Tony Stark leżał nawalony na środku korytarza. Znowu się spił. Znowu z tego samego powodu. Był młodym, aspirującym architektem, ale co z tego skoro dla społeczeństwa był tylko nic nieznaczącym ścierwem. Popadł w alkoholizm, bo nikt go nie akceptował. Społeczeństwo upada. Młody mężczyzna ciągle pamiętał pierwszą reakcję, po tym, jak wyjawił swoją orientację.
17 października poprzedniego roku, Tony miał właśnie prezentować swój projekt nowojorskiego domu dziecka. Chwilę przed nim swój pomysł prezentował jego były partner, który podczas swojej pracy pokazał całemu szefostwu „Homoseksualne zdjęcia Anthony'ego Starka" jak sam to ładnie nazwał. Jeremy chciał się zemścić, został zdradzony. Gary, szef Tony'ego, zwolnił go natychmiast. Ludzie się od niego odsunęli, a on sam został bez pracy.
Edwin Jarvis, najbliższy przyjaciel jego rodziny zaproponował mu pracę w swojej firmie. Mężczyzna przyjął także Tony'ego pod swój dach. Sam zmarł niestety kilka miesięcy później, a Stark został znowu sam. Nie miał rodziny, przyjaciele go zostawili, a jedyne co mu zostało to upijanie się jak co wieczór. Tym razem stało się coś innego.
Było cudem, że Tony znalazł się w swoim domu. W barze poznał mężczyznę o bardzo dziwnym imieniu, który widząc go, spytał tylko o adres. Bardzo wstawiony już brunet bez protestu mu go podał. I tak nie miał już nic do zaoferowania potencjalnemu złodziejowi.
****
Ponownie wszedł do klubu. Przywitał się ze znanym już sobie barmanem i zasiadł na wytartej kanapie. Miał sięgać po kolejną szklaneczkę Whisky, kiedy ktoś zasłonił mu, słabe, czerwone klubowe światło. Przed nim stał Anioł o pięknych kruczoczarnych włosach związanych w niesfornego, samurajskiego koczka. Mężczyzna, choć przystojny wydał się Tony'emu dziwny. Kto nosi przeciwsłoneczne okulary w klubie.
— Wczorajsza sytuacja nic cię nie nauczyła? Jestem Loki.— Mężczyzna o wyglądzie boskiego wysłannika usiadł obok architekta i opróżnił szklankę z alkoholem za niego.— Ty już dzisiaj nie pijesz.— Wstał, ciągnąc towarzysza za sobą.
Tony lekko chwiejnym krokiem podążał za nim bez cienia zwątpienia. Właśnie, kim był tajemniczy Anioł?
****
Dziwna sytuacja z klubu powtórzyła się jeszcze kilka razy. Za każdym razem, gdy młody mężczyzna był już wystarczająco pijany, Anioł pomagał mu dostać się do domu. Za każdym razem używał tych samych słów, żeby przekonać nowojorczyka do odstawienia Szkockiej.
Anthony poważnie zaniepokoił się, kiedy w piątkowy wieczór Anioł się nie pojawił. Cały następny dzień, kiedy kac nie dawał mu nawet otworzyć oczu, myślał o Lokim. O kimś, kogo twarzy nie pamięta. Tego dnia nie poszedł do baru. Nie miał najmniejszej ochoty pić. Siedział w parku z naciągniętym maksymalnie na głowę kapturem szarej bluzy. Zbliżała się północ. Ciszę połączoną z odgłosami samochodów przerwał krzyk. Mimo że jego mózg nakazywał mu ucieczkę to jakiś głosik w sercu, mówił mu, że gdzieś tam może cierpieć jego Anioł. Ruszył za potwornym dźwiękiem. Kiedy dobiegł na miejsce, cofnął się. Tuż przed nim, na mokrej ziemi leżał jego Anioł. To musiał być on. Czarnowłosy był cały zakrwawiony. Stark niewiele myśląc, zadzwonił po pogotowie.
****
Role się odwróciły. Teraz to on opiekował się Lokim. Siedział na szpitalnym krześle i czekał. Nie wypił ani kropli alkoholu. Miał dużo czasu, żeby zobaczyć, jak wygląda jego bohater. Pomógł mu. Pomógł mu z jego alkoholowym problemem. Po dwóch dniach Tony musiał przyznać, jego Anioł był przystojny.
****
Tony nie mógł ukryć szczęścia, które go ogarnęło. Czarnowłosy wstał z łóżka. Zachowywał się, jakby nic się nie stało. Tony patrzył zafascynowany na starszego mężczyznę. Dwa dni zastanawiał się, co mu powie, a kiedy ten się wreszcie obudził, jedyne co padło z ust architekta to — Dlaczego?
— Dlaczego mnie pobili? To byli moi bracia. Uznali, że jestem gejem.
— A jesteś?— Loki nie odpowiedział. Tony wykorzystał moment, w którym Anioł był zajęty patrzeniem na widok za oknem. Wiedziony impulsem pocałował delikatnie towarzysza. Loki natychmiast go odtrącił. Nie mówili o tym więcej, bo Loki natychmiast wyszedł. Tony zakochał się w starszym mężczyźnie. Ponownie został odtrącony.
****
—Pomagałem Ci, bo wiedziałem, że muszę. Gdyby nie ja nie dałbyś sobie rady. Tyle wiem, jestem pewny tego na sto procent. Czy jestem gejem? Nie wiem, nie potrafię się określić. A teraz przestań pić i chodź do domu.— Siłą wytrącił Tony'emu Whisky z ręki. Po raz kolejny zaprowadził chłopaka do domu.
****
Architekt obudził się w swojej sypialni. Przez chwilę wydawało mu się, że to jego Anioł pomógł mu się dostać do domu. Szybko przegonił z głowy tę myśl. To musiało mu się tylko śnić. Wszystko zepsuł. Niepotrzebnie go całował. Po raz kolejny został odtrącony. On już sobie z tym nie daje rady.
****
Loki musiał spotkać się ze Starkiem. Od dwóch minut walił pięściami w drzwi. Po dziesięciu zaczął się o niego niepokoić, a po trzydziestu wyważył drzwi. Znalazł go w łazience, razem z butelką Whisky i paczką tabletek nasennych. Łzy zaczęły lecieć mu po policzkach. Spóźnił się. Tony nie żyje.
****
Minęły trzy lata od pogrzebu Tony'ego. Po raz kolejny czytał ostatnią wiadomość od niego "Przepraszam Cię za tamto. Kocham Cię, ale nie mogę tak dalej funkcjonować. Po raz ostatni zostałem odtrącony". Nie miał pojęcia, skąd miał jego numer. Minęły trzy lata, a on nadal tęskni.
— Ja...przepraszam — Po raz kolejny rozpłakał się nad jego grobem. Położył na nim ostatnią różę.
Po cmentarzu rozniósł się głośny huk. Anioł strzelił sobie w swoje zimne serce, które było wszystkiemu winne._____________________
Powiem szczerze, że napisałam tego shota pod wpływem impulsu. Długo się nie zastanawiałam. Nie mam pojęcia co o nim myśleć, jest w nim mała cząsteczka mnie.
Do następnego,
/Bajo, Yuki
CZYTASZ
Lodowe Serce |frostiron
FanfictionKażdy człowiek w momencie swojego upadku potrzebuje stróża, który wyciągnie go z życiowego dołka, by sięgnąć gwiazd. Nigdy jednak nie wiadomo, czy po drodze nie dosięgnie ich czarna dziura... Okładkę wykonała: phyllieso Praca bierze udział w konkurs...