Alexander Lightwood był niezwykłym przypadkiem. Przez wieki nie czułem tego, co w momencie, gdy moje oczy zawędrowały w jego kierunku. Niesamowicie przystojny, wysoki, wysportowany, zwinny niczym czarna pantera, cholernie tajemniczy, a zarazem niewinny, słodki, nieco nieporadny i co gorsza, bez jakiejkolwiek wiedzy na temat związków.
Kiedy mieliśmy po raz pierwszy okazję, by porozmawiać mnie zabrakło tchu, a jemu słów. Na dodatek miał najbardziej urokliwy uśmiech jaki kiedykolwiek widziałem. Nie potrafiłem wybić go sobie z głowy, nawet pomimo ślepego zauroczenia, jakim darzył młodego łowcę o imieniu Jace. Pragnąłem za wszelką cenę zwrócić na siebie jego uwagę, oczarować i sprawić, żeby poczuł do mnie to samo, co ja do niego.
Udało mi się, choć nie było łatwo. Wiadomość o zaślubinach, krótko mówiąc, ścięła mnie z nóg. Zacząłem się zastanawiać... Chciał uratować swój ród i honor? Czy zdawał sobie sprawę z konsekwencji? Oczywiście, niech nikt nie zrozumie mnie źle, podziwiam to w nim, ale... rezygnować z własnej przyszłości? Szczęścia? To czyste szaleństwo! Wiem, wiem... Może i jestem nieco samolubny, ale to wcale nie tak, jak myślicie! Ja... staję się przy nim lepszy. I co najważniejsze, chcę się dla niego zmienić. Być oparciem i osobą, której będzie zawsze potrzebować w swoim życiu... Nie odwróci się ode mnie plecami, jak cała reszta i pewnego dnia...
Z zamyślenia wyrywa mnie ciche pukanie do drzwi.
- Alexander! - promienny uśmiech sam wstępuje na moje usta, na widok znajomego chłopaka. Ciemnoczekoladowe, niewzruszone oczy badają mnie niczym skaner, z pokerowej twarzy również ciężko mi cokolwiek wyczytać. Spuszczam wzrok, by przyjrzeć się napiętym mięśniom, schowanym pod czarną bluzką z długim rękawem. Pragnę poczuć jego ciepło, dotyk nagiej skóry na swojej, pocałować te wiecznie rozchylone, różane usta... Muszę wiedzieć, czy to wszystko, co się między nami wydarzyło... było prawdą. Muszę wiedzieć, czy wciąż mu zależy i chce...
- Jest Jace? - pyta, wymijając mnie z gracją i wchodząc do pomieszczenia. Znowu? Po co ci on, skoro masz mnie? - myślę, gdy zdejmuje swoją skórzaną kurtkę i zarzuca ją na stojący niedaleko wieszak.
- Nie. Wyszedł parę godzin temu... - nie daje mi dokończyć, tylko łapie niespodziewanie za moje policzki, pochyla się i zaczyna całować, jakby świat miał się skończyć. Oddaję mu się, pozwalam na wszystko, mięknę i zatapiam się w idealnych wargach...
- A-Alec... - szepczę, gdy odrywa się od moich ust, żeby złapać oddech. - Co się dzieje? Nie, żebym narzekał, ale...
- Pragnę cię, Magnus - odpowiada mi swoim seksownym, lekko zachrypniętym pomrukiem.
- Alexandrze... - wzdycham, gdy obejmuje mnie w pasie i obcałowuje moją szyję.
- Ty... nie chcesz? - w jego głosie mogę wyczuć nutę zdziwienia zmieszanego z zawiedzeniem.
YOU ARE READING
War of Hearts (Malec)
FanfictionAlexander Lightwood był niezwykłym przypadkiem. Przez wieki nie czułem tego, co w momencie, gdy moje oczy zawędrowały w jego kierunku. Niesamowicie przystojny, wysoki, wysportowany, zwinny niczym czarna pantera, cholernie tajemniczy, a zarazem niewi...