Trapped

5 0 0
                                    

Była noc. Wyszłam z domu z myślą, że go spotkam. Mieliśmy spotkać się w parku, na ławce, obok drzewa, na którym wyryliśmy nasze imiona. Poszłam, lecz nikogo nie było. Usiadłam na ławce, i przeglądałam nasze zdjęcia. Nagle podszedł. Podał mi rękę, abym wstała.

- Chodź, skarbie...

Nic nie powiedziałam. Poszłam za nim. Nie wiedziałam gdzie idzie, ale mu ufam, więc poszłam za nim. Zaprowadził mnie na polanę, po czym powiedział:

-Nie mogę ci już więcej pomagać...Diego jest w pobliżu...Uważaj....

-Co!? Kim ty jesteś?! Co mu zrobiłeś?!

Ale tajemniczej postaci już nie było. Nie miałam pojęcia o co mu chodzi. "Nie mogę ci już pomóc"...Ale w czym? Na co mam uważać? Tyle pytać, brak odpowiedzi. Zostałam sama. Sama jak palec. Na pustej polanie, której nigdy na oczy nie widziałam. Poszłam przed siebie, licząc, że znajdę drogę. Cholera! Dzisiaj wszystko jest nie tak...

Szłam, i szłam bez celu. Dotarłam do lasu, ale czułam, że to nie jest zwykły las. Była w nim mroczna aura, która unosiła się wszędzie. Bałam się.

-Gdzie ja jestem....? Diego...Błagam..

Zaczęłam być zmęczona, w końcu, nie spałam cały dzień. Nagle zauważyłam chatkę,i bez zastanowienia do niej podbiegłam. Zapukałam do drzwi:

-Halo!! Otwórzcie mi!

Nie usłyszałam odpowiedzi. Spróbowałam zapukać w okno, bez skutku. Drzwi same się po chwili otworzyły, lecz w środku nikogo nie było, przynajmniej, ja tak myślałam... Weszłam do środka, i resztkami sił próbowałam znaleźć coś do jedzenia. Bez skutku.. Weszłam więc na górę, bo dom był dwupiętrowy. Na górze było 6 pokoi, tak samo jak na dole.

-Co to? - z czwartego pokoju usłyszałam wołanie

Szybkim krokiem otworzyłam drzwi. Nikogo nie było. Nagle drzwi się zamknęły, a ja słyszałam stukające klucze. Ktoś, lub coś, zamknęło mnie w pokoju. Bez wody, jedzenia.

-Wypuśćcie mnie!

Tak, jasne, wypuszczą cię. Jaka ja byłam głupia. Po co szłam na to spotkanie?! Po co wychodziłam w nocy z domu?! Po co...

TrappedWhere stories live. Discover now