-Fil, a ty co o tym sądzisz?- Zapytał mnie niższy ode mnie szatyn, szturchając łokciem mój bok. Zamrugałem parę razy i przeleciałem wzrokiem po mojej paczce, teraz siedzącej na ławkach szkolnych, w nierównym kole. Mój najlepszy przyjaciel Kornel patrzył na mnie wyczekująco bystrymi, zielonymi oczami.
-Sorry zamyśliłem się, o czym gadamy?- zapytałem trochę wyrwany z kontekstu. Często myślami byłem gdzie indziej, moja grupa doskonale o tym wiedziała, więc nikt nie miał do mnie pretensji. Pomasowałem swój kark, patrząc na Sandrę, która "przygotowywała się" do wyjaśnienia sytuacji, to znaczy: poprawiała ciemne, długie do ramion włosy i odchrząkiwała co jakieś dwie sekundy.
-Podobno jakaś nowa ma przyjść do naszej szkoły.- Mówiła przejęta, swoim uroczym, udawanym głosem. Nie od dziś wiedziałem, że podobam się Śniadej, a nienaturalność jaką mi wtedy ukazywała była dla mnie wręcz odrażająca.- Może będzie w naszej klasie.
Dziewczyny, odkąd sięgam pamięcią, były w stosunku do mnie sztuczne i nieprawdziwe. Zdążyłem się do tego przyzwyczaić, ale zawsze nurtowało mnie jedno, proste pytanie.: dlaczego? Nie byłem nieziemsko przystojny, ani nadzwyczajnie bogaty. Także moja osobowość nie była jakaś wyjątkowa. Zupełnie przeciętny siedemnastolatek- ciemny blondyn, niebieskie oczy i normalne jak na Polaka rysy twarzy. Owalna facjata, wąskie usta, prosty- spory nos. Ktoś kiedyś powiedział mi, że niezły ze mnie kociak. Nie wiem czy ta osoba mnie obraziła, czy może skomplementowała, bo jakiś czas później dowiedziałem się, że u gei...
-Filip!- Krzyknęła szeptem Asia, groźna jak malutki króliczek.- Skup się.- Syknęła. Platynowa grzywka podskoczyła na jej wysokim czole, a pojedyncze pasmo długich włosów, prawie, wpadło do jej stalowo szarego oka. Odgarnęła je nerwowo za ucho, widząc, że się jej przypatruję. Posłałem jej szeroki uśmiech, a ta złapała się za policzki i wytknęła mi język. Przysunęła się do Kornela i wtuliła się w jego ramię. Była mniejsza od niego, a był to nie lada wyczyn!
-Nie rozumiem czym się tak podniecacie. Żaden nauczyciel nie mówił nic o nowej, a takie plotki biorące się znikąd rozchodzą się po szkole jak świeże bułeczki.- Wszyscy patrzyli na mnie zdziwieni moją inną postawą.- W tamtym roku też mieliśmy mieć przecież dodatkowego ucznia i jakoś ciągle go nie widzę.- Teatralnie rozejrzałem się po pustej klasie, w której siedzieliśmy tylko my.- Jaracie się czymś co nie jest pewne, ludzie. Używajcie mózgu.- Przewróciłem oczami, po czym utkwiłem wzrok w Mariusza, który od początku przerwy był jakoś dziwnie spokojny. Znany z organizowania głośnych imprez, wiecznie rozgadany rudzielec, siedział cicho jak mysz pod miotłą. Złapaliśmy kontakt wzrokowy, nie mówiąc nic, poprosiłem go o wsparcie.
-Fifi ma rację, ale...- Spojrzał w stronę okna rozmarzonymi, niebieskimi oczami.- Nowa w szkole będzie, na pewno.- Westchnął.- Zdążyłem już ją poznać.- Utkwił wzrok w swoim zabandażowanym nadgarstku. Rudy nigdy nie był tak zamyślony jak tego dnia. Wszyscy przypatrywali się mu uważniej.
-Maniek, co jest?- Zapytała Sandra, oblizując swoje popękane, od zimnego wiatru, pełne, malinowe usta. Na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech.
-Ktoś się tu zakochał...- Wymamrotałem do swojej dłoni, którą się zasłaniałem. Mariusz spiorunował mnie wzrokiem, a ja już wiedziałem, że miałem rację. Zaczerwieniony schował się w kołnierzu swojej, rozpiętej, czerwonej koszuli w kratę.
Zanim dziewczyny zdążyły zadać setki pytań na temat Nowej, zadzwonił dzwonek. Leniwie podniosłem tyłek z ławki i przeniosłem go na krzesło. Siedziałem na końcu klasy przy oknie, czyli w najlepszym miejscu na zamyślanie się i nieuczestniczeniu w arcyciekawej lekcji. Zazwyczaj byłem sam, ale tego dnia dosiała się do mnie Sandra. Rozejrzałem się po klasie, nigdzie nie było jej najlepszej przyjaciółki, Mai. Postanowiłem ją o to podpytać.