9

583 68 20
                                    


Nie byłam w stanie określić tego, jak się czuję. Położyłam głowę na klatce piersiowej Chrisa, uważnie wsłuchując się w bicie jego serca. Ręką kreśliłam jakieś symbole, próbując ułożyć sobie w głowie to wszystko, co właśnie się stało.

- O czym myślisz? - Zapytał, obejmując mnie ręką, a ja nie wiedziałam, co właściwie mam mu odpowiedzieć. Nie chciałam leżeć z nim w łóżku i opowiadać o tym, jak w liceum to Astrid sypiała z moim chłopakiem, a ja zrobiłam to kilka lat później. Poczułam się jak zdzira, którą w mniemaniu Astrid właśnie byłam. Miałam mnóstwo zasad, których starałam się nie łamać. Nie sypiałam z facetami, którzy mieli dziewczyny, a mimo wszystko właśnie leżałam obok Chrisa, który niewątpliwie był w związku. Ogarnęło mnie poczucie wstydu, które sprawiło, że musiałam odsunąć się od chłopaka. Próbowałam się wyrwać z jego objęć, ale on skutecznie mi to utrudniał. - Eva, co ty wyprawiasz? - Zapytał, przyciągając mnie do siebie.

- Muszę stąd wyjść – rzuciłam, nawet na niego nie patrząc.

- O czym ty mówisz? - Zaśmiał się, ale widziałam, że nie było to zbyt przyjazne.

- Masz dziewczynę Chris! - Krzyknęłam, czując, jak wszystko mnie parzy.

- Ale jej nie kocham – odpowiedział spokojnie, jakby to była najnormalniejsza rzecz pod słońcem.

- To dlaczego z nią jesteś, co? - Spojrzałam na niego, szczelniej okrywając się kołdrą.

- Bo ją lubię – wzruszył ramionami. - Ty mnie nie chciałaś i nie czułem, by to w najbliższej przyszłości miało się zmienić, więc chciałem ułożyć sobie z kimś życie.

- Z dziewczyną, której nie kochasz? - Uniosłam do góry brwi. - Dziwne masz poglądy, na układanie sobie życia, wiesz?

- Nie kocham jej, ale ją lubię, a to już coś – zaśmiał się.

- Zdajesz sobie sprawę, że chwilę temu się pieprzyliśmy, a teraz rozmawiamy o twojej dziewczynie? - Schowałam twarz w dłoniach, bo to wszystko było bardziej popaprane niż wenezuelska telenowela.

- Przestań – cmoknął ustami, co było szalenie irytującym dźwiękiem. - Zerwę z nią i tak miałem to zrobić.

- Więc mogłeś to zrobić i dopiero później zaciągnąć mnie do łóżka – rzuciłam, powoli wstając, rozglądając się za swoją bielizną i sukienką.

- Jakoś nie protestowałaś, wiesz? - Zadrwił. - Jakbyś nie wiedziała, to do tanga trzeba dwojga – mogę się założyć, że uśmiechnął się złośliwie. - Zresztą, dlaczego ty zawsze musisz to robić, co?

- Niby co takiego robię? - Odwróciłam się i zobaczyłam, że uważnie mi się przygląda.

- Szukasz dziury w całym – wzruszył ramionami. - Jeszcze pół godziny temu było cholernie dobrze, w końcu wyznałem, co do ciebie czuję, uprawiałem najlepszy seks w swoim życiu, a ty znowu zaczynasz świrować.

- Świrować? - Pokręciłam głową, bo co to do cholery znaczy, że świruję.

- Tak – parsknął. - I wiesz co? Ty zawsze to robisz Eva. Gdy zaczyna między nami być dobrze, ty natychmiast starasz się robić wszystko, bym spierdolił najdalej, jak się da – pokręcił głową. - Ale jestem już tym zmęczony, wiesz? - Spojrzał na mnie. - Dlatego właśnie teraz, w tym hotelowym pokoju, gdzie obydwoje jesteśmy nadzy, przestajesz być uciekinierką, rozumiesz? - Uśmiechnął się. - Zamiast tego, będziesz po prostu Evą Mohn, która zgodzi się zostać moją dziewczyną, gdy tylko zerwę z obecną – parsknął. - Potem wrócimy do naszych mieszkań i zapytamy w administracji, czy możemy zburzyć jedną z tych cholernie cienkich i wkurwiających ścian, by połączyć nasze mieszkania w jedno wielkie i wspólne – oblizał usta.

redOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz