narzeczonej - a to było naszym przeznaczeniem.
Jedna, samotna łza spływająca po jej bladym policzku...
Wyszedł zamykając drzwi na klucz.
Jedno niepotrzebne tchnienie, które zapoczątkowało kilka następnych...
- Moja wygrana była warta twojej przegranej kochanie - demon uśmiechnął się do siebie, wychodząc z domu - twoje życie dopiero się zaczyna laleczko i ja nie jestem już jego częścią.
Życie po życiu...
- Nie martw się jednak kochanie, długo sama nie będziesz - przeczesał dłonią swoje włosy - to, że jeden demon odejdzie z tego świata, nie oznacza, że nie przyjdzie i drugi, który nie będzie bał się pokazywać swojej demonicznej natury przy delikatnych ofiarach...
Nowy demoniczny zabawkarz nadchodzi...
Jason the toy marker
Witam, w moim nowy opowiadaniu, które powstało w skutek prima aprylisowego żartu wattpada :3
W każdym razie nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło ;)
Wskrzeszenie creepypast z martwych też było moim planem, więc ten żart nawet wyszedł na dobre...
Mam nadzieję, że prolog zachęcił do dalszego czytania, kolejnych rozdziałów, które wyjdą niebawem :)))
Miłego dnia!
CZYTASZ
Ribbon //Jason the toy marker
FantasySen nigdy nie był ukojeniem, dla obolałych kończyn... On w gruncie rzeczy był najgorszym koszmarem... Pozwalał odpocząć kończyną, tylko po to aby następnego dnia sprawić im jeszcze więcej bólu...