- Hej Sara, jak w pracy? - zaskoczył mnie tym pytaniem Patrick. Nawet o to mnie rzadko pyta.
- Wiesz całkiem dobrze. Praca jak praca. Jestem trochę zmęczona, ale doskonale mi się pracuje i myślę, że jak będę o sobie decydowała, to itak szybko nie zmienię pracy.
- Cieszę się, że aż tak ci się podoba. Słuchaj, czemu nie jeździsz samochodem do pracy. Ojciec specjalnie na osiemnastkę kupił ci Lamborghini a tobie to wisi. Zawsze możesz oddać mi - wiedziałam, że czegoś chce.
- Słuchaj braciszku. Ja rozumiem, że ty masz gorszy samochód, ale uwierz, kiedy wyjdę za mąż już nawet tego nie będę miała.
- Słuchaj a o co właściwie chodzi z tym listem, zaręczynami?
- Kochany tatuś załatwił mi ambasasora... - przer pował mi.
- Dlaczego mówisz na niego z taką pogardą. Nigdy tego nie robiłaś. Powinnaś się cieszyć, że nie wychodzisz za bezdomnego.
- Cieszyłabym się, gdybym to ja znalazła sobie męża.
- Nigdy nie byłaś przeciwko temu - tym razem to ja mu przerwałam.
- Nigdy to nie dotyczyło mnie, a ty, jako mój brat powinieneś się za mną wstawić. Zostaniesz sam do końca życia, bo tacie wiecznie będzie szkoda posady.
Schowałam się w windzie. Zachowałam się jak nie ja. Powinnam traktować ojca z szacunkiem a nie wrzeszczeć na niego za plecami. Muszę przeczytać list i zrobić to, co do mnie należy. List był w pięknej pozłacanej kopercie oznakowanej srebrną pieczęcią. Niechętnie rozdarłam papier i zaczęłam czytać.Saro,
Nigdy z tobą nie rozmawiałem, ale wiem jedno. Zakochałem się w tobie od patrzenia na zdjęcia. Jesteś najpiękniejszą kobietą jaką widziałem. Nigdy nie czułem do kobiety czegoś podobnego. Jesteś moją muzą, inspiracją. Chcę mieć cię u swojego boku. Razem zmienimy świat. Razem z królem doprowadzimy do tego, iż żadne państwo nam nie dorówna. Time będzie idealne, tak jak ty...
Powiem coś o sobie. Jak wiesz jestem ambasadorem. Jednak to mało powiedziane jestem przystojnym, bogatym mężczyzną, nadzieją tego państwa. Mam trzydzieści dwa lata, pochodzę z Paryża. Mam wszystko oprócz swej Sary. Tylko na tobie mi zależy. Oboje jesteśmy nadzieją tego państwa.
Będziemy idealnym małżeństwem. Nasze potomstwo będzie miało godne życie. Zapewnię ci dom, pracę... Będziesz jedną z najbogatszych kobiet na świecie. Ja będę stał u twojego boku jak żołnierz. Będę o ciebie walczył niczym Don Kichote. Wyjdź za mnie Saro a stworzymy lepszy świat. Twój ojciec się zgodził, jednak ja mam swój honor. Nie jesteś mi obojętna, dlatego chcę, abyś i ty się zgodziła składając podpis na mym liście oraz odesłania godnej mi odpowiedzi.
Luck Gusmann
Dobrze, że mój ojciec, kiedy wprowadzali się tu nowi obywatele zmienił ich imiona na bardziej typowe dla naszego kraju. Ciekawa jestem jak brzmiałoby nazwisko tego ambasadora po francusku. Muszę przyznać, że list był naprawdę uroczy. Nikt nigdy nie pisał do mnie tak miłych rzeczy. Do swojego encyzegara wypowiedziałam imię i nazwisko. Z mojego zegarka odrazu wyświetlił się obraz a w tle zaczęły brzmieć słowa. Nie słuchałam zbyt uważnie. Postanowiłam skupić się na wyglądzie. Na zdjęciu, które miałam przed sobą był ubrany w czarny garnitur, który idealnie przylegał do jego ciała. Zza marynarki wystawała biała koszula, która kontrastowała z jego opaloną skórą. Blond włosy miał równo ostrzyżone. Oczy nie za duże, ale wystarczające w niebieskim kolorze. Patrząc na jego poważną minę zauważyłam, że jest dość dojrzały. Nie był gruby, jedmak coś przypominającego umięśnienie na pewno nim nie było. Jako całokształt można dojść do wniosku, że jest dość przystojny, ale nie tylko to się liczy, w swoim liście pokazał, że może być naprawdę kochającym człowiekiem. Ojciec zapewne mówił prawdę. Lepszego kandydata na męża raczej by mi nie znalazł. Bez zawahania podpisałam list i mimo że nie jestem taką poetką, jakim wydaje się być Luck zaczęłam pisać.Luck,
Bardzo mi miło ciebie poznać, może nie rozmawiamy, ale po twoim liście uznałam, że jesteś naprawdę dobrą osobą, dlatego moja odpowiedź brzmi "tak". Wyjdę za ciebie.
Mam nadzieję, że niedługo się spotkamy. Zdradź mi jedną tajemnicę. Jak brzmiało twoje imię w Francji? Jestem tego bardzo ciekawa.
Sara SprimgrZaniosłam listy do gabinetu ojca i położyłam na złotym biurku w zapieczętowanej kopercie. Wybrałam się na piętro wyżej.
- Zgodziłam się - powiedziałam, kiedy tylko się otworzyła winda.
- Na co? - Patrick nie oderwał wzroku od papierów.
- Na zaręczyny Patrick.
- Yhm, gratulacje. Dobra decyzja - odpowiedział z obojętnością.
- Patrick, zmienisz sprawę co do zwierząt, jak już zostaniesz królem?
- Co masz do zwierząt? - wciąż nie odrywał wzroku od dokumentów.
- Sam rozumiesz... W innych krajach władzy nic do tego, a ojciec zabrania hodowli zwierząt, bo rzekomo mu nabrudzą w państwie - powiedziałam pewna, że Patrick przystanie na propozycję.
- Saro, to bardzo rozsądne z jego strony. Uważam, że nasze technologie zastępują nam zwierzęta, a kto tak pragnie na łono natury zawsze może wybrać się w podróż. Tego król nie zabrania.
- Dobrze wiesz, że my nie możemy z tąd wyjechać. Ani ja, ani ty. Nie chciałeś nigdy dotknąć takiego puchatego pieska? Czytałam na blogach z innych krajów o ich zwierzątkach. Podobno przytulenie do psa daje ukojenie. Jest jednym z najmilszych uczuć u człowieka. To takie piękne. Chciałabym poczuć, jak futro porusza mi się między palcami i...
- Saro! Skończ! - nie dał mi dokończyć - Nie mam siły słuchać twoich bajek. Pogłaskaj sobie robopsa. Na pewno poczujesz metal przy palcach i ci się zrobi lepiej. Błagam wyjdź i nie rób mi problemu. Rozumiem, już jako dziecko miałaś bujną wyobraźnię, ale błagam, jesteś dorosłą kobietą, nie masz obowiązków to idź się przygotuj na jakiś pokaz mody!Poczułam się źle. Nigdy nikomu się nie podobało, że mówię o rzeczach, których tutaj mój ojciec nie akceptuje. Tato się dziwi, że zamiast słuchać wszystkich informacji czytam je i tylko psuję sobie wzrok. Ostatnio zaczęło mnie wszystko irytować. Pewnie przez to, że stałam się dojrzała i uświadamiam sobie, że będę żyła w tym więzieniu już zawsze. Nie uwolnię się stąd. Z drugiej strony jestem wdzięczna ojcu za wychowanie i opiekę. Ludzie go uwielbiają. Mamy najlepsze technologie, które występują tylko u nas. Poza granicami nie da się ich odtworzyć. Jestem dumna ze swojego ojca. Mama też by była.
- Sara, przyjęcie zaręczyn możesz dopisać do listy rzeczy, które ci się udały - tato zajrzał z windy i pojechał wyżej. Dobrze wie, że nie mam takiej listy.
CZYTASZ
Pełnią życia
Teen FictionSara żyje w XXII wieku wśród bogatej elity. Na swojej drodze spotyka pewnego człowieka, jak pod jego wpływem zmieni się życie bohaterki?