Prolog

125 4 2
                                    

-Auć.-syknęłam. Spojrzałam na rozdarcie na nodze. Lekko sączyła się z niego krew.W myślach przeklęłam fakt, iż jednak nie poszłam inną drogą. A mogłam. Jednak moja duma nie pozwalała mi przejść przez wioskę. W końcu zwiadowcy nigdy nie idą na łatwiznę. No właśnie zwiadowcy, a ja nie byłam zwiadowcą. -I nigdy nie będę.-mruknęłam. Spojrzałam w górę, licząc iż dojrzę tam słońce i zdołam mniej więcej określić, która jest godzina. Nic z tego. Korony były tak gęste, że mogły przepuścić jedynie malutkie promyczki słońca, które powodowały, że jeszcze widziałam gdzie idę. Skrawek nieba, który zdołałam dostrzec ( w każdym razie zakładam, że był to skrawek nieba) przybierał powoli barwę pomarańczową ,co oznaczało, że nie potrwa to długo. Jasne. A czego mogłam się spodziewać w końcu był to koniec jesieni. Westchnęłam. I ruszyłam w dalszą drogę.- Drogę do domu- pomyślałam...

Cześć! To moje pierwsze opowiadanie, które postanowiłam opublikować w internecie więc liczę na waszą wyrozumiałość. Oby się wam spodobało.:)

                                       Lucy

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Sep 16, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Córka mistrzaWhere stories live. Discover now