Tajemnicze freski

128 6 0
                                    

  Był mroźny, szary poranek. Jak co dzień, o siódmej trzydzieści pod mój dom podjechał autobus. Tego dnia byłam negatywnie nastawiona, aby pójść do szkoły. Jestem dziwnym typem dziewczyny, nie noszę różowych, krótkich spódniczek i natapirowanych włosów, uwielbiam prostotę, szerokie spodnie, włosy spięte w kucyk i książkę. O tak kocham książki, wręcz je ubóstwiam ale nie takie zwykłe książki, tylko te które bardzo wciągają, te których czytanie nie nudzi, po prostu kocham fantastykę, rzeczy wymyślone, wyimaginowane. Inni naśmiewają się ze mnie, lecz nie zwracam na to uwagi.

 Kiedy wracałam do domu, ujrzałam białą ciężarówkę podjeżdżającą pod stary, ledwo stojący dom. Byłam zszokowana, że ktoś chce mieszkać w takiej ruinie. Wzrok mnie nie mylił, z czarnego, dość drogiego samochodu wysiadła dama z córką. Tak to na pewno była jej córka. Były ubrane tak samo, w ogóle wyglądały tak samo. Pomyślałam sobie, że ci ludzie są jacyś śmieszni. Kto w wiosce, bez dobrej drogi gdzie jest samo błoto, ubiera buty ze skóry węża? Ale nie przejęłam się tym jakoś specjalnie. Następnego dnia usłyszałam dzwonek do drzwi, trochę byłam zaskoczona, ponieważ nikt nie przychodzi do nas tak wcześnie. Gdy otworzyłam, ujrzałam moją nową sąsiadkę:

-  Cześć !!! – usłyszałam piskliwy, cienki głosik – Jestem twoją nową sąsiadką, mam na imię Piki a ty? Słyszałam, że będziemy chodziły razem do klasy?

- Hej, jestem Lena- Zdziwiłam się, że ktoś dał jej tak zwariowane imię. Byłam  poirytowana jej zachowaniem, - Tak, wszystko możliwe, że będziemy razem w tej samej klasie, ale dlacze…

Nie zdążyłam dokończyć, ponieważ Piki przerwała:

-Suuuper!!! Będziemy najlepszymi przyjaciółkami i w ogóle… To co, jedziesz ze mną do szkoły samochodem czy tym obleśnym autobusem?

Nigdy nie przeszkadzał mi zapach i wygląd autobusu, wręcz lubiłam nim jeździć. Coś mnie jednak zmusiło i zgodziłam się pojechać razem z nią. Jej rodzina jest strasznie szalona. Nie spodziewałam się aż takiego obrotu sprawy. Mama Piki, Loelza zaprosiła mnie na niedzielny obiad. Wtedy po raz pierwszy postanowiłam włożyć na siebie moją jedyną, czarną sukienkę. Była skromna lecz jak dla mnie wystarczająca. Można powiedzieć, że była idealna właśnie na takie niedzielne obiadki. Z początku bałam się wejść do tego przerażającego domu. Był straszny, te okna i skrzypiące schody, zamarłam. Kiedy weszłam do środka, wszystko wydawało się inne i nie pasujące do tego mieszkania. Kolorowe ściany, piękna biała, luksusowa kuchnia i… no właśnie idealny, ogromny stół dla całej rodziny. Mnie wychowuje tata, ponieważ moja mama zmarła gdy miałam 8 lat, miała raka. Mój tato bardzo to przeżył i było mu bardzo ciężko utrzymać wielki dom, dlatego przeprowadziliśmy się właśnie tutaj do Detroid. Mieszkamy w małej chatce na brzegu jeziorka. Po długiej rozmowie i przepysznym obiedzie postanowiłam pokazać Piki moje rysunki. Dziewczyna była zszokowana.   Niedowierzała, że należą one właśnie do mnie. Twierdziła, że są one niesamowite. Mama Piki zaproponowała mi drobną pracę. Hmm… tak małą pracę dotyczącą kilku poprawek w średniowiecznych freskach, które znajdują się na ostatnim piętrze ich mieszkania. Oczywiście za nagrodą, bo wiedziała, że nie należymy do najbogatszych ludzi w miasteczku. Zgodziłam się od razu. Cieszyłam się, że ktoś docenia to, co kocham robić. Miałam zacząć od jutra. Pani Loelza kupiła wszystkie potrzebne rzeczy. Po szkole udałam się do państwa Adelsów, aby obejrzeć freski, nad którymi mam pracować. Jeju! One były śliczne, idealnie zdobione, widać było rękę prawdziwego artysty. Na środku ściany widniała kraina, pozbawiona kolorów, ale wciąż tętniąca życiem, otoczona cytatami, m. In.:

"Jednym z uroków starych listów jest to, że nie wymagają odpowiedzi”

Nie mogłam zrozumieć co to może oznaczać, nie dawało mi to spokoju. Przy pracy pomagała mi Piki. Malowałyśmy każdy szczegół, a z dalszymi krokami obraz robił się coraz bardziej ciekawy. Postanowiłam rozszyfrować co autor miał na myśli, wypisując tak dobrane cytaty. Kiedy je odświeżyłyśmy i były idealnie widoczne, zaczęłyśmy czytać. Jeden z nich był po łacinie i trudno było go przetłumaczyć, ale tata Piki zna ten język, gdyż jest lekarzem. Przetłumaczył go nam, jednocześnie drwiąc z nas.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 09, 2014 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Tajemnicze freskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz