1.

232 26 10
                                    

Kiedyś myślałam, że świat jest dobry. Świat z kwiatami, ludźmi i niebieskim niebem. Może wtedy łatwiej było nie widzieć tego, co złe. To proste, wystarczyło tylko skupić się na chmurach i ich kształcie. Nie wiedziałam, co naprawdę mnie otacza. Ale czy ktoś z nas wiedział? 

- Charlie. - Mindy powtarza moje imię.

Podnoszę wzrok znad moich paznokci i skupiam się na niej. Posyłam jej groźne spojrzenie. Coś w stylu: 'Nie dzisiaj Mindy', jednak ona nie wydaje się nim przejmować.

- To poważna sprawa Wilson. Jesteś blisko zwolnienia warunkowego. Jeśli nie chcesz być tu przez następne 15 lat powinnaś zacząć traktować tę naszą małą pogawędkę o wiele bardziej poważnie.

Czuję się tak, jakby jej spojrzenie prześwietlało mnie na wskroś. Nie wspominając już o jego oskarżycielskim wydźwięku. Nagle nie mogę znieść siedzenia w tym miejscu, naprzeciw niej. Mam ochotę wrócić do swojej celi, która jest o wiele mniejsza, niż więzienny pokój widzeń.

Mindy musi widzieć w moich oczach gniew, który przeszywa moje ciało niczym wystrzał z pistoletu.

- Strażnik! - wołam.

- Charlotte, chyba nie mówisz poważnie. – grozi, ale staram się od niej odciąć.

- Nie jestem tylko twoją ciocią, ale jedyną pieprzoną rodziną.

- Przyszywaną ciocią. – podnoszę palec, przerywając jej. – Twój brat nie był moim biologicznym ojcem, więc technicznie rzecz biorąc nie jesteś moją ciocią.

Jej brew drgnęła, ale mój komentarz nie dotknął jej tak, jakbym chciała.

Cholera.

Mindy kontynuuje swoją przemowę:

- Ale jestem cholernie dobrym prawnikiem. Uważasz się za dzieciobójczynie, a ja stanę na głowie, żeby udowodnić nie tylko tobie, ale całemu światu i wszystkim mediom, że to co zrobiłaś i to, co ci się stało nie było twoją winą. – bierze głęboki oddech, a ja niemal czuję jak próbuje ukryć niepewność.

Strażnicy wchodzą do pokoju, ale nie śpieszy im się, aby usunąć stąd panią Mindy Munę. Ostatecznie jest ona moim adwokatem.

Który jest tu, aby mi pomóc.

Zajebiście.

Bierze kolejny głęboki oddech.

- On był potworem.

Wiem, że był.

- A Ty zostałaś porwana, molestowana i poddana praniu mózgu – wymienia.

To też wiem.

- Ale zrobiłam to, co zrobiłam. – powiedziałam cicho, pragnąc w duchu to wykrzyczeć.

- I wystarczająco za to wycierpiałaś. Nie musisz tu być. Nie musisz być w tym okropnym miejscu ani chwili dłużej. Proszę rozważ powrót do swojego świata, świata, który nie obejmuje pobytu w więzieniu przez resztę twojego życia.

Nie mogę udawać, że jej nie słyszę. Albo, że nie słucham. Słucham. Niemal cała moja złość ustępuje. Promyk nadziei szuka drogi, aby przedostać się przez mój metaforyczny pancerz. Bicie mojego serca przyśpiesza na jej rozważne słowa. Część mnie pragnie zacząć wszystko od nowa i odpuścić to, co stało się Ellie i mi.

- Nadal nie mogę sobie wybaczyć... - mówię w końcu. I nagle czuję jej obecność w mojej klatce piersiowej. Ellie. Moja siostra. Moje oczy wypełniają się łzami. Ale nie będę płakać. Wylałam wystarczająco łez.

- Ale Ellie może. I już to zrobiła. – odpowiada, podnosząc się i wskazując strażnikom wzrokiem drzwi.

- Doprawdy? Pytałaś jej? – wypalam. I już jest po wszystkim. Mindy doskonale wie, jak zepsuć chwilę. – Wystarczy rozmów o mojej siostrze. – staram się mówić spokojnie, ale wychodzi z tego warknięcie. Wstaję i podchodzę do strażników, wyciągając ręce.

Brzdęk, brzdęk.

- Patrz Min, to moja ulubiona biżuteria. – mówię, pokazując swoje nadgarstki i posyłając jej złośliwy uśmiech. Jest wkurzona. Prawie czuję się źle za swoje zachowanie. Ale zapomnijmy o tym.

Muszę tu być. Dla świata na zewnątrz jestem obłąkana. Obłąkanaobłąkanaobłkanaobłąkana.

- Nie zapominajmy, że zabiłam moją siostrę. Oh, i mojego ojca... który, tak się składa zamordował moją matkę.. – niemal spluwam. To z pewnością ostatni raz, gdy widzę Mindy. Nigdy nie zaszłam tak daleko z moim rozgoryczeniem. Po tym spotkaniu Mindy na pewno zostawi mnie samej sobie. Uzna, że jestem niewarta tego wszystkiego.

- Na co czekacie? – Odwracam się i burczę na strażników. Gruby Tim patrzy na moją ciotkę.

- Mamy go przyprowadzić? – chrząka nerwowo. Jest tchórzem, jeśli chcecie znać moje zdanie. Założę się, że sama dałabym mu radę.

- Lepiej najpierw posadźcie ją na krześle. – mówi, a jej krzywy uśmieszek jest dla mnie jak kopniak w brzuch. O co chodzi? Z kim będę rozmawiać?  Siadam gwałtownie, nie mogąc ogarnąć swoich myśli.

I nagle odpowiedź przychodzi wraz z otwarciem drzwi.

W pomieszczeniu wszystko się zmienia. Robi mi się gorąco i zamieram na krześle. Wysoka postać, która wchodzi do środka na mój widok gwałtownie nabiera powietrza. Zastanawiam się, czy to z bólu, czy przez szok. Wciąż ma loki. A jego zielone oczy wpatrują się we mnie.

To on. Jest tu. Dlaczego tu jest? I jak mnie znalazł?

- Harry. – szepczę.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 11, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Deception 2: CompositionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz