1

25 1 0
                                    

Rano usłyszałam najgorszy dźwięk na świecie. Budzik. Wskazywał on godzinę szósta. Jest piątek i nie mam siły na nic. Powolnie ruszyłam swoim ciałem i wyłączyłam dźwięk. Z ulgą oklapłam znów na łóżko. Patrząc w ścianę myślę o moim życiu i po chwili wstałam, poscieliłam łóżko i ruszyłam do toalety wykonać swój codzienny rytuał. Po ogarnięciu się ruszyłam do kuchni. Sądząc po tym jak bardzo cicho jest w domu stwierdziłam że nie ma nikogo w domu. Tata pewnie znowu został w firmie. Stąpajac gołymi stopami po schodach zauważyłam biała karteczkę na blacie na której było napisane to co zawsze " Chloe pracuje, w lodówce masz jedzenie". I tak dzień w dzień. Zrobiłam sobie jajecznicę i ruszyłam do swojego pokoju. Właczyłam muzykę i po chwili spakowałam potrzebne mi książki do szkoły. Dokończyłam swoje śniadanie. Wstając z łóżka stanęłam przed szafa i wybrałam ubrania na dziś. Padło na czarne rurki a do tego szary za duży sweter. Kocham swetry. Są takie miękkie i ciepłe szczególnie ten. Dostałam go od Alana na 15 urodziny. Przebrałam się w wybrane ubrania i zabrałam z komody torbę, telefon i kluczyki od motoru po czym zeszłam na dół założyłam swoje trampki i skierowałam się na dwór. Ruszyłam przed szkołę...
Droga zajęła mi mniej niż 15 minut a szkoda. Kocham jeździć na motorze i droga do szkoły jest zdecydowanie za krótka. Zaparkowałam przed szkołą i ujrzałam Sally. Od razu do niej podeszłam. Przywitałam się z nią buziakiem i udałysmy się do Środka. Od razu uderzył mnie chaos i krzyki uczniów.

-Posłuchaj wiem że nie chodzisz na imprezy ale.. - i w tym momencie się we mnie zagotowało.

-Sally nigdzie nie ide i proszę nie poruszaj więcej tego tematu. -powiedziałam delikatnie. Nie chcialam jej zranić jest moją jedyną przyjaciółka i nie chce jej stracić. Ale ona nie dawała za wygraną.

-Kurwa Chloe to było rok temu. Liam organizuje zajebista imprezę i musimy na nią iść. Musisz trochę wyluzować i kogoś poznać.

-To idź sama weź kogo chcesz bo ja z Tobą nie pójdę. -spojrzałam na nią i szybko tego pożałowałam. Wypalała we mnie dziurę swoim wzrokiem.

-Jeszcze zobaczymy Bringston.

Dalszą drogę pod klasę Przemilczałyśmy. Nie chciałam sobie psuć dnia ale dzień bez dramy jest dniem straconym prawda? Coś a raczej ktoś popchnął mnie dość mocno na Ściane. Odwróciłam się a tam był nie kto inny jak Amanda Brown, Jessica Stewart i moja była przyjaciółka Milly Jackson. Kurwa.

-O proszę mała suka Chloe- powiedziała
Amanda z uśmiechem na twarzy.

-Czego Ty chcesz szmato? - przecedziłam przez zęby i zerknełam na Millie. Nie wyglądała tak jak kiedyś nie zmieniała się z wyglądu. Ale z charakteru tak. Stała się taką sama szmata jak Jessica i Amanda. Wszystkie trzy były śliczne ale za to jakie puste.

-A nic chciałyśmy się tylko dowiedzieć czy nasza sierota idzie na dzisiejszą imprezę by za rzygac swojego ukochanego- powiedziała Millie i wszystkie trzy zaczęły się złośliwie śmiać. Moje wkurwienie naprawdę legło zenitu. Ręce zaczęły się trząść. Strasznie zabolało mnie to co powiedziała. Większość osób zwróciła na nas uwagę i przysłuchiwała się rozmowie. I teraz zrobiłam coś czego później mocno żałowałam. Z całej siły uderzyłam w twarz Millie..

Hejka kochani!
Usunełam poprzednie rozdziały by zacząć coś nowego. Piszcie jak wam się podoba i głosujcie.
Kocham was dobranoc

DeadInside Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz